Kinowe premiery weekendu 09-11.10.2015: The Walk. Sięgając chmur, Legend, Hotel Transylwania 2, Panna Julia, Intruz, Performer, Obiecujący początek.
The Walk. Sięgając chmur [The Walk] (2015) – Poszedłbym do IMAX-a
Dzięki seansowi przedpremierowemu The Walk. Sięgając chmur wiem już wszystko. Wy też wiecie, jeśli przeczytaliście MOJĄ RECENZJĘ. A jeśli jej nie przeczytaliście to ją przeczytajcie, w końcu po coś tu chyba wchodzicie, nie?
Skróconą opinię o najnowszym filmie Roberta Zemeckisa macie tam wyżej na prawo od tytułu.
Legend (2015) – Poszedłbym
Trudno powiedzieć, dlaczego polski dystrybutor zdecydował się na pozostawienie oryginalnego tytułu najnowszego filmu Briana Halgelanda. Mogę się tylko domyślać, że powodem był fakt, że tytuł Bliźniacy już był zajęty :P.
Rozsądnie byłoby napisać, że wszystko wskazuje na to, że wizyta w kinie na Legend nie będzie czasem straconym. Fajny poniższy zwiastun (w przeciwieństwie do trochę nudnego pierwszego zwiastuno-teasera), prawdziwa historia, londyńskie klimaty, brytyjski akcent, kasynowo-chłopako-ferajnowa gangsterka i Tom Hardy w podwójnej roli.
I właśnie tego Toma Hardy’ego się boję. Uważam, że jak na tak dobrego aktora, gust, którym kieruje się przy wyborze kolejnych projektów ma marny i przeważnie ląduje w nudach. Mad Max: Na drodze gniewu to wyjątek potwierdzający regułę, ale warto też dodać, że nawet nie zagrał tam w roli głównej. Paradoksalnie.
Hotel Transylwania 2 [Hotel Transylvania 2] (2015) – Nie poszedłbym
Chyba nie będzie zaskoczeniem, że nie znam pierwszej części, bo (chórem) nie lubię animków! No ale skoro powstała dwójka, to chyba jedynka była udana, bo tak nakazuje logika. Ta sama logika nakazuje być ostrożnym po zerknięciu w obsadę i zauważeniu, że głosy w Hotelu Transylwania 2 podkłada ekipa, której poczucie humoru rzadko zbiega się z moim poczuciem humoru (a sądząc po opiniach o ich filmach, nie zbiega się również z poczuciem humoru innych): Sandler, Samberg, James (Kevin), Spade, Buscemi…
Rzucam więc okiem na zwiastun i: dopisuję obok tytułu „Nie poszedłbym”. Tanio to wygląda jak na produckję Sony, a i żarty ma te z gatunku bezpiecznie śmiesznych. Ale, jak sądzę, dzieciom się będzie podobać. I podoba, bo w Stanach animacja bije już boksofisowe rekordy.
Panna Julia [Miss Julie] (2014) – Nie poszedłbym
Jak to zwykle bywa z filmami, które swoją premierę miały we wrześniu zeszłego roku – film już spokojnie można dorwać od dłuższego czasu na DVD. Po co więc iść do kina?
No wiesz, Q, kino to kino, w kinie zawsze lepiej. Etam. Akurat Panna Julia, jeśli już, to bardziej na deski teatru się nadaje, „dokąd” napisał ją w 1888 roku August Strindberg. Filmowa ekranizacja wygląda na nudę, a poza tym kogo dzisiaj obchodzi tematyka walki klas? Gdyby choć główni bohaterowie byli Polką i Syryjczykiem…
Ale trzeba przyznać, że zarówno Chastain jak i Farrell zagrali tu kawały świetnych ról. A przynajmniej w zwiastunie ;).
Intruz [The Here After] (2015) – Nie poszedłbym
Nie no, cudownie, że to jedyna polska produkcja zaproszona w tym roku do Cannes i zarazem laureat trzech Złotych Lwów, ale trochę jednak szkoda, że odpowiedzialnym za te sukcesy nie jest jakiś Tomasz Kowalski tylko Magnus von Horn (rdzennie polskie nazwisko). Wiem, wiem, koleżka skończył reżyserię w Łodzi, więc to trochę tak jak Emmanuel Olisadebe – możemy być z niego dumni jak z każdego innego Polaka.
Horn ma na swoim koncie scenariusz do Obietnicy, co nie jest zbytnio zachęcającym osiągnięciem. Tym razem problemy nastolatków przeniósł do prowincjonalnej Szwecji, ale nic nie wskazuje na to, żeby miało to w jakiś sposób pomóc Intruzowi, który wygląda niczym dzieło skrojone dla filmowych profesorów teoretyków i znudzonych życiem krytyków. A ja bym wolał, żeby reżyserzy kręcili filmy dla ludzi.
Performer (2014) – Nie poszedłbym
Miej Panie Boże w opiece tych, którzy przypadkiem wylądują w kinie na tym 63-minutowym filmie. Zresztą, zobaczcie sami:
Obiecujący początek [Un début prometteur] (2015) – Nie poszedłbym
Mam podejrzenie, że zwiastun Obiecującego początku wywarł na mnie pozytywne wrażenie, bo chyba każdy zwiastun po Performerze takie wrażenie by wywarł. Kroi się film o niczym, ale sympatyczny film o niczym.
Poza tym są #cycki, ale nie ma w tym niczego dziwnego, bo to francuski film, a we francuskim kinie często są #cycki. Jest to zresztą jedna z niewielu zalet, jakie ma francuskie kino.
PS. W piątek (dzisiaj) startuje też 31. Warszawski Festiwal Filmowy. Wybrałem kilka filmów, które warto na nim zobaczyć. TUTAJ. To całe różowe to link :P.
Poczytaj też recenzje innych filmów, które aktualnie można oglądać w kinach:
- Sicario
- Everest
- Marsjanin
- The Walk. Sięgając chmur
Agentka FBI dołącza do oddziału mającego na celu zlikwidowanie meksykańskiego barona narkotykowego. Mocne kino prosto z oka cyklonu amerykańsko-meksykańskiej wojny narkotykowej. PRZECZYTAJ WIĘCEJ
Historia dramatycznej wyprawy na szczyt Mount Everest, podczas której himalaiści zostali zaskoczeni przez potężną burzę. Efektowne, ale nie efekciarskie kino górskie. PRZECZYTAJ WIĘCEJ
W wyniku nieszczęśliwego wypadku amerykański astronauta zostaje sam na Marsie. I nie zamierza umierać. Jeden z najlepszych rozrywkowych filmów roku. PRZECZYTAJ WIĘCEJ
Oparta na prawdziwych wydarzeniach historia przejścia na linie pomiędzy wieżami World Trade Center. Nieco nudna wizualna uczta. PRZECZYTAJ WIĘCEJ
Podziel się tym artykułem:
