×
Premiery kinowe weekendu 26-28.01.2018. Czas mroku.

Poszedłbym, odc. 212

Powariowali. W rozpoczynający się właśnie weekend wchodzi do kin aż trzynaście premier. Chociaż tak teraz patrzę, że trzy z nich to półgodzinne polskie krótkometrażówki – w tym jedna od Piotra Domalewskiego od Cichej nocy – a inne trzy to pierdoły dla małolatów, którymi nie będę sobie głowy zawracał.

Premiery kinowe weekendu 26-28.01.2018

Więzień labiryntu: Lek na śmierć, Maze Runner: The Death Cure (2018) –  Poszedłbym 

Ostatnie lata to kinowy zalew młodzieżowych trylogii sci-fi. Więzień labiryntu to prawdopodobnie najlepsza z nich. A przynajmniej mnie się najbardziej spodobała (co nie jest trudne w sytuacji, gdy żadna inna się nie podoba) i miała największy potencjał. Dlatego chętnie zobaczę trzecią część.

Oczywiście to wciąż młodzieżowa trylogia sci-fi, więc będzie jej brakować tych wszystkich rzeczy, które uczyniłyby ją jeszcze ciekawszą. Wiadomo. Przemocy, krwi i cycków.

Tamte dni, tamte noce, Call Me by Your Name (2017) –  Poszedłbym 

W RECENZJI poruszyłem już wszystko, co moim zdaniem powinniście wiedzieć o tym filmie. Dlatego po więcej odsyłam do niej.

I jeszcze raz ostrzegam przed sceną z brzoskwinią :).

Wszystkie pieniądze świata, All the Money in the World (2017) –  Poszedłbym 

Najnowszy film Ridleya Scotta ma swoje wady i wystawiona mu przeze mnie ocena (6/10) nie wskazuje na Poszedłbyma, ale to nadal porządna kinowa rozrywka. Lepiej wybrać się na Tamte dni, bądź na Czas mroku, o którym za chwilę, ale jeśli wybierzecie Wszystkie pieniądze świata to wielka kara na Was w kinie nie czeka. Ot niezły film. Więcej w RECENZJI.

Czas mroku, Darkest Hour (2017) –  Poszedłbym 

Najnowszego filmu Joego Wrighta zdecydowanie nie polecam osobom, które wciąż mają wkurwa na Angoli, że nam nie pomogli w 39-ym. Pomijając jednak dzieło, o jakim marzą dla Polski aktualne władze, Czas mroku to interesująca podróż do kilku dni maja 1940 roku, kiedy to wybrany na premiera Wielkiej Brytanii Winston Churchill zamiast lecieć z gałązką oliwną w pysku do Hitlera, obiecał swoim rodakom krew, pot, znój i łzy.

Dobrze napisany scenariusz i wybitna rola Gary’ego Oldmana wystarczą na emocjonujący film oparty głównie na dialogach. Recenzja jutro.

Podatek od miłości (2018) –  Nie poszedłbym 

Refleksje po seansie przedpremierowym: RECENZJA. Gdyby nie skopany koniec, to dałbym żółtego Poszedłbyma.

A takie były refleksje przed pokazem przedpremierowym, gdy pisałem ten odcinek:

Wiadomo jak jest. TVN, styczeń, komedia romantyczna w kinie. Procentowo szanse są niewielkie na to, że Podatek od miłości nie okaże się kiszką. No ale, wiecie, nie ma Karolaka i Adamczyka – czy to coś oznacza?

Szkoda, że chyba nie ma co liczyć na więcej nagości niż ta w staniku, bo damska obsada imponująca.

Pierwotnie dałem czerwonego Nieposzedłbyma. Potem poszedłem na przedpremierę. Jeśli coś się zmieniło, to widać wyżej.

Dusza i ciało, Testről és Lélekről (2017) –  Nie poszedłbym 

Zwycięstwo na najnudniejszym festiwalu filmowym świata to niestety za mało bym zainteresował się tym głęboko humanistycznym filmem ze szczyptą cennego humoru. Obawiam się, że to, co będzie tu schowane najgłębiej to ten cenny humor. Kosztem widoku jelenia pijącego ze strumienia.

Dusza i ciało to film dla zupełnie innego targetu niż ja.

Księżyc Jowisza, Jupiter holdja (2017) –  Poszedłbym 

Kilka refleksji po zwiastunie:
1. Co to, jakiś tydzień kina węgierskiego? Daliby lepiej Bandytę, który pachniał whiskey. Ja już widziałem, ale Wy też byście mogli.
2. Muszę w końcu obejrzeć Białego boga.
3. Po cholerę oni to po angielsku zrobili? Pewnie jest na to jakieś uzasadnienie scenariuszowe, ale i tak.
4. Wygląda na węgierskiego Człowieka z magicznym pudełkiem.
5. Poszedłbym, choć niepokojące w opisie dystrybutora jest „połączenie trzymającego w napięciu kina akcji z odważnym filmem artystycznym”.

Podziel się tym artykułem:

Skomentuj

Twó adres e-mail nie będzie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

Quentin 2023 - since 2004