×
Bracia Angulo, bohaterowie filmu The Wolfpack

Sfora – recenzja dokumentu The Wolfpack

Pewnego dnia w 2010 roku świeżo upieczona absolwentka nowojorskiej szkoły filmowej, niejaka Crystal Moselle wybrała się na spacer po Manhattanie. W jego trakcie natknęła się na grupę sześciu chłopców w wieku od 11 do 18 lat, którzy swoim wyglądem i zachowaniem przypominali postaci ze Wściekłych psów Quentina Tarantino (nie ma innych Wściekłych psów :P). Nie przypuszczała, że oto spotkała swoje przeznaczenie i natknęła się na historię, która już za parę lat da jej zwycięstwo w konkursie filmów dokumentalnych na festiwalu w Sundance.

Choć The Wolfpack, bo o nim rzecz jasna mowa, zachwycił publiczność i krytyków na ww. festiwalu, to już po jego zwiastunie przypuszczałem, że nie będzie nam razem po drodze. Oczywiście zwiastun, a gotowy film to dwie zupełnie różne sprawy, ale bardzo rzadko się zdarza, żeby wrażenie wyniesione ze zwiastuna nie pokryło się potem z wrażeniem z całości. I to nie był wyjątek potwierdzający regułę. Wynudziłem się.

Sama historia kryjąca się za filmem jest fascynująca, to na pewno. Sześciu chłopaków, na których natknęła się pani reżyser okazało się rodzeństwem Angulo (Mukunda, Narayana, Govinda, Bhagavan, Krisna, Jagadesh). Od młodości razem z jedną siostrą wychowywani byli w domu przez swoich rodziców. Matka zajęła się edukacją dzieci, a ojciec pilnował, by za dużo nie wychodzili z domu. A właściwie to w ogóle. Zdarzały się takie lata, w których żadne z rodzeństwa Angulo nie opuściło mieszkania. Sam ojciec nie był jakimś specjalnym tyranem i nie trzymał rodziny silną ręką, ale jego specyficzny antykorporacyjny i antyspołeczny światopogląd doprowadził do sytuacji takiej, a nie innej. A dzieci? Cóż, swoją odskocznię od rzeczywistości znalazły w filmach. Nie tylko oglądały je po kilka dziennie, ale też zaczęły odgrywać sceny ze swoich ulubionych filmów, własnoręcznie przygotowując kostiumy i rekwizyty, spisując z ekranu dialogi (komputera nie mieli, Internetu nie kojarzyli) i zajmując się charakteryzacją.

A wszystko zmieniło się, gdy jeden z braci Angulo postanowił w tajemnicy przed ojcem przespacerować się ulicami Nowego Jorku w masce (własnoręcznie wykonanej, a jakże) Michaela Myersa.

recenzja filmu dokumentalnego The Wolfpack

– Then one day she meets this John Holmes motherfucker and it’s like, whoa baby, I mean this cat is like Charles Bronson in „The Great Escape”, he’s digging tunnels…

Brzmi świetnie, ale dzieło Moselle nie przekonało mnie do siebie prezentując dokumentalny styl, jakiego nie lubię. Artystyczny, pełen impresji typu na wietrze faluje kolorowa szmata, Szukwinder pierwszy raz jedzie metrem, powłóczyste spojrzenia bohaterów mówią więcej niż ich słowa, matka nagle ni stąd, ni zowąd po latach dzwoni do swojej matki i z wrażenia idzie pobiegać. Nie pomógł też fakt, że prawie wcale nie polubiłem głównych bohaterów (a jeśli opowiadasz o ludziach, sympatycznych chyba, bezwolnych ofiarach czyjegoś widzimisię, którym w sytuacji pozornej wolności udało się nie zwariować, to byłoby dobrze, gdyby widz ich lubił), na dodatek przez większość czasu traktowałem ich na zbyt wydumanych, by byli prawdziwymi. Mógłby się ktoś (reżyser) wysilić, żeby jakoś wprowadzić ich historię od wyraźnego punktu A, żebym nie musiał dopiero po filmie czytać co i jak.

Razem z kamerą filmową towarzyszymy braciom m.in. podczas ich pierwszej wizyty w kinie, a z domowych taśm VHS śledzimy zapiski z przeszłości. A przy okazji nudzimy się, ożywiając jedynie w trakcie naprawdę fajnie odegranych scen z m.in. Reservoir Dogs czy Pulp Fiction.

(1933)

Pewnego dnia w 2010 roku świeżo upieczona absolwentka nowojorskiej szkoły filmowej, niejaka Crystal Moselle wybrała się na spacer po Manhattanie. W jego trakcie natknęła się na grupę sześciu chłopców w wieku od 11 do 18 lat, którzy swoim wyglądem i zachowaniem przypominali postaci ze Wściekłych psów Quentina Tarantino (nie ma innych Wściekłych psów :P). Nie przypuszczała, że oto spotkała swoje przeznaczenie i natknęła się na historię, która już za parę lat da jej zwycięstwo w konkursie filmów dokumentalnych na festiwalu w Sundance. Choć The Wolfpack, bo o nim rzecz jasna mowa, zachwycił publiczność i krytyków na ww. festiwalu, to już…

Ocena Końcowa

6

wg Q-skali

Podsumowanie : Dokumentalna opowieść o braciach, którzy zamknięci niemal na stałe w mieszkaniu zakochali się w filmach. Za ambitnie, a przecież mawiał Marek Aureliusz, że liczy się prostota, droga Clarice.

Podziel się tym artykułem:

Skomentuj

Twó adres e-mail nie będzie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

Quentin 2023 - since 2004