×
Islandczyk podczas testów do sił specjalnych - recenzja filmu Krew bohatera

Recenzja filmu Krew bohatera, obejrzane na 31. Warszawskim Festiwalu Filmowym

Już pierwszego dnia 31. Warszawskiego Festiwalu Filmowego okazało się, że Islandia to nie tylko kraina gejzerów i trudnych do wymówienia nazw wulkanów, ale także świetnego kina gatunkowego. Przed Wami recenzja filmu Krew bohatera aka Borgríki 2 aka Brave Men’s Blood.

#FunnyFact
W jednej z głównych ról w filmie Krew bohatera występuje Ágústa Eva Erlendsdóttir. Pani Sierpień nie ustępuje tu mężczyznom, a o ile dobrze znam islandzki 🙂 do roli w filmie przygotowywała się w szkole o wdzięcznej nazwie Mjölnir prowadzonej m.in. przez byłego zawodnika islandzkiego MMA – Jona Vidara. Ale ja nie o tym… Ágústa Eva to również islandzki głos Elsy z Krainy lodu.

Na początku było Państwo w państwie

Krew bohatera nie wzięła się znikąd. Przed wybraniem się do kina zdawałem sobie sprawę z tego, że to kontynuacja Państwa w państwie [City State] z 2011 roku, ale mimo szczerych chęci nie udało mi się nadrobić tej zaległości. Nadrobienie jeszcze przede mną i raczej zrobię to z przyjemnością, gdy skończy się WFF, ale gdyby udało się Wam gdzieś od razu dorwać Krew bohatera to możecie śmiało oglądać i się nie przejmować. To film, który w zupełności radzi sobie bez znajomości pierwszej części, a opowiedziana w nim historia stanowi zamkniętą całość. Na pewno lepiej znać jedynkę, bo po samym przejrzeniu obsady widać, że kilka nazwisk się, co oczywiste, powtarza i rzeczywiście w dwójce pada kilka uwag odnośnie przeszłości, która jest tylko zasygnalizowana półsłówkami, ale znów – znaczenia to żadnego większego nie ma dla zrozumienia świetnego kina policyjnego, jakim jest Krew bohatera.

O czym jest Krew bohatera

Bohaterem filmu islandzkiego reżysera, byłego studenta wydziału… fizyki, Olafa de Fleura Johannessona jest Hannes. Poznajemy go, gdy próbuje dostać się do islandzkich Sił Specjalnych. Mordercze kwalifikacje są nie dla niego i odstaje wyraźnie od reszty osiłków przystępujących do ekstremalnego testu (no trochę przesadzam, wystarczy trochę biegać i podciągać się na drążku). Nic w tym zresztą dziwnego, Hannes to typ studenta informatyki w swetrze, który na przekór wszystkiemu postanawia udowodnić ojcu, że jest twardym mężczyzną. A jest komu to udowadniać, bo ojciec Hannesa to legenda w islandzkiej policji. Koniec końców Hannes ląduje w wydziale wewnętrznym, a już wkrótce wpada na trop pierwszej sprawy. Aresztowany właśnie narkotykowy król Islandii rzuca ciężkie oskarżenia pod adresem szefa wydziału ds. narkotyków. Twierdzi, że ów szef prowadzi na boku nielegalne interesy z narkoprzemytnikami.

Krew bohatera, zapiszcie sobie ten tytuł, faken

Zdaję sobie sprawę, że wszystko w powyższym opisie fabuły brzmi sztampowo i rzeczywiście, na pierwszy i drugi rzut oka Krew bohatera jest standardowym kinem policyjnym, jakiego wiele. Skorumpowane gliny, brutalny świat przestępczy, zdolne do wszystkiego bandziory i niechęć do gliny z wewnętrznego podsycana niekończącymi się żartami na temat jego pierdołowatości. Ale nawet jeśli to wszystko było już wiele razy, to i tak akcja płynie tu wartko, cały czas coś się dzieje, a śledztwo Hannesa z każdą minutą naraża coraz więcej ludzi na niebezpieczeństwo. Nie ma tu jakiejś wielkiej tajemnicy do odkrycia i wszystko raczej sprowadza się do tego jak i kiedy, ale reżyserowi udaje się zaciekawić widza na tyle, żeby czekał na to rozwiązanie. A kiedy nadchodzi, Krew bohatera w jednej chwili zyskuje na wartości i stawia go pośród filmów, które koniecznie warto zobaczyć. Wszystko ładnie się zazębia, a wiele pojawiających się wcześniej wątpliwości pryska. Tak, dobrze czujecie, to zakończenie z gatunku tych, o których lepiej o jedno słowo za dużo nie napisać. Czyli tym ostatnim zdaniem napisałem za dużo :P.

Thriller policyjny na światowym poziomie

Trochę zbyt górnolotnie to zabrzmiało, bo nie ma mowy o żadnym arcydziele ani niczym w tym stylu. Poprzez „światowy poziom” chcę zasygnalizować, że kraj pochodzenia – Islandia – nie ma żadnego wpływu na odbiór filmu. Równie dobrze mógłby powstać w Stanach i niczego nie trzeba by było zmieniać. To uniwersalne kino, choć zapowiedzi festiwalowe podkreślają, że Krew bohatera dobrze oddaje realia pracy w islandzkiej policji. Według mnie nie ma to żadnego znaczenia, bo co innego się tu liczy – owa uniwersalność właśnie. Widać realia pracy w policji wszędzie są takie same po prostu.

żołnierz oddziałów specjalnych i policjant wydziału wewnętrznego - recenzja filmu Krew bohatera

– Przestań mnie małpować, natychmiast zrób inną minę! – recenzja filmu Krew bohatera

Żadnych minusów? Nie no :). Jedna wada najbardziej utkwiła mi w pamięci, ale to problem dużej ilości filmów, który zawsze mi przeszkadza. Nie lubię, gdy w płynnej fabule lecącej od a do c nagle niespodziewanie okazuje się, że b jest dopiero po c. Nie spodziewasz się tego, oglądasz film, w którym wszystko jest jasne, a tu nagle jakaś całkowicie zaburzająca strukturę filmu scena. Zanim mózg ją przetrawi i zorientuje się, że to retrospekcja, mija trochę czasu i od nowa trzeba się wczuwać w film. Jeśli więc nie umiesz w retrospekcje to ich nie używaj, bo widzowi to przeszkadza. Jak skrobanie pazurami po tablicy w trakcie ciekawego wykładu.

(1989)

Już pierwszego dnia 31. Warszawskiego Festiwalu Filmowego okazało się, że Islandia to nie tylko kraina gejzerów i trudnych do wymówienia nazw wulkanów, ale także świetnego kina gatunkowego. Przed Wami recenzja filmu Krew bohatera aka Borgríki 2 aka Brave Men’s Blood. #FunnyFact W jednej z głównych ról w filmie Krew bohatera występuje Ágústa Eva Erlendsdóttir. Pani Sierpień nie ustępuje tu mężczyznom, a o ile dobrze znam islandzki :) do roli w filmie przygotowywała się w szkole o wdzięcznej nazwie Mjölnir prowadzonej m.in. przez byłego zawodnika islandzkiego MMA - Jona Vidara. Ale ja nie o tym... Ágústa Eva to również…

Ocena Końcowa

8

wg Q-skali

Podsumowanie : Nowo przyjęty gliniarz wydziału wewnętrznego wpada na trop korupcji na najwyższych stanowiskach policyjnej władzy. Zaskakujący (ale dopiero na końcu :) ) policyjny thriller z Islandii.

Podziel się tym artykułem:

2 komentarze

  1. Moim zdaniem Krew bohatera nawet nieco lepsza niż City State – czyli jedynka. Choć bohaterowie trochę zaskakują naiwnością, to film ogląda się z przyjemnością. I czekam na 'trójkę’ 😉

  2. W wielu przypadkach to taka naiwność kontrolowana. To mi się zresztą podobało.

    SPOILER

    Oglądasz film i patrzysz przez pryzmat dobry/zły. Szef antynarkotyków naiwny skurwiel, glina świeżak też naiwna pipa, ale po stronie prawa, więc mu kibicujesz i ci to nie przeszkadza. I łatwiej takich kontrolować – w efekcie niby dobro zwycięża, ale tak naprawdę nic się nie zmienia. Wymienił tylko starszą pipę na pipę młodszą. Jak w życiu :).

Skomentuj

Twó adres e-mail nie będzie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

Quentin 2023 - since 2004