Dziwna ta druga dekada grudnia, w ogóle nie chce mi się filmów oglądać. To skoro już się poskarżyłem, dwa zdania o tym, co z braku laku obejrzałem ostatnio. Czasem tak mam, że skoro nie ma niczego co chciałbym obejrzeć już, a to co mam do obejrzenia jakoś do mnie nie przemawia – włączam co się nawinie pod rękę. Byle nie wymagało za dużo uwagi i pozwoliło drugim okiem stukać w komórkę. Recenzja filmu Magik z Nowego Jorku.
Reżyseria: Tom McCarthy
Scenariusz: Tom McCarthy, Paul Sado
Występują: Adam Sandler, Melonie Diaz, Steve Buscemi, Dustin Hoffman, Ellen Barkin
Kraj produkcji: USA
Mistrzowie polskich tytułów powracają
Powracają średnio co parę dni i bardziej wypadałoby o nich napisać w przypadku, gdy czegoś nie spieprzą, ale jakoś tak mnie ten Magik z Nowego Jorku ujął, bo nie dość, że zupełnie z dupy (no Nowy Jork się zgadza, pardą), to… no zupełnie z dupy, wszak oryginalny tytuł filmu to The Cobbler, czyli Szewc. Rozumiem jednak, że jeśli ktoś chce iść do szewca to idzie do szewca, a nie do kina i z tego punktu widzenia Magik z Nowego Jorku jest bardziej chwytliwym tytułem. Szczegół, że w całym filmie nie ma ani jednego magika. A co jest?
Fabuła filmu Magik z Nowego Jorku
Jest stary, żydowski zakład szewski, w którym pracuje Max (Adam Sandler), szewc w trzecim pokoleniu. Jego najbliższym przyjacielem jest fryzjer (Steve Buscemi) z zakładu ściana w ścianę, a jego największym zmartwieniem jest to, że jest samotny. No bardziej jego matka się tym przejmuje, ale jemu też jest smutno. Wkrótce może się jednak rozweselić, bo jego zakład chce wykupić jakiś biznesmen pod budowę nowych apartamentowców, a Max jakoś specjalnie do swojego zakładu przywiązany nie jest i z chęcią przyjąłby kaskę. No ale póki co pracować trzeba, a los tak chce, że psuje mu się maszyna do montowania podeszw. W piwnicy znajduje podobną, choć pamiętającą wojnę. Z zadowoleniem kończy parę butów, nad którą pracował i zupełnie bez powodu je przymierza. No powód jest taki, że fabuła bez tego nie ruszy. Przymierza i szok! W lustrze widzi, że zamienił się we właściciela rzeczonej pary butów. Kilka kolejnych testów udowadnia, że dla magicznych butów szybko można znaleźć wiele zastosowań.
Zwiastun filmu Magik z Nowego Jorku
Magik z Nowego Jorku, czyli niewykorzystany potencjał
Tak najkrócej można napisać o Magiku z Nowego Jorku, który choć podejmuje bajkowy temat, to początkowo stroni od widowiska i bajkowych rozwiązań na rzecz ciepłego, obyczajowego filmu o ludziach i miejscach, których już coraz mniej. I wtedy jest najlepszy. Potem do gry wchodzi wątek sensacyjny, a im bliżej końca, tym reżyser (Tom McCarthy (XXII) od świetnego Dróżnika) za bardzo popuszcza wodze fantazji i końcówka już całkiem jest do kitu, obniżając w moich oczach ocenę przynajmniej o jeden punkt.
Dobrym strzałem było obsadzenie w roli pierdołowatego i poczciwego Maksa Adama Sandlera. Pomijając jego mainstreamowy wizerunek ekranowego durnia, Sandler sprawdza się dobrze w slodko-gorzkich opowieściach o życiu i swoją miną zbitego psa dodaje im wartości. Nie wiem jak Wy, ale ja już czasem mam dość tych zapełniających ostatnio ekrany ludzi sukcesu, czasem warto pochylić się w innym kierunku normalnego człowieka. Zgoda, wysokiej oceny nie wystawię przecież, więc chyba się nie udało, ale takie zwyczajne filmy też są potrzebne.
Szkoda, że ten od połowy już nie jest taki życiowy, a fabuła mota się w dobrych chęciach bycia emocjonującą i wzruszającą zarazem, do czego nie ma dobrych papierów. Scenariusz drży w szwach i jedynym zmartwieniem oglądającego już nie jest myśl o tym, czemu bohater po pierwszym niewypale dalej nie próbował z damskimi butami, by po ich założeniu przeglądać się nago w lustrze. No dobra, może tylko starsze panie do niego oddawały buty ;).
Mogło być dużo lepiej, gdyby na siłę nie chciano z widza wycisnąć łez. Wątek z ojcem (Dustin Hoffman) jest mega słaby.
SPOILER!
SPOILER!
(2030)
Ocena Końcowa
5
wg Q-skali
Podsumowanie : W ręce szewca z Nowego Jorku wpada maszyna, która umożliwia mu wcielenie się w klientów swojego zakładu. Spokojny obyczaj, który niepotrzebnie przestaje być spokojnym obyczajem.
Podziel się tym artykułem:
lubię filmy z sandlerem 😉 chyba będę tu częściej zaglądał!