Włączaj Projekt Adam, mówili. To Kino Nowej Przygody, jak kiedyś Goonies, a jakiś czas temu Super 8, dodawali. W końcu Netflix nakręcił coś rozrywkowo dobrego, twierdzili. A idźcie w cholerę! Gdybym słuchał ludzi, to bym zupę widelcem jadł. Recenzja filmu Projekt Adam. Netflix.
O czym jest film Projekt Adam
Pi razy oko 12-letni Adam (Walker Scobell) mieszka sobie z matką w designerskiej stodole pośród leśnego parku krajobrazowego. Jest chłopakiem, który potrafi rzucić odzywką taką, że aż komuś buty spadną, ale na fangę w nos odpowiedzi już nie ma. No ale nie przejmuje się tym zbytnio, nie on pierwszy i nie on ostatni z tych, którzy musieli zmagać się ze szkolnymi osiłkami. Zresztą Adam wkrótce będzie miał inne sprawy na głowie. Oto w okolicy jego designerskiej stodoły ni z gruchy ni z pietruchy pojawia się postrzelony koleś. Postrzelony, sądząc po jego ripostach i opowieściach, jak również postrzelony bronią. Co tu robi? Ano pomyliło mu się coś w obliczeniach i zamiast z 2050 roku cofnąć się do 2018, cofnął się do 2022. Kim jest? Ano jest Adamem, tyle że dużo starszym i dużo bardziej doświadczonym.
Zwiastun filmu Projekt Adam
Recenzja filmu Projekt Adam. Netflix
Na pewno trzeba pochwalić duet Shawn Levy/Ryan Reynolds za jedną rzecz: fajnie, że nie stronią od oryginalnych pomysłów, które udaje im się przerzucić na ekran pomiędzy siedemnastą częścią Marvela, a piętnastym serialem z Gwiezdnych wojen. Najpierw zrobili to z Free Guyem, który okazał się w porządku, ale nie aż tak jak mówili, a teraz zrobili to z Projektem Adam, który okazał się jeszcze gorzej. OK, może efekty tej współpracy nie są wybitne, ale przynajmniej ktoś ma jeszcze odwagę kręcić sporobudżetowe filmy, które same muszą na siebie zapracować. I jest to wartość godna uwagi. Bo jak nikt nie będzie za to chwalił, to wkrótce takie kino zniknie całkiem.
Z premedytacją przemilczam fakt, że Shawn Levy/Ryan Reynolds będą teraz chcieli zrobić trzecią część Deadpoola.
To se pochwaliliśmy. Wspomniałem tam wyżej o oryginalnym pomyśle i o ile w przypadku Free Guya rzeczywiście dostaliśmy coś oryginalnego, to już Projekt Adam taką oryginalnością nie grzeszy. Jest filmem stojącym fabularnie na własnych nogach, owszem, ale nie ma do zaprezentowania zupełnie nic, czego nie prezentowałyby wcześniej inne filmy o podróżach w czasie. Bo Projekt Adam to film o podróżach w czasie z wszelkimi znanymi już wcześniej inklinacjami takich podróży. Nie przesadzono tu z wysiłkami mającymi na celu pokazanie czegoś, co nie zostałoby przemielone już wcześniej na wiele sposobów. Przy czym mowa o podróżach w czasie level Powrót do przyszłości, a nie level Primer. Czyli takich bez zbytniego zagłębiania się w szczegóły.
Trudno określić target filmu Projekt Adam. To produkcja bardzo mocno PG-13, więc skierowana raczej do młodszego widza, którym nie jestem. Co mogłoby tu przemówić do gustu widza starszego, którym jestem? W sumie to nic. Próbuję znaleźć w filmie Levy’ego coś takiego, ale w głowie mam pustkę. Być może jestem już za starym dziadem, nie wykluczam takiej możliwości, ale serio, nie widzę sytuacji w której powyżej granicy 15 lat odpalanie Projektu Adam byłoby dobrym pomysłem na rozrywkowe spędzenie wieczoru.
Autorzy filmu Projekt Adam starają się, żeby było on lekki, przyjemny i płynął sobie na docinkach duetu Adam-Adam. Jako tako się to udaje, ale nigdy nie wychodzi ponad uciążliwą poprawność. Uciążliwą, bo chciałoby się, aby film w warstwie dialogowej „dowoził”. Nie dowozi, choć też nie wykoleja się na pierwszym lepszym zakręcie. Fabularnie, jak już pisałem, jest sztampowo, jeśli zaś chodzi o sceny akcji to nie robią wielkiego wrażenia. Sporo tu wywijania świetlnym patykiem i tego typu rzeczy, ale całość rozbija się o tę wnerwiającą manierę PG-13, którą „obchodzi” się tutaj w banalny sposób. Nie można pokazać trupów, nie można pokazać krwawienia, nie można tego, nie można tamtego – a to zróbmy jakichś ludzi w zbrojach, którzy celnie trafieni rozpadną się na błyszczące atomy. I z bani.
Jeśli Projekt Adam się w czymś sprawdza, to najbardziej chyba w snutej przy okazji opowieści o ojcostwie/synostwie. Dużą rolę w filmie pełni ojciec Adama, który umiera rok wcześniej, zanim poznajemy młodą wersję tej postaci. Reperkusje straty tak ważnej osoby w życiu dziecka w tak młodym wieku – w znaczący sposób wpływają na tę historię. Choć i tutaj nie da się do końca wzruszyć, kiedy np. chłopaki po raz pierwszy od dawna widzą swojego ojca i jakoś specjalnie tego nie przeżywają. Ot parę zamglonych spojrzeń i wracamy do pitolenia o podróżach w czasie i walenia kolesi w zbrojach świecącym patykiem.
(2524)
Ocena Końcowa
5
wg Q-skali
Podsumowanie : Wojowniczy pilot z przyszłości wraz ze samym sobą z teraźniejszości cofają się do przeszłości, żeby, wiadomo, uratować świat. Przyzwoite fantastyczno-naukowe kino familijne, któremu marzyłoby się włączenie do kanonu Kina Nowej Przygody, ale może sobie o tym tylko pomarzyć.
Podziel się tym artykułem:
Dzięki, Łukasz, za ostrzeżenie! Jestem umówiony z synem ( kończy 15 lat w przyszłym tygodniu ) na seans bo ponoć „kumple mówią, ze zajebisty” 🙂 Wiem teraz przynajmniej na co być przygotowanym 🙂
Przy okazji KO – „nie widzę sytuacji w której poniżej granicy 15 lat odpalanie Projektu Adam byłoby dobrym pomysłem na rozrywkowe spędzenie wieczoru”. Nie powinno być „powyżej”?
Pozdrawiam
A mnie się podobało bardziej jak Free Guy, który jest dla mnie trochę lepszym średniakiem. No i czasie seansu FG zdałem sobie sprawę, że nie przepadam tylko za Reynoldsem grającym Reynoldsa w wersji dla starszych widzów czyli rzucającym sucharami jak z Deadpoola, ale też nie przepadam za Ryanem w wersji dla całej rodziny. Pewnie że w Projekcie Adam nie ma nic oryginalnego, ale Reynolds i dzieciak grający młodszą wersję tworzą tak fajny duet, że wciągnąłem się w to sympatyczne kino. Walker Skolbel w roli 12-letniego Ryana Reynoldsa wypada lepiej od Ryana grającego Ryana. Mamy też Marka Ruffalo, który gra kolejna wersję Bruce’a Bannera i i Catherine Keener, której deepfake, to najgorsze odmłodzenie postaci od czasu Jeffa Bridgesa w Tronie 2. Pewnie że ma wady, ale ogólnie to sympatyczne kino, takie na 7/10.
@adaho
Ano, „powyżej” 🙂 Dzięki.
@michax
Ano, młody zagrał fajnie. Ruffalo (a bardziej jego postać) w ogóle mnie nie przekonał do siebie. Może dlatego jakoś specjalnie się nie miotali, żeby go jednak ostrzec przed nadchodzącym 🙂
Chciałem obejrzeć, ale pewnie zbyt mdły dla mnie. Dzięki za recenzję 🙂