×

WFF – Nic nas nie powstrzyma [Don`t Stop]

Festiwalowe zaległości pozostały duże, ale klimat do skrobania nie jest najlepszy. Wciąż nie wiadomo co z pierdziochem, co trochę za bardzo trywializuje takie rzeczy jak pisanie notek na bloga. No ale spróbujmy w Dwóch Słowach™ w miarę czasu i możliwości.

Zaczynamy od naszych południowych sąsiadów i filmu, który najłatwiej przyrównać do naszego Wszystko, co kocham. Jest połowa lat 80. Dwóch kumpli z Pragi – pozostających pod wrażeniem przemycanej ze Zgniłego Zachodu muzyki kapeli The Clash – postanawia założyć punkową kapelę. Sprawa nie jest prosta, a anarchiczne plany młodzieńców nie spotykają się ze zrozumieniem tak zwanego porządnego społeczeństwa. Okres buntu ma jednak to do siebie, że trudno go zgasić. Wkrótce skompletowany zostaje cały skład i można rozpocząć próby.

Podobieństwa do WCK oczywiste, ale zasadnicza różnica dzieląca obydwa filmy jest taka, że czesko-słowacki debiut Richard Řeřichy (operatora m.in. „Pachnidła”) jest filmem o wiele lżejszym niż film Borcucha. Tu gdzie u nas jest tak lubiana przez polskich reżyserów martyrologia, w sąsiedzkim wydaniu znaleźć można o wiele więcej luzu, zabawy i nieskrępowanego czasem pozytywnego szaleństwa. Jeśli nawet ktoś wspomina o Braciach Rosjanach to raczej z przekąsem niż z chęcią przyśnięcia na styropianie w Stoczni Gdańskiej.

I wszystko byłoby fajnie, gdyby ten luz i zabawa została zapewniona widzowi do końca. Niestety, nagle pojawia się niczym nie zapowiedziany wątek (a nawet kilka wątków) dramatyczny i robi się zbyt poważnie nie wiedzieć czemu. I średnio przekonująco – w czym największy problem. Końcówki też zbytnio nie kupuję, stąd z dziewiątki film zjechał na 8/10. Ale to i tak wysoko, bo film zacny.

(1436)

Podziel się tym artykułem:

Skomentuj

Twó adres e-mail nie będzie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

Quentin 2023 - since 2004