×
Jackie Chan i John Cussack walczą w filmie Upadek Imperiów Dragon Blade

Poszedłbym, odc. 79

Nie ma co ukrywać, że nadchodzący weekend filmowy, jeśli chodzi o kinowe premiery, nie prezentuje się nazbyt atrakcyjnie. Spokojnie więc można skorzystać z wakacji albo załapać się na coś, co Was ominęło, a jeszcze fruwa w kinach. Bo, jak na razie, chyba wszystkie letnie blockbustery warto zobaczyć w kinie (Mad Max: Na drodze gniewu, San Andreas, Jurassic World, Terminator: Genisys).

Ted 2 (2015) Nie poszedłbym 

Pierwsza część przygód wygadanego pluszaka okazała się, zupełnie zasłużenie, hitem, który rozbawił miliony (wielu też nie rozbawił, ale chodzi o to, żeby plusy nie przysłoniły minusów). Seth MacFarlane szturmem po telewizji wziął też kino i wydawało się, że oto kinowa komedia dostała zastrzyk, na który czekała. A potem przyszedł słaby Milion sposobów, jak zginąć na Zachodzie. Nie chcę być złym prorokiem, ale już po pierwszym zwiastunie Teda 2 pisałem, że oto koniec szybkiej filmowej kariery MacFarlane’a. Tragedii nie ma, telewizja zawsze przyjmie go z otwartymi ramionami.

W drugiej część wulgarny misiek chciałby zostać tatusiem. Niestety, łatwiej powiedzieć niż zrobić (dziecko). Najpierw trzeba przekonać swojego największego przyjaciela, by został dawcą nasienia, a potem Wysoki Sąd, żeby uznał miśka za istotę żyjącą. Pomóc ma w tym wyluzowana pani adwokat – Amanda Seyfried.

Zasada jest taka, że jeśli nie bawi cię zwiastun, to cały film też cię nie rozbawi. A zwiastun Teda 2 mnie nie bawi. Odgrzewane kotlety i czerstwe suchary irytują zamiast śmieszyć, a do tego pojawia się to nieznośne uczucie zażenowania na widok niektórych scen. Do tego przypuszczenia potwierdzają pierwsze wyniki kasowe filmu, które – delikatnie mówiąc – nie są najlepsze.

PS. Chyba zupełnie nieświadomie wyszło mi to zapowiadane pisanie recenzji przed obejrzeniem filmu.

Lost River (2014) Nie poszedłbym 

Nie ma się co oszukiwać, gdyby Ryan Gosling przejawiał niewiarygodny talent do pisania scenariuszy i reżyserowania filmów, to zostałby scenarzystą bądź reżyserem. Został aktorem i taka kolejność rzeczy raczej nie jest przypadkowa. Przystojny aktor, który w świadomości widzów zapisał się głównie zapuszczeniem brody na potrzeby Pamiętnika, najwyraźniej uznał, że wystarczająco długo przebywał na planach filmów Nicolasa Windinga Refna (Drive, Only God Forgives) i postanowił napisać i wyreżyserować swój film. Który wygląda jak film Nicolasa Windinga Refna.

Gosling zaprasza widzów do onirycznego świata wypełnionego postaciami rodem z filmów Davida Lyncha. To Detroit po kryzysie. W chylącej się ku upadkowi dzielnicy wciąż mieszkają nastoletni zbieracz złomu i jego matka, która nie radzi sobie z życiem. Aby uratować rodzinny dom, chłopak naraża się drobnemu lokalnemu gangsterowi, a matka podejmuje pracę w tajemniczym lokalu oferującym rozrywkę rodem z francuskiego teatru Grand Guignol.

Film trafia do polskich kin dawno po swojej światowej premierze, a dystrybutorzy z pewnością liczą na magię nazwiska Ryan Gosling. I trzeba przyznać, że wyszedł mu całkiem niezły film z zapadającymi w pamięć obrazami i świetną muzyką. Trochę to jednak za mało, żeby nie wystarczyło obejrzeć Lost River na DVD.

Wojna imperiów [Tian Jiang Xiong Shi aka Dragon Blade] (2015) Poszedłbym 

Dobra, nie przepadam za Jackie’em Chanem, wiem, że Adrien Brody zrobił to tylko dla kasy, a kariera Johna Cussacka już tak upadła, że pewnie sam się musiał dopraszać o tę rolę, ale nie bądźmy aż tak drobiazgowi. Film z pewnością mądry nie będzie – mało który, o ile w ogóle, film z Jackie’em Chanem jest mądry – ale przynajmniej co się napatrzymy na widowisko za 65 milionów dolarów to nasze. Szczególnie że chińskie widowiska zwykle omijają nasze kina, chyba że wyreżyseruje je Zhang Yimou albo zatrudnią jakieś znane blade (dragon blade 🙂 ) twarze. Tu zatrudnili dwie.

Jako się rzekło, repertuar tegoweekendowy jest marny, ale jeśli miałbym wybierać pod bronią, to wskazałbym na Wojnę imperiów. Dzielna chińska armia połączy tu swoje siły z zaginionym rzymskim legionem (GPS-a nie wzięli?) i powalczy z jak zawsze wrogim Generałem o kontrolę nad Jedwabnym Szlakiem. Byle za dużo nie gadali.

Sens życia oraz jego brak [VAN valami furcsa és megmagyarázhatatlan] (2014) Nie poszedłbym 

Z Chin przenosimy się na Węgry, by poznać historię Árona.

Áron jest tuż przed trzydziestką i właśnie rzuciła go dziewczyna. Chłopak ma poczucie, że musi zupełnie zmienić swoją egzystencję, ale brakuje mu wykrystalizowanego planu na przyszłość. Dotąd żył z dnia na dzień, bez stałej pracy, co wydawało mu się dobrym pomysłem. Na jego utrzymanie łożyli rodzice, uniezależnienie się od nich nie było dla chłopaka priorytetem. Teraz jednak ma możliwość wyjazdu za granicę, który wydaje się całkiem realny. Bez wiedzy rodziców, z pomocą ich karty kredytowej, kupuje bilet do Portugalii. Ale przed wyjazdem poznaje kogoś i to spotkanie może okazać się dla niego decydujące. Szkoda, że zobaczenie tej osoby ponownie może nie być takie proste… (Opis dystrybutora)

Áronowi brakuje wykrystalizowanego planu, a filmowi – sądząc z powyższego opisu brakuje wykrystalizowanego pomysłu na fabułę. Na co wskazuje również pretensjonalny tytuł. Ale też nie znalazłem niczego, co miałoby mnie zniechęcić do seansu. Komediodramat podejmujący uniwersalny dla każdej części świata problem może okazać się sympatycznym filmem, który warto zobaczyć. Gdy poleci na TVP Kulturze.

Cena sławy [La rançon de la gloire] (2014) Nie poszedłbym 

Za Ceną sławy przemawia nazwisko reżysera filmu – Xaviera Beauvoisa. Nagradzanego m.in. w Cannes za Pamiętaj, że umrzesz i Ludzi Boga. Przeciwko przekombinowana historia (niektórzy myślą, że jak napiszą „film inspirowany prawdziwą historią” to od razu rzucą wszystkich na kolana) i nieśmieszny zwiastun, po którym nie wiadomo, czy to ma być komedia czy może kino społeczne albo coś.

Świat obiega wiadomość o śmierci Charliego Chaplina. Dwóch imigrantów postanawia skraść trumnę z ciałem aktora. (Opis dystr.)

Podziel się tym artykułem:

Skomentuj

Twó adres e-mail nie będzie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

Quentin 2023 - since 2004