Dobre filmy 2024 roku
7/10
– 4:30 Movie, The
Zakochany w koleżance nastolatek zdobywa się po roku na śmiałość i zaprasza ją na kinowy seans o 16:30. Po długich latach kręcenia bele czego i co popadnie, Kevin Smith powrócił w końcu do formy z początków kariery. „W pogoni za Amy” to nie jest, bardziej „Szczury z supermarketu”, ale miło popatrzeć na coś, co nie jest na siłę zabawne.
– 12.12: The Day. Seoul-ui bom aka 12 grudnia
Po zamachu na prezydenta Parka w 1979 roku władzę w Korei Południowej próbują przejąć wojskowi z prywatnego sektora. Kolejna z serii politycznych produkcji historycznych kręconych ostatnio na potęgę w Korei. Najbardziej kasowy tam film 2023 roku jest dużo bardziej przystępny niż opowiadający historię zamachu „The Man Standing Next”, ale nie na tyle, by mówić o nim w kategoriach kina uniwersalnego i w pełni zrozumiałego dla postronnego widza.
– Abandoned, The. Cha wu ci xin
Śledztwo w sprawie odnalezionego w rzece ciała rozpoczyna pani detektyw, która po osobistej tragedii chce ze sobą skończyć. Jeśli tęsknicie za serial-killer thrillerami z lat 90., będzie to dla Was odpowiedni wybór. Należy jednak pamiętać, że całość rzeczywiście wygląda jak po latach odnaleziony film z tamtego właśnie okresu.
– American Movie. Amerykański film: Jak powstawał Północny Zachód
Z niewiadomych przyczyn zupełnie ominęła mnie ta urocza produkcja dokumentalna sprzed 25 lat, a przecież to kino w totalnie moim stylu. Upływ czasu nijak nie odcisnął piętna na tym dziele o bólu tworzenia, zmaganiu się z niezrozumieniem przez innych własnego geniuszu i braku nagrody za poświęcenie, talent i nieustępliwość. A także o Ameryce poza tą znaną z dużego ekranu Ameryką.
– Anatomy of a Fall. Anatomia upadku aka Anatomie d’une chute
Tragiczny wypadek czy morderstwo? Sąd będzie musiał zdecydować w trudnej sprawie męża, który wypadł z okna rodzinnej rezydencji w górach. Interesujące kino obyczajowo-prawnicze, któremu nie przeszkadza długi metraż, ale które z żadnej strony nie jest wybitnym ani wielkim dziełem. Pomysłowe ogranie dwuznaczności tytułu nie wystarczy do takiej wielkości.
– Beasts, The Bestie aka As bestas
Oparta na prawdziwej historii opowieść o francuskim małżeństwie, które dzięki swoim umiejętnościom agrarnym zyskuje sobie wrogów wśród mieszkańców hiszpańskiej Galicji. Bardziej obyczajowy, mniej thrillerowy dramat dla cierpliwych widzów, którzy potrafią dostrzec napięcie w uprawie pomidora i brudzie, który utkwił nie tylko pod paznokciami.
– Boys in the Boat, The. Ósemka ze sternikiem
Prawdziwa historia amerykańskiej wioślarskiej ósemki, która na igrzyskach w Berlinie dokonała rzeczy wielkich. Najbardziej typowe z możliwych amerykańskie kino historyczno-sportowe. Lubię takie!
– Caddo Lake
Dręczony tragiczną przeszłością mężczyzna wciąż próbuje znaleźć odpowiedzi na wiele pytań, których udzielić może mu sprawa zaginięcia 8-letniej dziewczynki. Dobre do oglądania kino, które poprzez inspirację oczywistym źródłem wcale nie jest tak zaskakujące, jak mu się wydaje.
– Challengers
Rozgrywająca się na szczytach męskiego tenisa ziemnego opowieść o trójkącie miłosnym, namiętnościach i płynnej granicy przyjaźni. Choć autorzy filmu mają niewielkie pojęcie o tym, jak wygląda świat profesjonalnego tenisa ziemnego, film Luki Guadagnino ogląda się z przyjemnością za sprawą efektownej realizacji i ciągłego napięcia pomimo tego, że momentami dzieje się tu niewiele.
– Drużyna A(A)
Czworo uzależnionych od alkoholu pacjentów niewielkiego ośrodka leczenia alkoholizmu zgadza się przewieźć przez Polskę cysterny spirytusu, by uratować placówkę. Mądry, skupiony na świetnie zagranych bohaterach komediodramat o uzależnieniu alkoholowym niepotrzebnie przerywany zbędnym wątkiem komiksowo-sensacyjnym.
– Dune: Part Two. Diuna: Część Druga
Ocalały z zagłady rodu Atrydów, Paul musi zdobyć przychylność Fremenów, by wspólnie pokonać złowrogich Harkonnenów. Dość paradoksalnie, zważywszy na mój gust, wypełniona po brzegi akcją i onelinarami druga część „Diuny” spodobała mi się mniej niż ascetyczna, metaforyczna, rozwiana piaskami Diuny i niebanalna jedynka. Dwójka przy niej to taki zwykły akcyjniak,
– Elton John: Never Too Late
Szykujący się do ostatniego koncertu w Ameryce Północnej, Elton John wspomina swoją błyskotliwą karierę. No i cóż, taki to standardowy film dokumentalny, który nudzić nie ma prawa, bo przecież opowiada o niekwestionowanej legendzie. Choć wiadomo, gdyby przećpał tę legendę, to byłoby ciekawiej. A tak poza tym to nie miałem pojęcia, że Elton John tak świetnie się trzyma.
– Fall Guy, The. Kaskader
Kaskader, który po kompromitującym wypadku na planie wraca do zawodu, próbuje ponownie podbić serce swojej ukochanej, która obecnie jest rozchwytywaną reżyserką. A że przy okazji rozpoczyna też poszukiwania zaginionego gwiazdora kina akcji, to dostaliśmy najciekawszy od lat buddy-movie, który przy okazji jest też listem miłosnym do zawodu kaskadera. Trochę tego wszystkiego za dużo i potrzeba czasu, żeby wszedł na właściwe tory, ale ogląda się to bardzo dobrze.
– Federer: Twelve Final Days, Federer: Ostatnie dwanaście dni
Przyjemny dokumentalny fly on the wall dokumentujący pożegnanie Rogera Federera z zawodowym tenisem. Problem w tym, że każdy zdaje sobie sprawę z obecności tej muchy na ścianie, a całość to porządna robota, jednak w sam raz do cyklu Ewy Ewart po południu w niedzielę na TVN-ie.
– First Omen, The. Omen: Początek
Będąca tuż przed święceniami zakonnymi dziewczyna trafia w sam środek szatańskiego spisku. Nakręcony w starym, dobrym stylu horror, który stawia na klimat kosztem jumpscare’ów. Uzupełniając mitologię „Omenu” o nowe wątki, nie wykracza poza spodziewaną z góry historię.
– Full River Red. Rzeka szkarłatu
Gdy u bram kraju staje zajadły wróg, wiele zależeć będzie od rozwiązania zagadki morderstwa emisariusza. Wzbudzający u chińskiego widza patriotyczne uczucia film, który dla zachodniego widza jest efektownie zrealizowanym nowoczesnym thrillerem historycznym z kiepskim zakończeniem.
– Gangubai Kathiawadi
Kiedy zamiast do Bollywood trafia do burdelu, młoda dziewczyna rozpoczyna żmudną drogę do rządzenia dzielnicą czerwonych latarni. Oparty na faktach opisanych w książce o kozackim tytule „Królowe mafii z Mumbaju” dramat kryminalno-społeczny, w którym ekranem rządzi i dzieli znakomita Alia Bhatt.
– Iron Claw, The. Bracia ze stali
Oparta na faktach opowieść o rodzinie Von Erichów, której przyszło zapłacić wysoką cenę za wrestlingowe marzenia seniora rodu, Fritza. Ukryty pod płaszczykiem kina sportowego mięsisty dramat o toksycznej męskości i niemożności walki z przeznaczeniem. Świetnie zagrany, zapadający w pamięć, ale na łopatki nie rozkłada.
– It’s What’s Inside. Liczy się wnętrze
Spotkanie po latach kolegów z liceum zapowiada się tragicznie, gdy pojawia się na nim tajemnicze urządzenie. To właśnie ten przypadek filmu, który nie podoba się nikomu, a mnie tak. Tak mogłoby wyglądać „Bodies, Bodies, Bodies”, gdyby zabrać z niego artystyczne zapędy, a uzupełnić fajnym pomysłem na fabułę. Uderzające w operowe tony „Saltburn” wymaga pełnego skupienia i kartki, żeby sobie to wszystko rozpisać. W połowie mota się już tak, że zarówno może nie mieć żadnego sensu, jak i być arcydziełem skomplikowanej intrygi.
– Jigarthanda DoubleX
Podający się za reżysera filmowego zabójca rozpoczyna kręcenie filmu z gangsterem, którego ma zabić, a któremu marzy się kariera gwiazdy kina. Ładne dla oka, przemyślane, posiadające kilka epickich scen kollywoodzkie widowisko umiejętnie korzystające z charakterystycznych dla tego kina tropów i świeżo je wykorzystujące. A przy okazji będące listem miłosnym dla kina traktowanego jako coś więcej niż sztuka.
– Kingdom of the Planet of the Apes. Królestwo Planety Małp
Lata po śmierci Cezara małpy królują Ziemią, na której niedobitki ludzkości zepchnięte zostały do pozycji stadnych prostaków. Niby nie byłem w stanie zaangażować się emocjonalnie w historię generowanych komputerowo małp, ale jako przyjemna dla oka pocztówka imponująca wizualnie, całość oglądało mi się bardzo przyjemnie, gdy już przemęczyłem pierwsze pół godziny.
– Kos
Losy generała Kościuszki i chłopa Ignaca splatają się w przeddzień zrywu narodowowyzwoleńczego. Nowocześnie opowiedziane, surowe w warstwie audiowizualnej, kino historyczne, które nie boi się eksperymentu z formą i ma odwagę do prowokowania w treści.
– Kuba
Dobrze, że Amazon nie zaprzestał na sportowych biografiach po kiszce o Robercie Lewandowskim, bo dokument o Kubie Błaszczykowskim to zupełnie inny poziom. Przede wszystkim jest to zasługą głównego bohatera, który nie jest tak mdły jak jego kolega z Dortmundu. Pomogło, że Kuba ma też o wiele ciekawszą historię do opowiedzenia i nie unika trudnych tematów. (Tylko ten Bożydar Iwanow i inni fejkowi komentatorzy mnie wkurzali).
– LaRoy, Texas
Puszczana w trąbę przez żonę małomiasteczkowa pierdoła omylnie zostaje wzięta za elitarnego płatnego zabójcę. „Rzeczy, które robisz w Denver będąc martwym” spotykają braci Coen, „Czwartek” Skipa Woodsa i jeszcze parę innych krwawych kryminałów z przewrotnym czarnym humorem. Z pewnością nie jest to gorsze od nich, ale lepsze też nie jest, bo za mało tu oryginalności, a jedynie sprawne operowanie konwencją.
– Late Night with the Devil
Podczas emitowanego na żywo programu typu talk show zaczynają dziać się dziwne rzeczy za sprawą wezwanego demona. Bardzo udanie odtwarza stylistykę programów talk show sprzed pół wieku przez co gorzej wypada jako straszak. Jako dzieło z oryginalnym pomysłem na siebie nie sposób go jednak nie lubić.
– Longlegs. Kod zła
Początkująca agentka FBI zostaje przydzielona do sprawy satanistycznych morderstw całych rodzin. Ascetyczne, złowieszcze, nieuniknione, cholernie klimatyczne kino z zacięciem artystyczno-happeningowym, wykorzystujące jednocześnie ramy kina gatunkowego. Można się od niego odbić, ale można też w nim zatonąć.
– Love Lies Bleeding
Znudzona monotonią życia pracownica siłowni zakochuje się ze wzajemnością w kulturystce z kłopotami przygotowującej się do mistrzostw. Prościutka historia kryminalna osadzona w latach 80. ubiegłego wieku zyskuje wiele dzięki klimatowi synth-kina wylewającego się tu z każdego pora tej surowej opowieści o przestępstwie i namiętności. Zapewne tak samo wyglądał „Magazine Dreams” z Jonathanem Majorsem, ale nigdy się tego chyba nie dowiemy.
A teraz przypomnę o posiadaniu przez siebie konta na Twitterze:
I już wracamy do:
Dobre filmy 2024 roku
7/10
– MaXXXine
Gwiazda kina porno dostaje upragnioną szansę na zaistnienie w mainstreamie, gdy niespodziewanie upomina się o nią przeszłość. Ociekające latami osiemdziesiątymi zakończenie(?) trylogii Ti Westa, który zapomniał, jakie ideały jej przyświecały. Intryga woła o pomstę do nieba, ale i tak bardzo dobrze się to wszystko ogląda.
– Napad
Polska okresu transformacji ustrojowej. Były ubek zaczyna śledztwo w sprawie brutalnego napadu na bank. Jeden z najlepszych polskich filmów wyprodukowanych przez Netflix. Świetny Lubaszenko i celnie oddany klimat lat 90. Interesująca fabuła, dobre tempo, interesujący bohaterowie.
– Nasty
Solidny sportowy dokument o legendarnym rumuńskim tenisiście Ilie Nastase, który oprócz bycia pierwszym liderem rankingu ATP, zachowywał się na korcie tak, że konieczne było spisanie kodeksu z tenisowym savoir vivre’m, którego zawodowcom łamać nie wypada.
– Rebel Ridge
Policja z małego miasteczka nie ma pojęcia, co robi, gdy postanawia uprzykrzyć życie byłemu komandosowi próbującemu wyciągnąć z pierdla swojego kuzyna. Oczywista zrzynka z „Pierwszej krwi” okazuje się świetnym do oglądania akcyjniakiem, głównie za sprawą charyzmatycznego głównego bohatera. Szkoda, że z czasem traci na impecie.
– Sami swoi. Początek
Origin superbohaterskiego beefu rozgrywający się w sielskich krajobrazach Krużewnik. Przepięknie nakręcony, zupełnie zbędny film, który jednak z upływem czasu coraz sympatyczniej mi się oglądało, więc przymykam oko na jego niedoskonałości.
– Saturday Night
11 października 1975 roku nadano na żywo pierwszy odcinek „Saturday Night Live”. Oto, co działo się na 90 minut przed startem programu. Jason Reitman imponująco ogarnia żwawe tempo tej produkcji-hołdu, która się nie zatrzymuje, oraz pokaźną obsadę wcielającą się w tonę legend komedii. Całości brakuje wyraźnego stempla, który zamieniłby solidne, wyrachowane dzieło w coś, co przetrwałoby tyle czasu, ile program, o którym opowiada.
– Scoop. Mocny temat
Oparty na faktach film odsłaniający kulisy głośnego wywiadu, którym ostatecznie skompromitował się brytyjski książę Andrzej. Lubię takie filmy opowiadające ciekawe, prawdziwe historie (niezależnie od tematu). Obejrzałem go więc z przyjemnością, a zarazem ze świadomością, że to bardziej dokument z dobrymi aktorami niż emocjonujące kino.
– Sector 36. Sektor 36
Gdy sprawa seryjnego zabójcy dzieci staje się osobistą dla skorumpowanego gliny, ten nie cofnie się przed niczym, by go dopaść. Jeden z bardziej nihilistycznych filmów w mainstreamowym Bollywoodzie zaczyna się znakomicie, by potem spuścić z tonu i już tak nie szokować. Nie mniej to właśnie ten film, którego szukacie do sprawdzenia, czy w tym Bollywoodzie rzeczywiście czasem jest coś ciekawego do obejrzenia.
– Shadow Strays, The. Błędny cień
Młoda zabójczyni nie cofnie się przed niczym, aby odnaleźć chłopca, z którym połączyła ją więź, gdy ten stracił matkę. Timo Tjahjanto spuścił trochę nogę z gazu, jeśli chodzi o ekstremalną masakrę, a zamiast tego podkręcił tempo w porównaniu do jego ostatnich nudziarstw. Wyszło coś pomiędzy Szóstką i Siódemką z nadzieją na to, że już w kolejnym filmie oryginalny twórca odnajdzie idealny balans makabry i ciekawego storytellingu.
– Smile 2. Uśmiechnij się 2
Przygotowująca się do triumfalnego powrotu na scenę uzależniona od dragów gwiazda estrady zaczyna doświadczać niepokojących zdarzeń. Easily jeden z najlepszych mainstreamowych horrorów roku. O wiele lepszy niż część pierwsza. Znakomita Naomi Scott w roli głównej.
– Society of Snow. Śnieżne bractwo aka La sociedad de la nieve
Oparty na faktach dramat urugwajskiej drużyny rugby, która w efekcie katastrofy samolotu zmuszona zostaje do walki o przetrwanie na szczytach Andów. Solidne kino katastroficzne, które dobrze się ogląda i oferuje emocje. Mam jednak wewnętrzny sprzeciw przeciwko kręceniu raz jeszcze historii, które zostały już nakręcone.
– Sonic the Hedgehog 3. Sonic 3: Szybki jak błyskawica
Sonic razem z kolegami po raz kolejny muszą stanąć do walki. Tym razem ich przeciwnikiem będzie czekający od pół wieku na zemstę Shadow. Nie wiem zupełnie nic o tym uniwersum. Poszedłem z dzieckiem i nieźle się bawiłem. Człowiek szybko zapomina, że ogląda film o jeżu, a Jim Carrey jest mistrzem.
– STEVE! (martin) a documentary in 2 pieces. Then. STEVE! (martin): dokument w 2 częściach. Wtedy
Opowiedziany ustami Steve’a Martina dokument o początkach i szczycie jego kariery scenicznej (Martina, nie dokumentu :P). Martin to jeden z moich ulubionych komików, a film ów uświadomił mi, że nic o nim nie wiem. „Wtedy” to opowieść o jego początkach jako magika i komika, na którego punkcie oszalała Ameryka. Szkoda, że opowiedziana w zbytnio artystyczny sposób, zamiast tak po prostu, jak w zwykłym dokumencie biograficznym.
– Substance, The. Substancja
Podstarzała gwiazda ekranu chwyta się ekstremalnego rozwiązania, by zachować wieczną młodość. Coralie Fargeat zaprasza widzów na swoje terytorium, nad którym trzyma pełną kontrolę, serwując oryginalny body horror pomimo bardzo wyraźnych inspiracji. To nietuzinkowe kino, którego obecnie tak mało jest na ekranach, ale wobec którego wszelkie zachwyty są przesadzone.
– Super/Man: The Christopher Reeve Story. Super/Man: Historia Christophera Reeve’a
Wzruszająca dokumentalna opowieść o OG Supermanie, który w przewrotnym zderzeniu z życiem udowodnił swoją superbohaterskość dopiero gdy prawie wszystko mu odebrano. Klasyczne gadające głowy z największą wartością w postaci najbliższych Reeve’a, choć na ironię również największą słabością, bo myślę, że było dużo więcej w tej historii gwiazdora jednego filmu wkurzonego na to, że jego karierę zdefiniował ten jeden tytuł.
– They Called Him Mostly Harmless. Nazywali go Mostly Harmless
Kiedy na szlaku znalezione zostaje ciało nieznajomego mężczyzny, osoby, z którymi miał okazję dzielić wędrówkę, starają się poznać personalia turysty oraz to, co skłoniło go do ucieczki przed światem. Interesujący dokument społeczny, który poprzez sensacyjny temat i świrów ze społeczności internetowych detektywów przysłania fakt, iż jest to opowieść o czymś zupełnie innym. Zawiedzie szukających drugiego „The Jinx”.
– To Kill a Tiger. Zabić tygrysa
Ojciec zgwałconej grupowo dziewczynki walczy o sprawiedliwość wobec ostracyzmu ze strony sąsiadów, którzy uważają, że sprawę należy załatwić między sobą. Dokumentalna produkcja, która podnosi ciśnienie lepiej niż fludrokortyzon. Indie w pigułce pod wieloma względami.
– Trap. Pułapka
Koncert gwiazdy pop zamienia się w zabawę w kotka i myszkę pomiędzy policją a brutalnym mordercą, w centrum której znajduje się ojciec, który przyszedł tu ze swoją córką. Może i M. Night Shyamalan promuje bez żenady swoje potomstwo, może i zwroty akcji bywają tu żenująco głupie, ale bawiłem się bardzo dobrze, a minusy nie przesłoniły mi rozrywkowych plusów.
– Truth vs Alex Jones, The. Prawda kontra Alex Jones
Dokument o kontrowersyjnym prawicowym dziennikarzu i wytoczonym mu procesie za jego negowanie strzelaniny w szkole podstawowej Sandy Hook. W ogóle nie znałem tej historii, więc oglądałem z ciekawością i oburzeniem, choć nieco mniejszym niż się spodziewałem. (Zauważam, że jeśli ktoś zna tę historię, to kręci nosem na film).
– Untold. Murder of Air McNair, The. Sportowe opowieści: Jak zginął Air McNair
Tym razem twórcy dokumentalnej serii Netfliksa opowiadają o morderstwie rozgrywającego NFL, Steve’a McNaira. Jak zawsze mają do zaoferowania interesującą historię, rozmowy z bohaterami opowiadanych zdarzeń i bogate archiwalia.
– Untold. Sign Stealer. Sportowe opowieści: Złodziej znaków
Tym razem twórcy dokumentalnej serii Netfliksa opowiadają o Connorze Stalionsie i opracowanej przez niego metodzie identyfikowania znaków wysyłanych przez trenerów akademickiej ligi footballu amerykańskiego graczom swoich drużyn w celu zasygnalizowania konkretnej zagrywki. Jak zawsze mają do zaoferowania interesującą historię, rozmowy z bohaterami opowiadanych zdarzeń i bogate archiwalia.
– Zone of Interest, The. Strefa interesów
Nieopodal niemieckiego obozu zagłady Auschwitz-Birkenau, w pięknym domku mieszka sobie szczęśliwa rodzina jego komendanta. Chcą, by idylla ta nigdy się nie skończyła. Pozostający w pamięci dramat o Holocauście bez Holocaustu. Odważna forma wymaga od widza cierpliwości i nie zawsze oferuje tyle, by ją od niego otrzymać.
Najlepsze filmy 2024 roku
Przeciętne filmy 2024 roku
Słabe filmy 2024 roku
Najgorsze filmy 2024 roku
Podziel się tym artykułem: