I znowu dziewięć osiem filmów w repertuarze. Miałem nadzieję, że choć po Oscarach sytuacja trochę się uspokoi…
Kinowe premiery weekendu 04-06.03.2016
Carol (2015) – Poszedłbym
Piszę te słowa (i cały Poszedłbym) równo na tydzień przed rozdaniem Oscarów i nie wiem, czy potem będzie mi się jeszcze chciało coś tu zmieniać. Zmuszony jestem naprodukować trochę wpisów do przodu, stąd ten przedwczesny… yyy… Co się więc tyczy Oscarów to mam szczerą nadzieję, że statuetkę dostanie w końcu mój ulubiony kompozytor Carter Burwell, bo muzyka w Carol jest śliczna i od razu wpada w ucho. Co do reszty kategorii: Carol to taki film, który może zgarnąć je wszystkie, gdzie został nominowany, a może nie zgarnąć i nigdzie. #NostradamusZZakopanego (zgadłem! :P)
Dałem Poszedłbyma, bo nie ma w Carol nic, co mógłbym mu (filmowi) zarzucić. Prawdopodobnie trachnę jeszcze reckę, więc zalinkuję ją TUTAJ i tam szerzej napiszę co i jak, ale tak w skrócie: nie mam mu nic do zarzucenia, ale wynudziłem się dość znacznie. Tyle, że to wina moja, a nie filmu, bo ten jest dokładnie taki, jak reżyser sobie zamierzył, że będzie. I tym samym skierował go do widzów, którzy po Carol spodziewają się kameralnego romansu, w którym sednem jest zbliżenie się i rosnące uczucie dwojga ludzi, które potrzebuje czasu, by zakiełkować. O tym jest ten film, o niczym innym. Nie spodziewajcie się więc np. opowieści o ciężkim życiu lesbijek w Nowym Jorku. Ja bym chyba tak wolał :).
Londyn w ogniu [London Has Fallen] (2016) – Poszedłbym
Jestem niepoprawnym fanem Olimpu w ogniu, nic więc dziwnego, że na Londyn w ogniu czekam z niecierpliwością, a jemu samemu daję zielony Poszedłbym bez wątpliwości, czy zastanowienia.
I nie ma się co w tej kwestii rozpisywać. Wystarczy, że dwójka będzie takim samym filmem jak jedynka i już będę zadowolony. Dużo akcji, dużo krwi, dużo przekleństw i dużo onelinerów. Sensu nie oczekuję, CGI helikoptera mnie nie odstrasza.
Historia Roja (2015) – Poszedłbym
O, spodziewałem się Sensacji XX wieku jak w przypadku niedawnego filmu o rotmistrzu Pileckim, ale zwiastun Roja wygląda zdecydowanie lepiej. I muszę powiedzieć, że nabrałem ochoty na seans. OK, OK, to ochota stonowana o możliwości polskiego kina i świadomość, że nie stać go na wszystko, co by chciało. Ale gdy mam wybierać między przeciętnymi fimami o zagranicznych bohaterach, a przeciętnymi filmami o polskich bohaterach, to te drugie na starcie zawsze mają fory.
A kto wie, może przypadkiem trafi się pozytywne zaskoczenie na miarę Jutro idziemy do kina.
Zoolander 2 (2016) – Nie poszedłbym
Trudno, żebym ocenił inaczej, kiedy nigdy nie widziałem jedynki, ani nawet nie czułem ochoty, by ją obejrzeć. Ale to też działa chyba w drugą stronę – jeśli widzieliście i się Wam podobała (jedynka), to i dwójkę łykniecie jak małe pelikany. Cumberbitches pójdą na Cumberbatcha, Beliebers na Biebera i hajs się będzie zgadzał.
Jeśli zaś chodzi o poniższy zwiastun, to widać po nim, że Zoolander 2 prezentuje ten gatunek, którego nie lubię. Są w nim naprawdę świetne żarty (Bieber rządzi), ale też masa debilnych wstawek po linii najmniejszego oporu. I to mnie wkurza, bo po tym pierwszym wnioskuję, że gdyby twórcy się postarali, to by zrobili coś fajnego. Ale nie, woleli iść na łatwiznę, poprzebierać znanych aktorów i jakoś to będzie.
Zmartwychwstały [Risen] (2016) – Nie poszedłbym
Z jednej strony fajnie i pomysłowo to wygląda, z drugiej co to za thriller, którego zakończenie zna każdy? Ciężka sprawa tak naprawdę dla reżysera (Kevin Reynolds – niezapomniany Robin Hood: Książę złodziei – powraca po dziesięciu latach za kamerę), bo jeśli odejdzie od znanej historii, to w zasadzie nie ma sensu jej snucie, a jeśli nie odejdzie to sytuacja podobna. Czym więc może zaskoczyć? Na pocieszenie: tym większy jego triumf, gdy rzeczywiście czymś zaskoczy.
A jeśli nie to całość wygląda na historię znaną z Ave, Cezar, która zakończy się nawróconym monologiem Fiennesa.
Nawet góry przeminą [Shan He Gu Ren] (2015) – Nie poszedłbym
Super, gdy do polskich kin trafiają chińskie filmy, bo Azji jest zdecydowanie za mało na naszych ekranach, ale doświadczenie pokazuje, że nasi dystrybutorzy mają tendencję do sprowadzania zbyt artystycznych chińskich prób podbicia światowej kinematografii. Żeby wspomnieć choć ostatnie Czarny węgiel, kruchy lód czy poprzedni film reżysera Nawet góry przeminą Zhangke Jia (nie wiem, jak to odmienić 🙂 ) – Dotyk grzechu.
Dlatego jestem sceptyczny, choć pomysł na Nawet góry przeminą trzeba uznać za intrygujący. Pytanie tylko, czy przystępny nie będąc Chińczykiem?
Robinson Crusoe (2016) – Nie poszedłbym
Nie lubię animków.
Ale może i dzieciom się spodoba, bo przynajmniej zanimowane to wszystko nie po taniości, jak znaczna większość animków spoza Disneya. A to zawsze plus w filmie animowanym.
Tysiąc i jedna noc – cz. 2, opuszczony [As Mil e Uma Noites: Volume 2, O Desolado] (2015) – Nie poszedłbym
Jak miło, że wystarczy przekopiować to, co pisałem o pierwszej części przed tygodniem:
Zbyt artistiko jak na poczciwego Q. A że struktura filmu wskazuje na to, że reżyser będzie mógł snuć kilka różnych opowieści, z których niekoniecznie wyniknie jakiś jeden, uniwersalny sens, to tak naprawdę nie ma żadnych ograniczeń przed tym artistiko ukrytym pod pozorem celnej aluzji społecznej. A to zwykle kończy się łotefakiem na koniec za długiego seansu.
Podziel się tym artykułem: