×
Cisza, The Silence (2019). Netflix.

Cisza (2019). Recenzja horroru The Silence. Netflix

Choć wszystko wskazuje na to, że nowa produkcja Netfliksa zatytułowana Cisza jest perfidną zrzynką z odnoszących ostatnio sukces filmów Ciche miejsce i Nie otwieraj oczu, to nie to jest największym problemem filmu. Właściwie nie jest to żadnym problemem, bo jego fabuła została oparta na podstawie książki z 2015 roku autorstwa Tima Lebbona, a produkcja ruszyła w 2017 roku. Miał tylko pecha, że zaprezentował się widzom najpóźniej. Problemem filmu Cisza jest bardziej to, że jest kiepski. I nawet gdyby był pierwszy, to dalej byłby kiepski. Recenzja filmu Cisza. Netflix.

O czym jest film Cisza. Netflix

Wszyscy pamiętają, gdzie byli, gdy to się wydarzyło. Ally Andrews (Kiernan Shipka) zasnęła wtedy przy i-Padzie i w środku nocy została gwałtownie wybudzona, by zasiąść przed telewizorem i śledzić newsy. Oto grupa geologów przebiła się do zapomnianej przez świat jaskini pod Szlakiem Appalachów, uwalniając pterodaktylopodobne nietoperze przebywające tam od tysięcy lat. Nazwane wespami ruszyły na łowy, żywiąc się ludźmi. Dużą ilością ludzi. I zamieniając miasta i ich okolice w pełne trupów pustkowia. Ci, którym udało się przetrwać pierwszą falę ataków zrozumieli, że aby przeżyć, trzeba być cicho. Bardzo cicho. Wie o tym rodzina Ally (Stanley Tucci, Miranda Otto, Kate Trotter i Kyle Breitkopf), która rusza w poszukiwaniu bezpiecznego miejsca w nadziei na przetrwanie.

Zwiastun filmu Cisza

Recenzja filmu Cisza

Przez jakiś czas Cisza wydaje się być typową netfliksową produkcją, która po raz enty ugruntuje pozycję tej platformy jako takiej, której seriale wychodzą, a filmy wyjść nie chcą. Wszystko jest tutaj typowe dla tego typu produkcji. Kto widział taką choć raz, wie, o co chodzi. Na pierwszy rzut oka wszystko wygląda na porządny film, ale tak naprawdę jest przeciętniakiem. Raz mniejszym, raz większym. Niby jest w tym jakiś pomysł i można usprawiedliwić jej powstanie, ale w rzeczywistości to kolejny film bez serca nakręcony portfelem.

Cisza to również typowy film napoczątkuapo zamieniający się w trakcie w postapo. Oto krwiożercze pterodaktylonietoperze atakują ludzi, a bronić przed nimi się nie da. Ludzie zaczynają uciekać, tworzą się wielkie korki, telewizja nadaje obraz kontrolny z informacjami na temat tego, jak się chronić (z wyjątkiem CNN-u, który działa, bo pewnie sypnął troszkę kaski producentom), wkrótce populacja miast zostaje zdziesiątkowana, a niedobitki formują się w niebezpieczne sekty zagrażające survivorom bardziej niż wespy. Been there, done there that.

Haczykiem uprawniającym do rozpoczęcia zdjęć do filmu jest niesłysząca bohaterka filmu – Ally. Dziewczyna straciła słuch w wypadku samochodowym i nauczyła się żyć w ciszy. A cisza to czynnik kluczowy w przeżyciu. Wespy mają świetny słuch, choć można odnieść wrażenie, że wystarczyłoby trochę poczekać aż się rozmnożą i same zaskrzeczą się na tyle, że nic nie będą słyszeć. No ale generalnie lepiej jest utrzymywać ciszę i w takim świecie Ally czuje się jak ryba w wodzie. Czyli kumacie. Niesłysząca dziewczyna w postapokaliptycznym świecie, w którym trzeba być cicho. Kręcimy!

W rzeczywistości to, że Ally jest niesłysząca zmienia niewiele. Równie dobrze mogłaby słyszeć, a film byłby identyczny. Jej niepełnosprawność uprawomocnia jedynie to, że bohaterowie znają język migowy, co ułatwia im życie. Choć umówmy się. Podobnie jak w przypadku Cichego miejsca, także i w filmie Cisza owa cisza jest umowna. Wespy słyszą wszystko, ale jak szepczesz do kolegi to nie słyszą. Itd., itp.

Cisza ma potencjał (jeśli odpuścimy sobie te porównania do filmu Krasinskiego) do momentu SPOILER zniknięcia postaci Johna Corbeta (chyba pierwszy raz mnie nie wkurzał (nie lubię go) i zagrał fajną rolę) KONIEC SPOILERA. Czyli ten potencjał kończy się wyjątkowo szybko. Później widać jak na dłoni, że film zmierza donikąd i nie ma na niego ŻADNEGO pomysłu. Gwoździa do trumny dobija pierwsze pojawienie się wespa. Umówmy się, gdyby mnie taki ścigał w realu to bym uciekał, ile sił w nogach, ale w filmie Cisza jest zwyczajnie śmiechowy. W kontraście z przerażonymi minami bohaterów – śmiechowy jest jeszcze bardziej. A na dodatek zrobiony w kiepskim CGI.

Wobec żadnego pomysłu na dalszy przebieg scenariusza, Cisza kończy się w standardowy sposób, pozostawiając widza z refleksją, że po skróceniu od biedy mogłaby się sprawdzić jako pilot serialu. Jako film to jednak zupełna strata czasu.

(2285)

Choć wszystko wskazuje na to, że nowa produkcja Netfliksa zatytułowana Cisza jest perfidną zrzynką z odnoszących ostatnio sukces filmów Ciche miejsce i Nie otwieraj oczu, to nie to jest największym problemem filmu. Właściwie nie jest to żadnym problemem, bo jego fabuła została oparta na podstawie książki z 2015 roku autorstwa Tima Lebbona, a produkcja ruszyła w 2017 roku. Miał tylko pecha, że zaprezentował się widzom najpóźniej. Problemem filmu Cisza jest bardziej to, że jest kiepski. I nawet gdyby był pierwszy, to dalej byłby kiepski. Recenzja filmu Cisza. Netflix. O czym jest film Cisza. Netflix Wszyscy pamiętają, gdzie byli, gdy to…

Ocena Końcowa

4

wg Q-skali

Podsumowanie : Rodzina niesłyszącej Ally stara się przetrwać w świecie opanowanym przez wrażliwe na dźwięk prehistoryczne stwory. Cisza po skróceniu od biedy mogłaby się sprawdzić jako pilot serialu. Jako film to jednak zupełna strata czasu.

Podziel się tym artykułem:

3 komentarze

  1. Been there, done THAT 😉 Film bardzo, bardzo słaby.

  2. True in obu przypadkach 🙂

  3. Nie miałem co oglądać, więc załączyłem sobie pomimo słabych recenzji, tylko dla obsady bo Tucci, Shipke i jej ciocia czyli Eowina z Sabriny tą bieda wersję Cichego miejsca i jeszcze bardziej docenia się film Krasinskiego choć też nie był jakiś super wybitny. Ale jedna rzecz mnie wnerwiła. Ja nie mam nic przeciwko propagandzie lewackiej, prawicowej, jakiejkolwiek jak jest ciekawie przedstawiona, ale to druga rzecz Netflixa po serialu Sabrina właśnie z Shipke i Otto gdzie się wylewa propaganda. No i jak w Sabrinie to mnie nie irytuje a bawi to w tym filmie wkurzyło mnie.

    Jest wątek gościa, który stylizowany jest na księdza, ale ma mordę zakazaną, źle mu z oczu patrzy i obciął sobie język, tak jak jego ludzie oraz oczywiście chce porwać Shipke bo płodna, czyli typowy filmowy przedstawiciel sekty. Nie może być inaczej, bo oczywiście każdy ksiądz to musi być psychol. To już Smarzowski w Klerze jest bardziej subtelny i pokazywał różnych księży, złych oraz dobrych, różne mieli oblicza, ale w tym przypadku nieźle mnie to wnerwiło. Chyba czara się przelała po prostu, bo widziałem bardziej propagandowe filmy (całe kino z Azji:D), ale w ostatnim czasie trochę tego za dużo musiałem oglądać, że aż tak mnie to wnerwiło.

    A tak ogólnie to film bardzo słaby, nawet jak na średnią filmów Netflixa. Szkoda tak dobrych aktorów jak Otto, Tucci, i utalentowanej Shipke na tak słabą produkcję.

Skomentuj

Twó adres e-mail nie będzie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

Quentin 2023 - since 2004