Nie wiem jak to powiedzieć, więc po prostu powiem: kolejny Poszedłbym dopiero za rok!
Premiery kinowe weekendu 30-31.12.2016
Paterson (2016) – Poszedłbym
Driver w roli drivera – takie to zakręcone! Zacząłem od tego zabawnego (ha ha ha) spostrzeżenia, żeby nie zaczynać od tego, że nie lubię filmów Jima Jarmuscha. Znaczy może nie, że nie lubię, ot nie są ze mną po drodze. Inna sprawa, że może zbyt wcześnie je oglądałem – tak czy siak ze mną raczej standardowo: Noc na Ziemi tak, reszta OK, niech se będą.
Paterson wygląda jak encyklopedyczny opis hasła „kino Jima Jarmuscha”. Z tego względu zachowuję ostrożność, ale nie sposób nie zauważyć już w zwiastunie pewnego uroku, którym Paterson może zjednywać serca widzów. Jeśli chodzi o mnie to wszystko to, co nie jest poezją, wygląda mi tu bardzo sympatycznie. Natomiast wiersze o milionach molekuł nie brzmią mi jak wielka poezja.
Wejście smoka! [Ejdeha Vared Mishavad] (2016) – Poszedłbym
Oceniając tylko i wyłącznie na podstawie zwiastuna to tak, chętnie bym poszedł. Kłopoty zaczynają się, gdy poczytać opinie o filmie i wtedy już ten Poszedłbym nie taki poszedłbymowaty. No ale w tym urok cyklu Poszedłbym, że w większości to wróżenie z fusów, a dokładniej rzecz biorąc z trailerów.
Wygląda kolorowo, wygląda zwariowanie, wygląda egzotycznie – no dobrze wygląda. Fabuła też ciekawa. Ot taki fabularny Blair Witch Project opowiadający historię detektywa badającego śmierć więźnia politycznego osadzonego w więzieniu wybudowanym na miejscu starego cmentarza. Z tym, że chyba nie ma się co przywiązywać do tej fabuły.
Głusza [Into the Forest] (2015) – Nie poszedłbym
Głównym problemem filmów, które przed premierą kinową pojawiły się już na innym nośniku jest to, że przed premierą kinową pojawiły się już na innym nośniku… I to właściwie wszystko, co trzeba wiedzieć w temacie tego filmu. Z ciekawostek znajdziemy tu również Ellen Page nago, ale do tego też wcale nie trzeba iść do kina. Pomijając to, że tyle tej nagości co kot napłakał.
Ale fabuła ciekawa. Mieszkające w leśnej głuszy siostry dopada problem braku prądu. Będą sobie musiały z nim jakoś poradzić.
Aplik@cja [Bedeviled] (2016) – Nie poszedłbym
Jeśli już celować w Bedeviled to tylko i wyłącznie w to koreańskie przez dwa L – Bedevilled. Jeśli zaś chodzi o amerykańskie jednoelowe Bedeviled to jego głównym problemem jest to, że w temacie filmów o najnowszych zdobyczach techniki przewagę mają ci przysłowiowi pierwsi-lepsi. A tych było już przed Aplik@cją sporo, skazując film na wtórność. I raczej sztampowe straszydło, jakich wiele.
Szkoda też, że twórcy filmów idą w tę nadprzyrodzoną stronę korzystania z aplikacji, czatów i innych fejsbuków. To zupełnie niepotrzebne, bo za każdym razem gdy z fejsa wychodzą duchy – zaczynam ziewać. Wystarczająco dobry horror można by zrobić bez tego całego „nie odinstalujesz tego z kompa choćbyś wezwał na pomoc Marka Zuckerberga”!