Kinowe premiery weekendu 29-31.01.2016
Kinowe premiery weekendu 29-31.01.2016.

Poszedłbym, odc. 108

Rany, ile tych premier zaplanowanych na ten weekend. Szkoda, że Cinema City nie podesłało mi żadnego giftu, bo bym teraz mógł napisać, że może jednak kupno tej ich takiej jednej karty nie jest takie zupełnie bez sensu! 😛 EDIT: Filmweb strollował mnie dwa razy :P. Pięćdziesiąt twarzy Blacka zostało przeniesione na kwiecień, a Margueritte na święty nigdy. Zamiast nich wskoczył jakiś Lucyfer.

Kinowe premiery weekendu 29-31.01.2016

 

Zjawa [The Revenant] (2015) Poszedłbym 

Najważniejsza premiera weekendu i zapewne dowód na to, że nie takie piractwo straszne jak je malują. Zjawa, podobnie do innych oskarowych screenerów wypłynęła już z miesiąc temu, a jednak ze wsparciem 12 nominacji do Oscara powinna zanotować solidny kasowy wynik. Taki już zresztą zanotowała w Stanach, gdzie w ubiegły weekend zobaczyło ją więcej widzów niż Gwiezdne wojny: Przebudzenie Mocy. Oczywiście, żeby dogonić film Abramsa (który nie wyciekł #FunnyFact) musi jeszcze zarobić z 800 milionów dolarów, ale to drobny szczegół.

Nie będę ściemniał, że jestem zajarany, bo nie jestem. Zresztą wystarczy przejrzeć prognozy prevuesowe, żeby zobaczyć, że byłem sceptyczny. Mocno liczę na duże wrażenia wizualne, ale czy na coś więcej to już niekoniecznie. Z drugiej strony znam tylko zwiastuny, więc jest spore pole do zaskoczenia mnie.

Czas próby [The Finest Hours] (2016) Nie poszedłbym 

Miałem ponarzekać na to całe „oparte na prawdziwej historii” już przy okazji Zjawy, ale ponarzekam sobie tutaj, bo tutaj nie dość, że jest prawdziwa, to jeszcze „nieprawdopodobna!”. Lubię filmy na faktach, ale za dużo ich ostatnio, przysiągłbym, że co drugi jest na faktach.

Co się zaś tyczy Czasu próby to odnoszę wrażenie, że wszystkie fajne prawdziwe historie już zostały opowiedziane i zostały tylko te mniej fajne. Wizualnie pewnie się to obroni i… tyle. Już Gniew oceanu mi kiedyś nie podszedł, ale przynajmniej był w miarę oryginalny (mało filmów o sztormach na taką skalę, o ile w ogóle), ta powtórka z rozrywki nie zapowiada się na coś więcej niż sztampę. No i jakoś nie pasuje mi Chris Pine w normalnych rolach.

The Boy (2016) Nie poszedłbym 

Bardzo fajny „vibe” ma ten film (znaczy jego zwiastun). Taki klasyczny horror z dawnych, dobrych lat fajnych horrorów. Niestety nie da się go traktować poważnie (jak na horror), kiedy w pierwszych sekundach zwiastuna już wiadomo, że sensu tu raczej nie znajdziemy.

Trudno się bowiem przejmować losem sympatycznej Lauren Cohan z The Walking Dead, kiedy jedyne co ma robić to przestrzegać prostych zasad. I już, koniec wysiłku. Tymczasem ona pierwsze co robi to łamie je jedna po drugiej. Dalej Brahms, zabij tępą dzidę.

Oczywiście to zwiastun i niewykluczone, że ona taka głupia nie jest i te zasady łamie po godzinie, gdy w jakiś sposób nabiera to więcej sensu. Ale wątpię.

Pięćdziesiąt twarzy Blacka [Fifty Shades of Black] (2016) Nie poszedłbym 

[EDIT: Przeniesione na kwiecień] Dobrze, że Kino Świat w tytule polskiego zwiastuna wrzuconego na YT dopisał, że to parodia Pięćdziesięciu twarzy Greya, bo nikt by się nie domyślił! 😛

Sam pomysł na parodię, począwszy od zgrabnego tytułu, uważam za udany. Niestety za całość wziął się Marlon Wayans i już wiadomo, czego się spodziewać. Jazdy po bandzie bez żadnych zahamowań, co w tłumaczeniu na nasze oznacza bardzo obleśny i zły film z niewyszukanym humorem. A szkoda, bo parę grypsów w zwiastunie jest udanych.

Nie spodziewam się niczego dobrego, szczególnie że filmowe parodie dawno przestały być inteligentne (co pomaga), a zaczęły być prostackie. Coś jak polskie kabarety. Kiedyś śmieszyły, ale to było dawno temu.

Mów mi Marianna (2015) Nie poszedłbym 

„Hej, mam pomysł, zróbmy taki zwiastun, z którego nic nie będzie wiadomo!”.

Czterdziestoletni mężczyzna źle czuje się w swoim ciele i postanawia zmienić płeć. Musi stawić czoło rodzinie oraz społeczeństwu. (Opis dystr.)

Bardzo podobają mi się w zwiastunie zdjęcia, ale jakoś nie czuję, aby była to historia, dla której nie wystarczyłby Express reporterów. Nie mniej jednak temat na czasie i jak ktoś lubi podyskutować po filmie to Mów mi Marianna powinna się do tego nadać.

Marguerite (2015) Nie poszedłbym 

[EDIT: Przeniesione na święty nigdy] Nie lubię takiego barbarzyństwa, tylko bym się męczył. OK, jeszcze jestem w stanie uwierzyć, że bohaterka nie dopuszcza do siebie myśli, że fałszuje i nie słyszy co wydobywa się z jej ust, ale nie wierzę w tak przychylne dla scenariusza rozwiązanie, że nikt do niej nie pójdzie i nie powie jej wprost: babo, fałszujesz przeokropnie!

Pewnie też to znacie, że choćby sto osób Was chwaliło, a jedna powie, że jesteście beznadziejni, to rozpamiętujecie tylko tę jedną opinię? No właśnie. Wystarczyło się zebrać w pięć osób i jej powiedzieć prawdę i wtedy nie pomogłoby nawet to, że:

Dziennikarz pisze ironiczny artykuł wychwalający talent muzyczny bardzo bogatej kobiety. Ta nie zdając sobie sprawy, że to prowokacja, postanawia wystąpić przed szeroką publicznością. (Opis dystr.)

Bernadetta. Cud w Lourdes [Je m’appelle Bernadette] (2011) Nie poszedłbym 

Standardowy od jakiegoś czasu w polskich kinach pierwiastek prokatolicki. Nie mam nic przeciwko, co nie zmienia faktu, że takie filmy jak ten bardziej pasują do TV Trwam niż do kina. Ale wyobrażam sobie, że znajdzie swoich amatorów.

Czternastoletnia dziewczyna doznaje objawień Matki Boskiej. Wkrótce do miejsca, w którym mają one miejsce zaczynają przybywać pielgrzymi. (Opis dystr.)

Odlotowa przygoda [Atrapa la bandera] (2015) Nie poszedłbym 

No proszę, miałem narzekać na wciskany nam animowany syf familijny z każdego zakątka Europy, a tu się okazuje, że wygląda to całkiem nieźle. Nie żebym od razu polubił animki, ale dla dzieci powinno się nadać. Co ciekawe, bo ze zwiastuna się nie zorientujecie, to hiszpańska produkcja.

Dwunastoletni wnuk byłego astronauty postanawia przeszkodzić złemu miliarderowi w ukradzeniu z księżyca ważnych zasobów mineralnych i zniszczeniu flagi postawionej tam przez załogę Apollo 11. (Opis dystr.)

Nena (2014) Poszedłbym 

Ech, i jeszcze jeden wyglądający porządnie zwiastun. Ech, bo wolałbym z czystym sumieniem zaświecić Nieposzedłbyma na czerwono, ale nie sposób.

Do kina to może nie do końca, ale w domu jak najbardziej. Szkoda tylko, że kompletnie nie czuć w zwiastunie, że akcja filmu dzieje się w 1989 roku.

Nastoletnia Nena staje przed trudnym wyborem: miłość do nowo poznanego chłopaka, czy przeżywającego załamanie nerwowe niepełnosprawnego ojca. (Opis dystr.)

Lucyfer [Lucifer] (2014) Nie poszedłbym 

Upadły anioł podróżujący między piekłem a niebem trafia do małego, meksykańskiego miasteczka, gdzie wprowadza zamęt w życiu mieszkańców. (Opis dystr.)

Dla mnie zbyt natchnione, Santa Sangre by lepiej wprowadzili do kin, jeśli już. Ciekawi mnie, czy cały film będzie w takim kółku jak w zwiastunie?

4 odpowiedzi

  1. Jak dla mnie oglądanie Zjawy na ekranie laptopa mija się z celem, wyczekałem się cierpliwie i jutro idę do kina.

    Tylko, że w Cinema City oczywiście muszą męczyć SW na IMAXIE, wiec obejrzę na normalnym ekranie, co za debile, pewnie mają po 12 lat.

  2. Quentin

    Też mam nadzieję zaliczyć w ten weekend, ale wolę nie zapeszać, więc pozostanę tylko przy przytaknięciu, że tak, Zjawa w warunkach screenerowych tylko dla desperatów.

  3. Lucyfer – cały film będzie w takim kółku. Za sprawą tzw. tondoskopu.

  4. Quentin

    Dzięki! Tak przypuszczałem, w końcu nie na darmo podali definicję na początku, ale wolałem się upewnić.

    Czyli zeszły rok pod kątem eksperymentów filmowych. Mandarynka ajfonem, Victoria jednym ciągiem, Lucyfer tondoskopem, Szaweł na zbliżeniach, The Tribe językiem migowym…

Skomentuj

Twój adres mailowy nie zostanie opublikowany. Niezbędne pola zostały zaznaczone o taką gwiazdką: *

*

Quentin

Quentin
Jestem Quentin. Filmowego bloga piszę nieprzerwanie od 2004 roku (kto da więcej?). Wcześniej na Blox.pl, teraz u siebie. Reszta nieistotna - to nie portal randkowy. Ale, jeśli już koniecznie musicie wiedzieć, to tak, jestem zajebisty.
www.VD.pl