×
Philip Lenkowsky i Marcin Kowalczyk - recenzja filmu Hel

Recenzja filmu Hel, obejrzane na 31. Warszawskim Festiwalu Filmowym

Nie ma szczęścia Hel do ekranów (małego i dużego), a szkoda, bo to naprawdę fajne miejsce do tego, żeby nakręcić w nim coś ciekawego. No i nazwę ma ciekawą: hel-hell, wiadomo. W zeszłym roku lokację zmasakrowano przenudnym serialikiem Zbrodnia (jakim cudem toto ma teraz drugi sezon – nie wiem), a w tym* po Hel upomniał się duży ekran i znowu klops. Przed Wami raczej krótka recenzja filmu Hel.

Dwa słowa o fabule filmu Hel

Z tą „fabułą” to się wygłupiam, bo jest ona raczej kontekstowa. Po sezonie na Hel przybywa amerykański scenarzysta, by wzorem swoich kolegów po fachu w ciszy i spokoju zadupia skończyć swoje najnowsze dzieło. Wynajmuje przyczepę kampingową, wyjmuje maszynę do pisania i pisze. Tymczasem w innym miejscu Helu interes na wykrywaczu kłamstwa robi Kail (Marcin Kowalczyk). Podpina do wariografu chętnych i obiecuje dużą kasę, jeśli nie skłamią ani razu. Oczywiście zawsze kłamią. Efekt jednego z takich seansów jest tragiczny. Pokłócona z powodu odpowiedzi udzielanych przez dziewczynę para wsiada z koleżanką do samochodu, rusza w drogę, a przejażdżka kończy się śmiercią jednej z dziewczyn. Brutalne morderstwo rozpoczyna śledztwo, w którym podejrzani są wszyscy!

Ej, ale to brzmi ciekawie!

No brzmi. A gdy dorzucić jeszcze oficjalny opis fabuły, robi się jeszcze ciekawiej:

Na Hel przybywa Jack, amerykański scenarzysta. Kiedy dojdzie do brutalnego morderstwa, stanie się jednym z podejrzanych. Prawda okaże się zawiła, a niewinna zabawa zamieni się w niebezpieczną rozgrywkę.

Są nawet #cycki

Katarzyna Paskuda i chyba Małgorzata Krukowska - recenzja filmu Hel.

Katarzyna Paskuda i chyba Małgorzata Krukowska – recenzja filmu Hel.

Shut up and take my money! – można by pomyśleć i w sumie trochę tak pomyślałem. Wiedziałem, że to polski film, więc nie szalałem z ekscytacji, byłem raczej sceptyczny, ale miałem nadzieję, że przynajmniej wyjdzie z tego coś niezłego. Niestety, wyszedł jeden z najgorszych możliwych polskich filmów, a mianowicie: film ambitny. Bueee.

Aż w końcu recenzja filmu Hel

*Historia powstania Helu sięga hen 2012 roku, kiedy pojawiły się o nim pierwsze wzmianki. Minęły jednak dopiero trzy lata zanim ten debiut fabularny Katarzyny Priwieziencew i Pawła Tarasiewicza trafił na ekran Warszawskiego Festiwalu Filmowego, na którym miał swoją prapremierę (tak twierdzi dyrektor Laudyn, choć na Filmwebie coś tam przebąkują, że miał już gdzieś swoje pokazy). Po drodze zaliczając chyba też crowfundingową zbiórkę kasy na dokończenie dzieła. A wiadomo, takie historie raczej rzadko mają happy end.

Wiecie po czym najlepiej poznać, że Hel to przykład polskiego kina ambitnego? (A właściwie to pseudoambitnego). Wystarczy rzucić okiem na imiona bohaterów. Kail, Mila (nie mylić z Sebastianem), Esma… Gdyby to był zwyczajny thriller jak należy to byliby tu jacyś Piotrkowie, Anie, Pawły. Ale nie, jest Kail. Szkoda, że nie Kail Reese.

Poczytaj też o innych filmach 31. Warszawskiego Festiwalu Filmowego:

  • Barash
  • Sinner in Mecca, A
  • The Program
  • Krew bohatera
Historia lesbijskiej miłości prosto z małego, izraelskiego miasteczka. Przeciętny film o dojrzewaniu. PRZECZYTAJ WIĘCEJ
Gej muzułmanin wyrusza z kamerą na hadżdż – świętą pielgrzymkę do Mekki. Dokument o poszukiwaniu miejsca dla pobożnego homoseksualisty w świecie islamu. Temat ciekawszy niż film. PRZECZYTAJ WIĘCEJ
Historia kariery Lance’a Armstronga począwszy od pierwszych sukcesów aż po spektakularny upadek. Niektórym może przeszkadzać zbytnia rozrywkowość filmu Frearsa, ale mnie nie przeszkadzała. PRZECZYTAJ WIĘCEJ
Nowo przyjęty gliniarz wydziału wewnętrznego wpada na trop korupcji na najwyższych stanowiskach policyjnej władzy. Zaskakujący (ale dopiero na końcu 🙂 ) policyjny thriller z Islandii. PRZECZYTAJ WIĘCEJ

Całość filmu cierpi na syndrom Barbary Białowąs. Pamiętacie? To ta pani, która pokłóciła się z recenzentami o swój film Big Love, który zebrał cięgi od publiczności kinowej. No i pani Białowąs postanowiła udowodnić, że publiczność kinowa się nie zna i że jeszcze po prostu nie wie, że jej się Big Love podobał. Bo owa publiczność po prostu nie zrozumiała filmu, ale jak jej wytłumaczy to zauważy, że przegapiła arcydzieło. No i jęła tłumaczyć, że tę scenę przecież wzięła od Truffauta, tamtą od kogoś tam innego, a tę znowu od Truffauta. „No wytłumaczcie mi dlaczego gdy w Kac Vegas sikają do basenu to jest śmieszne, a jak w Kac Wawa sikają na palmę to nie jest śmieszne?” – żeby zacytować jeszcze jednego polskiego klasyka. W niezrozumieniu tej kwestii tkwi sedno słabości Helu.

Widać gołym okiem, że duet Priwieziencew/Tarasiewicz naoglądał się filmów Bunuela (przecinany język), Lyncha (pełno tu nawiązań do Miasteczka Twin Peaks) czy Refna (inspiracja sięgnęła także odzieży – kurteczka Kaila została wyciągnięta z szafy goslingowego Drivera), ale po przeniesieniu tych wszystkich inspiracji na ekran wyszedł niestety bełkot. Ten z gatunku najgorszych, co to ci niektórzy będą próbowali wmówić, że nie zrozumiałeś filmu i idź lepiej obejrzeć Rambo. Ot taki Only God Forgives, żeby pozostać przy Refnie, tylko nieporównywalnie gorzej nakręcony.

(1996)

Nie ma szczęścia Hel do ekranów (małego i dużego), a szkoda, bo to naprawdę fajne miejsce do tego, żeby nakręcić w nim coś ciekawego. No i nazwę ma ciekawą: hel-hell, wiadomo. W zeszłym roku lokację zmasakrowano przenudnym serialikiem Zbrodnia (jakim cudem toto ma teraz drugi sezon - nie wiem), a w tym* po Hel upomniał się duży ekran i znowu klops. Przed Wami raczej krótka recenzja filmu Hel. Dwa słowa o fabule filmu Hel Z tą "fabułą" to się wygłupiam, bo jest ona raczej kontekstowa. Po sezonie na Hel przybywa amerykański scenarzysta, by wzorem swoich kolegów po fachu w ciszy…

Ocena Końcowa

4

wg Q skali

Podsumowanie : Amerykański scenarzysta staje się głównym podejrzanym krwawego morderstwa popełnionego na Helu. Kino za bardzo pseudoartystyczne. Oh hell no!

Podziel się tym artykułem:

3 komentarze

  1. Kyle a nie Kail

  2. Na Filmwebie jest Kail. W napisach końcowych, o ile dobrze pamiętam, również. Przynajmniej w wersji festiwalowej.

Skomentuj

Twó adres e-mail nie będzie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

Quentin 2023 - since 2004