Przeciętne filmy 2024 roku
6/10
– Alien: Romulus. Obcy: Romulus
Grupa młodych wyrzutków natrafia na śmiercionośną formę życia podczas eksploracji opuszczonej stacji kosmicznej. Odcinek powstały z połączenia elementów wszystkich dotychczasowych „Obcych”. Efektownie zrealizowany, ale mało odkrywczy. Końcówka dyskusyjna.
– Apollo 13: Survival. Apollo 13: Walka o przetrwanie
Złożony z materiałów archiwalnych oraz wywiadów dokumentalny remake filmu Rona Howarda o pechowej kosmicznej misji załogi Apollo 13. Do połowy fascynujący, potem jakoś ta fascynacja zanika. Kiedyś na Netfliksie mieli podobny dokument o Apollo 11 i był jednak ciekawszy i lepszy do oglądania. Ale już nie mają i sam nie wiem, czy mi się nie śniło.
– Are You There God? It’s Me, Margaret. Jesteś tam, Boże? To ja, Margaret
Ameryka lat 70. 11-letnia Margaret po przeprowadzce na przedmieścia zmaga się z dojrzewaniem oraz próbą ogarnięcia zagadnienia religii. Cukierkowy obyczaj z zacięciem komediowym dość mocno mnie zawiódł, bo spodziewałem się czegoś więcej niż przesłodzona historyjka, w której wszyscy żyli długo i szczęśliwie.
– Badland Hunters, Myśliwi z riun aka Hwangya
Rozgrywający się w uniwersum „Concrete Utopia”, o czym błędnie nie wspomina, akcyjniak o dzielnych myśliwych, którzy ruszają tropem porwanej przez złego doktora dziewczyny. Nie lubię Dona Lee, ale tu mi nie przeszkadzał. Opowiastka banalna, ale sceny akcji znakomite. Dla nich naciągnąłem ocenę.
– Beekeeper, The. Pszczelarz
Tajemniczy pszczelarz wyrusza w bezpardonową zemstę, gdy życie odbiera sobie jedyna osoba, na której mu zależało. Absurdalne kino akcji z niezwyciężonym bohaterem, które świadomie bawi się formą, do której przyzwyczaił nas tzw. film ze Stathamem. Dużo akcji, niewiele sensu – Ayer robi to w porządku.
– Bikerdiders, The. Motocykliści
Losy członków gangu motocyklowego z lat 60. komplikują się, gdy do igrania z prawem dochodzą kłopoty z coraz bardziej brutalną konkurencją. Typowy średniaczek, w którym coś po drodze nie wyszło. Po takiej obsadzie i z Jeffem Nicholsem za kamerą ta ekranizacja fotoksiążki powinna wyjść dużo lepiej niż przeciętnie.
– Blink Twice. Mrugnij dwa razy
Kelnerka korzysta z zaproszenia do spędzenia weekendu na prywatnej wyspie nawróconego na dobroczynność miliardera. Toporny w przekazie, przyjemny do oglądania film z ładnymi krajobrazami, ładnymi ludźmi i naiwnym twistem. Bardziej by mi się podobał pod pierwotnym tytułem „Pussy Island”
– Bokser
PRL, lata 80. Mistrz Polski w boksie postanawia uciec z ukochaną na Zachód, by tam powalczyć o lepsze życie. Nakręcona na autopilocie oklepana i przewidywalna historia, którą nieźle się ogląda i parę razy można się nawet zaśmiać. Gorzej z bardziej emocjonalnym zaangażowaniem.
– Carry-On. Kontrola bezpieczeństwa
Stojący na rozdrożu życia lotniskowy ochroniarz musi zrobić wszystko, aby nie dopuścić do nieszczęścia z rąk wyrachowanego złoczyńcy. Rola Jasona Batemana to największa wartość tego przyzwoitego świątecznego thrillera, który ogląda się bezboleśnie i miło urozmaici przebieranie skarpetek w szufladzie.
– Civil War
Fotoreporterzy wojenni ruszają przez ogarnięte wojną domową USA, by przeprowadzić wywiad z prezydentem. Podejmując aktualne tematy i ostrzegając przed tym, co może nastąpić, okazuje się przewidywalnym kinem, które ani nie szokuje, ani nie budzi emocji.
– Cobweb. Pajęczyna aka Geo-mi-jib
Reżyser z aspiracjami próbuje zmienić zakończenie swojego filmu będąc przekonanym, że stworzy arcydzieło. Nikt inny tak nie uważa. Dzieło z gatunku: teoretycznie jest tu wszystko, czego potrzeba do świetnego kina, a jednak film nie jest w stanie wyrwać się z przeciętności. Obsada, pomysł, interesujące spojrzenie na południowokoreańskie kino lat 70., tempo, realizacja – wszystko jest. A nie porywa.
– Color Purple, The. Kolor purpury (2023)
Jeśli w życiu Celie mogło wydarzyć się coś paskudnego, to się wydarzyło. Nie poddała się jednak i dzielnie walczyła o niezależność. Choć po seansie nie zanucę żadnego z musicalowych utworów, to uważam, że gdy się już przetrwa te wszystkie tragedie głównej bohaterki, później całość robi się dużo ciekawsza.
– Conclave. Konklawe
Po śmierci papieża rozpoczyna się konklawe, w trakcie którego wybrany zostanie jego następca. Wykonany z chirurgiczną precyzją thriller z przeszarżowanym twistem. I to właśnie ta chirurgiczna precyzja przeszkadza w cieszeniu się z filmu, w którym wszystko jest takie jak trzeba.
– DC League of Super-Pets, DC Liga Super-Pets
Los świata spoczywa w łapach psa Supermana po tym, jak członkowie Ligi Sprawiedliwości zostali uprowadzeni przez złoli. Bezsprzecznie dużo lepsza to propozycja niż aktorskie filmy DC przeznaczone dla dorosłych. I mądrzejsza.
– Don’t Buy the Seller
Młoda kobieta wpada w sidła seryjnego zabójcy, od którego nieświadomie zakupiła przez Internet pralkę. Solidny południowokoreański popkorniak o zagrożeniach płynących z sieci. Lepiej zrobiona wariacja telewizyjnego filmu Hallmarku.
– Einstein and the Bomb. Einstein i bomba
Fabularyzowany dokument dokładnie o tym, na co wskazuje tytuł. Interesujący temat rozmywa się w telewizyjnej realizacji, ale ostatecznie daje to, co obiecywał. Zainteresuje tych, których ciekawi stosunek Alberta Einsteina do bomby atomowej, nazizmu, wojny i tego czy ogień należy zwalczać ogniem.
– Faye
Niewiele więcej można napisać o tym typowym dokumencie, który nie potrzebuje ścigania się ze skandalem i może po prostu rzetelnie opowiedzieć o życiu i karierze jego bohaterki, Faye Dunaway.
– Fly Me to the Moon. Zabierz mnie na Księżyc
Specjalistka od PR-u wynajęta do ratowania dobrego imienia NASA podczas wyścigu o Księżyc, zakochuje się w głównym inżynierze projektu Apollo 11. Klasyczny przykład filmu, który ma dosłownie wszystko, żeby być znakomitą rozrywką, a jednak coś w nim nie pykło i nawet do końca nie wiadomo co.
– In a Violent Nature
Spędzająca miło czas grupa młodzieży staje się ofiarami brutalnego mordercy zza grobu. Nie będzie to ostatni film w najbliższym czasie widziany z perspektywy nadprzyrodzonego złoczyńcy. Konwencja nie zawsze się trzyma, bo pewnie zanudziłoby to po całości, ale koncept to odważny, a morderstwa naprawdę miodne. Jednakowoż Leslie Vernon to nie jest.
– Inside Out 2. W głowie się nie mieści 2
Dorastająca Riley w trakcie obozu hokejowego pozna nowe emocje, które do tej pory były jej obce. Świetny pomysł na film można wykorzystać tylko raz, a potem już nie zrobi takiego wrażenia. Jest dobrze, ale to nie to samo. No i za mało czasu ekranowego dla Piterka.
– Kandahar
Zdany na siebie i miejscowego tłumacza agent CIA przemierza wrogie terytorium Bliskiego Wschodu próbując dotrzeć do punktu ewakuacyjnego w Kandaharze. Porządny akcyjniak z próbą poważnego wplątania do akcji geopolityki, który lepiej sprawdziłby się jako porządny akcyjniak bez próby poważanego wplątania do akcji geopolityki. „Przymierze” z Gyllenhaalem lepsze.
– Kill
Świetnie wyszkolony komandos staje do nierównej walki z tabunami zbirów okradających pasażerów pociągu, w którym podróżuje razem z ukochaną. Określany mianem najkrwawszego bollywoodzkiego filmu w historii trochę mnie mimo wszystko zawiódł nie aż tak efektownymi scenami akcji (tych jest tu cała fura), jakich bym się po nim spodziewał. PS. Pomysł na intermission wyborny, tak samo jak motywacja bohatera do bezkompromisowej walki.
– Killer, The (2024)
Płatna zabójczyni bierze pod swoje skrzydła niedoszłą ofiarę, na której wciąż ciąży wyrok śmierci. Najlepszy heroic bloodshed Johna Woo od lat. Za bardzo najntisowy jak na współczesne standardy, wykazujący się brakiem pełnego zrozumienia tego, czym jest kino Johna Woo, ale wchodzący bez bólu i posiadający momenty, kiedy dawna magia powraca. Oraz przesympatycznego Omara Sy’a.
W tym miejscu przypomnę, że posiadam konto na Instagramie:
A teraz wracamy do:
Przeciętne filmy 2024 roku
– Let It Be
Odrestaurowany przez Petera Jacksona dokument Michaela Lindsaya-Hogga z 1970 roku może i brzmi oraz wygląda teraz ładnie, ale nie ma się co oszukiwać. Wyraźnie widać, jak bardzo wcześniejszy serialowy dokument Jacksona „Get Back” jest plaskaczem w twarz dla Hogga i pokazaniem mu, co powinien zrobić z posiadanym przez niego materiałem. Bo zrobił film o Beatlesach, którzy grają różne piosenki i nic ponadto.
– Listy do M. Pożegnania i powroty
Grupa starych bohaterów uzupełniona przez kilka świeżynek po raz szósty przeżywa dzień Wigilii. Porządne kino świąteczne, które w polskich warunkach wciąż nie ma absolutnie żadnej konkurencji. Życzyłbym sobie tylko więcej humoru kosztem refleksji, no i żebym nie domyślił się zwrotu akcji sekundę po pojawieniu się tej postaci na ekranie.
– Miłość jak miód aka Do wymiany
Przechodzące menopauzę Majka i Agata postanawiają odpocząć od codzienności zamieniając się domami. Sympatyczny i szczery film obyczajowy z bezpiecznym humorem przeznaczony wyłącznie dla przechodzących menopauzę Grażyn i widzów po 55 roku życia.
– Nieobliczalna
Kiedy z okna wypada kobieta, prowadzący sprawę detektywi będą musieli ustalić czy to samobójstwo, czy może morderstwo. Porządnie wyszedł Amazonowi ten lekko erotyczny thriller psychologiczny, w którym skomplikowane losy kilkorga bohaterów ogląda się z zainteresowaniem, ciekawością i nawet z lekkim napięciem.
– Pianoforte
Dokumentalna kamera twórców tego filmu śledzi poczynania kilkoro pianistów biorących udział w Konkursie Chopinowskim. Odnoszę wrażenie, że wymyślona koncepcja trochę przerosła autorów, którzy niepotrzebnie skupili się na artystycznej stronie tego wydarzenia kulturalnego zamiast zaprezentować to wszystko przez pryzmat sportowych emocji.
– Platform, The. Platforma aka El hoyo
Mężczyzna przystępuje do społecznego eksperymentu, w którym ktoś bardzo dosłownie wziął sobie do serce prawdę o tym, że im niżej jesteś, tym mniej masz. Na pierwszy rzut oka fajna rzecz, taki „Cube” XXI wieku, ale bez kitu. Sześć dni to oglądałem, bo autentycznie pięć razy usnąłem w trakcie.
– Ricky Stanicky
Trzech przyjaciół z dzieciństwa od lat wykorzystuje fikcyjnego Ricky’ego do zwalania na niego swoich fakapów. W końcu nie mają wyjścia i muszą zaprezentować go swoim najbliższym. Spodziewałem się dużo gorzej, tymczasem trafiło się tu parę przebłysków starych, dobrych braci Farrelly (tutaj tylko Peter). Wybitny John Cena, cała reszta to tylko jego dalekie tło.
– Rozwodnicy
Starający się o orzeczenie nieważności małżeństwa Jacek i Małgosia odkrywają, że nie będzie to takie proste, choć nie są razem już od dwudziestu lat. Przyjemna do oglądania i sympatyczna komedia obyczajowa z gatunku tych rzadkich polskich produkcji Netfliksa, na które warto rzucić okiem.
– Rzeczy niezbędne
Uznana amerykańska dziennikarka wraca do rodzinnej Polski, by zająć się sprawą z przeszłości opisaną w książce jej koleżanki z dawnych lat. Niejednoznaczny dramat o traumie i o sposobach jej (nie)przeżywania, na który niekoniecznie trzeba wybrać się do kina, ale na pewno warto o nim porozmawiać.
– Salem’s Lot. Miasteczko Salem
Wracający do rodzinnego miasteczka pisarz wraz z grupą dzielnych miejscowych muszą stawić czoła wampirom. Pięknie nakręcona i zrealizowana ekranizacji prozy Kinga, w której zabrakło niestety najważniejszego. Nie ma serca w tej odhaczonej punkt po punkcie opowieści.
– STEVE! (martin) a documentary in 2 pieces. Now. STEVE! (martin): dokument w 2 częściach. Teraz
Opowiedziany ustami Steve’a Martina dokument o tym, co porabia obecnie. Chciałem zwyczajnego dokumentu, a nie artystycznej impresji? No to dostałem dokument o Stevie Martinie, który jeździ na rowerach z Martinem Shortem. Kurczę. Za dużo tego Shorta i teraźniejszości, a za mało o filmach Martina i tym, co po standupie.
– Strange Darling
Ścigana przez seryjnego mordercę dziewczyna będzie musiała przejść przez piekło, by przetrwać. Wpadająca w oko stylistyka, wpadająca w ucho muzyka, świat widziany kamerą mojego ulubionego od zawsze Gvibanniego Ribisiego – to zdecydowanie na plus. Im dalej w film, tym bardziej staje się on jednak ofiarą swojego przewrotnego pomysłu, który wcale nie jest aż tak przewrotny jak się to twórcom wydaje.
– Supersiostry
Ścigana przez tajemniczych ludzi, obdarzona ponadnaturalną mocą dziewczyną wyrusza na poszukiwanie swojej starszej siostry. Osadzony w epoce wczesnej transformacji ustrojowej młodzieżowy film komiksowy, który pomimo paru zgrzytów ogląda się przyjemnie. Nic więcej, ale i tak miłe to zaskoczenie.
– Three Musketeers – Part I: D’Artagnan, The. Trzej muszkieterowie: D’Artagnan aka Les trois mousquetaires: D’Artagnan
Młody Gaskończyk przybywa do Paryża, gdzie chce wstąpić w szeregi muszkieterów, ale ciągle mu ktoś w tym przeszkadza. Ktoś sobie pomyślał: Hej, zróbmy muszkieterów na poważnie! Smród, bród, intryga dla dorosłych! Ja pomyślałem: Dawać mi z powrotem tych zawadiaków w kolorowych ciuszkach, płaszczem, szpadą, humorem i intrygą dla dorastających chłopców!
– UFO Sweden, UFO
Zbuntowana nastolatka z pomocą Związku Miłośników UFO, do którego kiedyś należał jej ojciec, próbuje odkryć prawdę jego zaginięcia. Kino Nowej Przygody ze Szwecji, niestety lepiej to brzmi niż wygląda. Autorzy odrobili lekcję z aspektów produkcyjnych, ale scenariusz przestał interesować na długo przed końcem filmu.
– Untold: Hope Solo vs. U.S. Soccer. Sportowe opowieści: Hope Solo kontra federacja piłkarska
Tym razem twórcy dokumentalnej serii Netfliksa opowiadają o krnąbrnej bramkarce, która zadarła z Amerykańskim Związkiem Piłki Nożnej. Jak zawsze mają do zaoferowania interesującą historię, rozmowy z bohaterami opowiadanych zdarzeń i bogate archiwalia. Bardziej ciekawy pod kątem historii amerykańskiego żeńskiego soccera niż samej bohaterki, która nie o wszystkich ciekawych epizodach ze swojego życia się rozgaduje.
– Will & Harper
Will Ferrell i jego od niedawna transpłciowa przyjaciółka Harper Steele wyruszają w podróż po Ameryce, by obgadać tę niespodziewaną zmianę w ich trwającej dekady przyjaźni. Dobre chęci w spojrzeniu na to jak i czy zmienia się postrzeganie przyjaciela, który poza fizycznością nic w sobie nie zmienił, gdzieś się tu rozmywają i mam wrażenie, że najciekawsze zostało na stole montażowym. (PS. Z dużo większym zainteresowaniem obejrzałbym dokument o dzieciach Harper).
– Wodecki. Lubię wracać tam, gdzie byłem już
Kolejny w ostatnim czasie film dokumentalny o znanej postaci polskiej muzyki rozrywkowej, który zszedł z powtarzalnej taśmy produkcyjnej i trafił do widzów jak leci. Postać Zbigniewa Wodeckiego ciekawa, to i dokument wchodzi bezboleśnie, ale w Hollywood by to zrobili dużo bardziej jak należy.
– Wolfs. Samotne wilki
Dwóch zawodowych załatwiaczy zmuszonych zostaje do współpracy przy rozwiązywaniu problemu nowojorskiej polityk. Żeby to choć kiepskie było. Mało kto już dziś pamięta, że Jon Watts zaczynał kiedyś od „Klauna”. Jak będzie kręcił takie nijakie filmy ze zmarnowanym potencjałem, to wróci do „Klauna”. I wydaje mi się, że dobrze.
– Woman of the Hour. Randka w ciemno
Kiedy do telewizyjnego programu randkowego zgłasza się seryjny zabójca, występująca w nim dziewczyna zaczyna mieć problem. Oparty na faktach debiut reżyserski Anny Kendrick, z którym poradziła sobie bardzo dobrze głównie chyba za sprawą utalentowanej ekipy. Świetny Daniel Zovatto w roli mordercy.
– Wróbel
Życie małomiasteczkowego listonosza czeka wstrząs w postaci zwolnień grupowych, hałaśliwych sąsiadów i dawno niewidzianego, umierającego dziadka. Poczciwe kino z marginesu życia, którego akcja dzieje się leniwie, ale ciekawie jak w każdym małym miasteczku, gdy zaczynasz odkrywać jego tycie tajemnice.
Najlepsze filmy 2024 roku
Dobre filmy 2024 roku
Słabe filmy 2024 roku
Najgorsze filmy 2024 roku
Podziel się tym artykułem: