To był już przedostatni dzień 31. WFF-a, trzeci sobotni seans całkiem udanej serii filmowej. Najpierw Bestia, potem Front w dolinie Wakhan, a po nich Pokój. Przed Wami recenzja filmu Pokój aka Room.
Są filmy, o których nie śniło się Quentinom
Przyznaję bez bicia, że przegapiłem ten film w repertuarze 31. Warszawskiego Festiwalu Filmowego. Stąd jego nieobecność w przedfestiwalowej notce prezentującej filmy, które moim zdaniem warto zobaczyć na festiwalu. Nie wiem, jakim cudem nic o nim wcześniej nie słyszałem, no całkowicie mnie ominął i gdyby nie przypadek, to seans byłby jeszcze przede mną. A nawet nie przypadek. W moim misternym planie seansów było już niewiele dziur, a jedna z nich pokrywała się z jakimś amerykańskim filmem. Pokój aka Room, hmm, co to takiego? A, pójdę, grają w sali numer 1 Złotych Tarasów, a to zwykle oznacza film wart uwagi (taki tam tip dla Was na następne festiwale). I pewnie dobrze się stało, że nic o nim nie wiedziałem, bo mogłem przystąpić do seansu bez oczekiwań, a właściwie to nawet bez znajomości zarysu fabuły. Coś tam przeczytałem dwa zdania, ale do końca nie ogarniałem czy bohaterowie są zamknięci w tytułowym Pokoju, bo muszą (np. cierpią na jakąś specyficzną chorobę), czy może z jakiegoś innego powodu.
O czym jest film Pokój
Pięcioletni Jack wraz z matką Ma (Brie Larson, koniecznie muszę uważniej pilnować jej filmografii w poszukiwaniu perełek takich jak Pokój czy wcześniejsza Przechowalnia numer 12) mieszkają w tytułowym Pokoju, który jest dla nich całym światem. Jack nie zna innego życia poza tym zamkniętym w czterech ścianach. Tydzień po tygodniu przepełnione są tą samą rutyną i oczekiwaniem na wizyty tajemniczego gościa. Gościa, który okazuje się oprawcą, który przed laty porwał nastoletnią Ma (no wtedy jeszcze nie była Ma) i uwięził w tym pokoju. Jack jest jego synem poczętym z gwałtu, a Ma robi wszystko, by nie tylko zapewnić synowi szczęśliwe dzieciństwo, ale i trzymać go z dala od ich kata. W końcu jednak dochodzi do wniosku, że syn jest za duży na opowiadanie mu bajek o Pokoju i postanawia wyznać chłopcu całą prawdę. Od tej pory postarają się wydostać z Pokoju, choć nie będzie to łatwe.
Pokój, czyli nie-thriller
Powyższy opis brzmi jak początek dreszczowca, ale Pokój bywa dreszczowcem tylko przez chwile. Oparty na bestsellerowej książce Emmy Donoghue (napisała również scenariusz) nie jest zainteresowany gatunkowym kinem i thrillerową otoczką. Bardziej interesuje go to, co siedzi w głowach osób skazanych na tak długie odizolowanie od świata zewnętrznego, czyniąc główną bohaterką osobę cholernie mocną psychicznie, która mimo upływu lat znalazła w sobie siłę, by nie tylko się nie poddać, ale przejść nad sytuacją do względnego porządku dziennego. To zresztą nie pierwszy głośny film oparty na podobnej koncepcji, jaki w ostatnich miesiącach dane nam było oglądać; co raczej nie dziwi wobec podobnych historii, jakie nie tak dawno temu wyszły na światło dzienne. Podczas seansu Pokoju trudno mi nie było skojarzyć go z dokumentalnym The Wolfpack. Z tą różnicą, że w tym drugim nikogo na siłę nie trzymano w czterech ścianach. Ale i tam to głównie wyobraźnia i umiejętność znalezienia radości życia w sytuacji, w której właściwie tego życia nie ma okazywały się kluczowe.
Recenzja filmu Pokój
Powinienem właściwie napisać o Pokoju trochę więcej, ale wolałbym, żebyście podchodzili do seansu z taką samą znajomością filmu jak i ja. Czyli możliwie zerową. Nie chodzi o to, że oferuje jakieś wielkie zwroty akcji (bo nie oferuje), ale jak każdy w sumie film lepiej ogląda się go z pustą głową. Wtedy szybko udaje się polubić bohaterów i naprawdę przejmować tym, co dalej się z nimi stanie. Wiem, że zwiastun pokazuje dużo, dużo więcej (dlatego wklejam go na końcu, żebyście zdążyli przeczytać, żeby lepiej go nie oglądać 🙂 ) i w recenzji można by się skupić na jeszcze kilku rzeczach, ale po co. Filmy są do oglądania, a nie do poznawania ich z czyichś recenzji. Ja osobiście Pokój polecam, bo zupełnie zasłużenie został wybrany przez widzów festiwalu na jego najlepszy film. Szczególnie pewnie przeżyją go matki i te ostrzegam, że seans Pokoju będzie prawdziwym rollercoasterem emocji. Z drugiej strony znam nie-matki, które uważają, że Pokój całkowicie wyprany jest z emocji. Cóż, zupełnie nie zgadzam się z tą opinią. Pokój to jedna wielka emocja i w tym tkwi jego siła, bo przecież nie w fabule, która nie oferuje nic, czego nie można by przewidzieć.
Choć, mimo prawie maksymalnej oceny, wydaje mi się, że nie zaszkodziłoby Pokojowi trochę więcej thrilerowych zagrywek, które przełamałyby monotonię dramatu obyczajowego i być może zapewniły emocje także tym, którzy ich tutaj nie znaleźli.
(2007)
Ocena Końcowa
9
wg Q-skali
Podsumowanie : Przetrzymywana w odizolowanej od świata szopie kobieta stara się zapewnić szczęśliwe dzieciństwo swojemu dziecku. Najlepszy według widzów film Warszawskiego Festiwalu Filmowego. I słusznie.
Podziel się tym artykułem:
Film ten obejrzałam dopiero po ogłoszeniu jego nominacji do Oscara – i mam przez to mieszane odczucia.. Fakt ten sprawił, że miałam chyba większe oczekiwania i dlatego trochę się zawiodłam. Cała historia na pewno jest wzruszająca, skłania do myślenia – dobra jest też praca kamery, dobór aktorów. Brakło mi jednak jakiejś dramaturgii, dosadniejszych środków w przedstawieniu tej historii. Dla porównania wspomnę o filmie „3096 dni” o więzieniu Nataschy Kampusch, który dłuuugo „siedział” mi w głowie – miał to „coś”… Ale to nie znaczy, że nie poleciłabym tego filmu znajomym – na pewno warto go obejrzeć i samemu ocenić.
Wow, naprawdę aż 9 za ten film? Ja rozumiem braki logiczne i scenariuszowe w filmach jak London has fallen, ale w oscarowo nominowanym dramacie nie spodziewał bym się takiego spustoszenia w scenariuszu.
Brak odpowiedzi na podstawowe pytania – dlaczego w ogóle byli zamknięci w szopie i czemu Ma nie próbowała innych metod (chociażby wypróbowanie wszystkich kombinacji czterocyfrowego kodu) ucieczki PRZEZ 7 LAT?!
Do połowy filmu to była bardzo ciekawa i wzruszająca historia, ale później to już masakra na miarę TVN7 w środowy wieczór.
Zawsze się jakaś maruda znajdzie, często sam taką jestem, więc rozumiem ból ;).
A na co do szczęścia informacja o tym, czemu byli zamknięci w szopie? Świr chyba nawet nie potrzebuje racjonalnego powodu, zamknął ją i tyle. Mało to takich sytuacji w realu? Serio, co zmienia wiedza na ten temat?
Co do kodu to też się nad tym zastanawiałem i chyba znalazłem jakieś alibi, ale w tej chwili nie pamiętam :).
Przypomniało mi się a propos kodu – wystarczyło, że zamek blokował się po trzech niewłaściwych kombinacjach i już cały misterny plan w pizdu.
Przepiękny film! Chwilami oglądało się go, jak dobry thriller (scena ucieczki) ale przede wszystkim – doskonały film psychologiczny. Studium przypadku na pograniczu psychologii społecznej, rozwojowej i poznawczej. Majstersztyk! Zresztą, nie bez powodu wrzuciłam go w swój ranking najlepszych filmów psychologicznych 2016 roku.
Świetny film. Polecam chyba każdemu odbiorcy.