Czyli co Q-Słonko widziało w sierpniu.
Filmowy sierpień 2020 w ocenach
8
– Unknown Origins. Origenes secretos aka Tajemnicze początki
Glina służbista i komiksowy geek obibok łączą swoje siły, by dorwać mordercę nawiązującego w swoich mordach do komiksów. Ósemka nieco na wyrost, ale w uznaniu dla bardzo fajnego do oglądania filmu, czemu nie? Fajnie wplątane w fabułę motywy komiksowe, smaczki i opowieść z gatunku „origin” dały film, po który szybko z remakiem powinien upomnieć się Hollywood.
7
– American Pickle, An. Amerykanin w marynacie
Ubogi żydowski robotnik zostaje przypadkiem zakonserwowany w piklach i budzi się sto lat później we współczesnym Brooklynie. Prosty pomysł na komedię o zderzeniu dwóch światów i dwóch osobowości, w drugiej części filmu niepotrzebnie skręca w totalny absurd. Mimo to warto rzucić okiem.
– Bill & Ted Face the Music
Po latach Bill i Ted w końcu dojrzewają do rzucenia muzyki, gdy okazuje się, że to właśnie ich muzyka może uratować świat. Nigdy nie byłem fanem Billa i Teda, a pierwszy zwiastun zapowiadał katastrofę. Tymczasem jest bardzo fajnie, choć Reeves i Winter momentami wyglądają tu jak po wizycie w zakładzie pogrzebowym jako klienci.
– Red Penguins
Zwariowana dokumentalna opowieść o Rosji okresu transformacji i amerykańskich biznesmenach, którzy przejmują prowadzenie legendarnego rosyjskiego klubu hokejowego. Nie widziałem jeszcze chyba słabego dokumentu o hokejowej rywalizacji amerykańsko-radzieckiej.
Zbieracze haraczów dla meksykańskiego bossa muszą walczyć o życie, gdy w mieście pojawia się gangus twardy jak Roman Bratny. Kino z gatunku: tak złe, że aż dobre. Coś a’la „El Mariachi” czekający na to, aż ktoś zrobi z tego „Desperado”. Tyle, że na poważnie.
6
Aby uniknąć ostatecznego zdemaskowania, grupa nieśmiertelnych wojowników stawia czoła facetowi, który wpadł na ich trop. Porządna produkcja Netfliksa, której recenzje są o wiele gorsze niż na to zasługuje. Solidnie nakręcony akcyjniak cierpiący na przypadłość znaną jako: bycie pierwszą częścią z góry zaplanowanej serii.
– Speed Cubers, The. Speedcuberzy
Dokumentalna historia rywalizacji w mistrzostwach świata w układaniu kostki Rubika na czas. Dodaję ten ledwo godzinny dokument do spisu w drodze wyjątku, żeby nie było, że nic nie oglądałem. A ponadto rzucić okiem można, ale świat zna furę dużo lepszych sportowych dokumentów.
– Tenet
Technologia umożliwiająca inwersję czasu zagraża istnieniu ludzkości. Technologii tej zagraża zaś nieustępliwy agent. W nowym filmie Nolana nie ma ani chwili na zastanowienie. A to źle, bo jest się tu nad czym zastanawiać. W efekcie czego powstało efektowne, lecz absurdalne kino.
5
– #Alone
Młody chłopak budzi się w mieszkaniu sam i odkrywa, że świat opanowała epidemia zombie. Fabuła identyczna co w „The Night Eats the World”, a sam film to południowokoreańska średnia krajowa. Można bez żalu odpuścić.
– Deep Blue See 3. Piekielna głębia 3
Grupa naukowców zostaje otoczona przez inteligentne rekiny na odosobnionym od świata atolu. Choć to typowe kino klasy C, w którym nic nie zaskoczy, to jest to film dobrze zagrany, dobrze zrealizowany i oferujący fajne sceny śmierci. Gdyby tylko CGI rekinów było lepsze…
– New Mutants, The. Nowi mutanci
Pięcioro nastolatków obdarzonych supermocami trafia do sekretnego ośrodka, w którym muszą walczyć nie tylko ze swoimi największymi strachami. Świetny pomysł na młodzieżowy horror w stylistyce komiksu o superbohaterach i „Klubu winowajców” zasługiwał na lepszy film niż to poprawne dzieło Josha Boone’a.
– Power
Licealistka, policjant i były wojskowy próbują rozwikłać tajemnicę narkotyku, po zażyciu którego na pięć minut zyskuje się supermoce. Typowy przeciętniak Netfliksa. Nie tak zły, żeby go skreślać, ale nie tak dobry, żeby zakrzyknąć, że w końcu Netfliksowi wyszedł jakiś interesujący film.
– Train to Busan 2: Peninsula. Ban-do aka Półwysep
Grupa śmiałków infiltruje pełen zombiaków Półwysep Koreański w celu wzbogacenia się. Nieudana kontynuacja jednego z najpopularniejszych południowokoreańskich filmów. Pełna słabych animacji rodem z postapokaliptycznych gier komputerowych.
4
– Binge, The
Alkoholowo-narkotykowa wersja „Nocy oczyszczenia” jest interesująca tylko przez pierwsze dwadzieścia minut, gdy momentami udaje jej przypominać „Supersamca”. Potem wychodzi na jaw, że pomysłu na film zabrakło i zostaje typowa komedia o nastolatkach, które urządzają imprezę.
Podziel się tym artykułem: