Sportowe kino bokserskie już kilka filmów temu opowiedziało wszystkie ciekawe historie, jakie miało do zaprezentowania. Creed 2 to kolejny tego przykład. Recenzja filmu Creed 2.
O czym jest film Creed 2
Adonis Creed (Michael B. Jordan) zdobywa tytuł zawodowego mistrza świata w boksie. W jego narożniku wiaderko do plucia krwią podsuwa mu Rocky Balboa (Sylvester Stallone). Wynik ostatniej walki Adonisa idzie w świat. Dociera na Ukrainę, gdzie w Kijowie w obskurnych salach sportowych walczy Victor Drago (Florian Munteanu). To syn Ivana Drago (Dolph Lundgren). Ivan przed laty przegrał walkę z Rockym i od tego czasu popadł w niełaskę tych, którzy sławili nim potęgę Związku Socjalistycznych Republik Radzieckich. Sukcesy syna zabitego przez Ivana Apolla Creeda są wodą na młyn dla obrotnego menago Buddy’ego Marcelle’a (Russell Hornsby). Buddy wie, gdzie nacisnąć, żeby doprowadzić do hitowego starcia Victora z Adonisem. Zabiera Dragów do Filadelfii i w telewizji rzuca wyzwanie młodemu Creedowi. Dziewczyna Adonisa, Bianca (Tessa Thompson), jego przyrodnia matka Mary Anne (Phylicia Rashad), a także Rocky nie są przekonani do tego, że walka Creeda z Victorem to dobry pomysł. Balboa wycofuje się z trenowania Adonisa, a do walki z Victorem, do której daje się przekonać Creed, zaczyna przygotowywać go Mały Książę Burton (Wood Harris).
Recenzja filmu Creed 2
Pod każdym względem Creed 2 nie jest już tak emocjonującym filmem jak pierwszy Creed. Trudno się dziwić. Pierwsza część filmu w dużej mierze zawdzięczała swoje powodzenie nostalgią za starym druhem Rockym. Na dodatek dostała zdolnego reżysera, który potrafił z tej nostalgii uczynić potężną broń. Filmowi Creed 2 brakuje tej nostalgii, bo być jej nie może. Dyskutowanie Rocky’ego nad grobem Adrian i Pauliego nie robi już wrażenia, bo ostatni raz spotkaliśmy się z nimi wszystkimi ledwo trzy lata temu. A Creed 2 nie powstał, bo był już na to najwyższy i najlepszy czas, ale dlatego, że Creed zarobił i nie było na co czekać. W tej sytuacji Creed 2 nie jest niczym więcej niż porządnym, schematycznym filmem bokserskim, który już widzieliśmy. Zbiorem historii z poprzednich filmów o Rockym.
I z jednej strony trudno się dziwić, że Creed 2 nie zaskakuje niczym, a przebiegu tej historii każdy domyśli się bezbłędnie. Z drugiej jednak strony trochę żal, że jego autorzy nie postarali się zaskoczyć widza niczym. Najbardziej zaskakujący moment filmu to pewien mały epizod, poza tym wszystko idzie jak po sznurku. Zaskoczenia nie ma w żadnym z elementów tego filmu. I jasne, ogląda się go dość przyjemnie – no trochę się nudziłem też – bo to film o starych kumplach wielu z nas, ale przyjemnie to za mało.
Trudno też nie oprzeć się wrażeniu, że Sylvester Stallone trochę za długo przebywał na planie serialu This Is Us, gdzie zagrał w jednym czy tam dwóch odcinkach ze swoim filmowym synem. Efektem jest Creed 2, który pozornie jest filmem o boksie z domieszką rodzinnego dramatu, ale tak naprawdę jest dramatem rodzinnym z domieszką boksu. Dramatem serwującym porcję banałów, że nie wolno się poddawać, rodzina jest ważna i użalanie się nad sobie do niczego nie prowadzi. Pewnie, siłą pierwszych filmów z serii o Rockym było to, że przede wszystkim były dramatami, a później filmami bokserskimi. Ale klepiącemu biedę poczciwemu osiłkowi kibicowało się całym sercem, gdy wstawał rano i pił żółtka. Adonisowi Creedowi trudno wzbudzić w widzu takie emocje. Jest milionerem, który ma jakieś wydumane problemy ze sobą i przeszłością ojca. I przez pół filmu przeżywa serię kryzysów emocjonalnych.
Wielka szkoda, że twórcy filmu Creed 2 nie skupili się bardziej na Ivanie Drago i jego synu. Tutaj tkwił największy potencjał tej historii. Niestety w tytule jest „Creed”, więc to nudne problemy jego rodziny są tutaj na pierwszym miejscu. Z panów Drago zrobiono typowych przeciwników głównego bohatera filmu bokserskiego. Ivan z psychologii sportu dostałby dwóję, będąc typowym ojcem utalentowanego sportowca. Kiedy Victor spuszcza łomot przeciwnikom, Ivan jest niezadowolony, że jeszcze nie padli. Wtedy Victor zaciska zęby i łomocze z miną typowego osiłka. Coś tam się przebąkuje o ich trudnym życiu w Kijowie (zapominając chyba przy okazji, że Ukraina póki co jeszcze nie jest republiką rosyjską), ale chyba tylko po to, żeby odbębnić ten background. A właśnie szkoda, bo to w ich życiu jest najwięcej dramatu i można go było wydostać na pierwszy plan. Szczególnie że Lundgren bardzo dobrze wypada w roli Ivana (Florin gorzej, szczególnie gdy się odezwie) i zdecydowanie trzeba było pogłębić tę postać. Jedna chwilowa konfrontacja na słowa pomiędzy Rockym i Ivanem to ZA MAŁO. Zamiast tego trzeba słuchać przeciętnej muzyki Bianki.
Przeciętnie jest również w filmowych walkach. Tu znów trzeba jednak zauważyć, że naprawdę nic się w tej kwestii wielkiego w kinie nie da już zrobić. Jedyny chyba as w rękawie wykorzystał w pierwszym Creedzie Coogler kręcąc jedną z walk bokserskich na jednym ujęciu. Tu nikt nie pomyślał o czymś takim. Przez długi czas zawodzi też muzyka, by od momentu montażu treningowego na pustyni (serio mieli tam zasięg? :P) już do końca stać się dużym atutem filmu Creed.
Podsumowując, Creed 2 dla fanów serii będzie niezłym filmem, ale muszą zapomnieć, by choćby zbliżył się do poziomu jedynki. Został przyzwoicie odbębniony, a potem wjechały napisy. Zostawiając mnie z pytaniem: z kim oni to biedne dziecko zostawili, jak wszyscy wyjechali do Rosji na walkę??
(2226)
Ocena Końcowa
6
wg Q-skali
Podsumowanie : Adonis Creed po zdobyciu mistrzostwa świata w boksie staje naprzeciwko syna zabójcy swojego ojca. Przyzwoite, sztampowe kino bokserskie, którego największą wadą jest to, że nikt nie próbuje nic zrobić z tą sztampą.
Podziel się tym artykułem:
Ja bym postawił 7/10 i jeśli to jest pożegnanie Stallone z Balboą to w ładnym stylu. A chyba nie przypadkowo wspomniałeś o This Is Us, bo na końcu pojawia się aktor nazywany kiedyś klonem Sylvestra. W tym przypadku nie wierzę w przypadek, że akurat tego aktora obsadzili w tej konkretnej roli i nie mam na myśli tego, że pojawił się Stallone w serialu, więc aktor z serialu w ósmej części Rocky’ego, tylko przez podobieństwo aktora do Sylvestra i podobną wadę wymowy.
Ventmiglia powtórzył swoją rolę, grał już syna Rocky’ego w „Szóstce”.
A to mnie zaskoczyłeś, nie pamiętam go z szóstki, ale to pewnie dlatego, że film widziałem w okolicach premiery, czyli wieki temu. Inna sprawa, że pomieszała mi się rzeczywistość z fikcją, bo pamiętałem z „Creeda” scenę ze zdjęciem syna Rocky’ego na którym był syn aktora, który zmarł i grał w „Rocky 5” syna boksera jak kojarzę.B yłem pewien że w tej scenie w „Creed” Rocky mówił, że jego syn zmarł, a jak sprawdziłem to mówi, że junior wyjechał i mieszka w Kanadzie. Ale koniec końców tak czy inaczej zgłupiałem, bo na wikipedii pisze, że Rocky miał dwóch synów. Co za drugi syn? Zmarł w którymś z filmów, albo między filmami?
Jednego syna ma, tego samego i w piątce i w szóstce i w ósemce, tylko inny aktor go gra z wiadomych przyczyn.
Pewnie Ci się zlało w pamięci, bo to tym bardziej wzruszająca scena była, jeśli się wiedziało, że prawdziwy syn Sly’a nie żyje. Z kolei finał ósemki jest tym fajniejszy, że właśnie nieprzypadkowo wraca w nim Ventmiglia.