Trwa dobra passa włoskiego kina. Co prawda wciąż nie obejrzałem Gomorry, na Wielkim pięknie utknąłem w 15 minucie, a za Młodość (wiem) się boję zabierać :), ale tak, trwa dobra passa włoskiego kina! Recenzja filmu Suburra.
Reżyseria: Stefano Sollima
Scenariusz: Sandro Petraglia, Stefano Rulli, Giancarlo De Cataldo, Carlo Bonini
Na podstawie powieści: Giancarlo De Cataldo, Carlo Bonini
Występują: Pierfrancesco Favino, Claudio Amendola, Jean-Hugues Anglade, Elio Germano, Lidia Vitale, Giulia Gorietti
Kraj produkcji: Włochy, Francja
Włoskie kino gangsterskie
Seans filmu Suburra obudził we mnie niespodziewane wspomnienia z młodości. Ależ to brzmi! Gdyby mnie ktoś kiedyś zapytał, to odpowiedziałbym, że nigdy nie byłem fanem ani nawet odbiorcą sensacyjnego kina o mafii i seriali pokroju Ośmiornicy, ale okazało się, że takie kino gdzieś we mnie w podświadomości tkwiło. Oglądane za małolata śledzącego w telewizji przygody komisarza Cattaniego, o których to przygodach nie potrafiłbym dzisiaj powiedzieć ni słowa. Tkwiło i najwyraźniej za nim tęskniłem, bo tak oglądając Suburrę wróciły te wszystkie skrywane uczucia. A trzeba pamiętać, że włoskie kino gangsterskie budzi ich najwięcej. Śmiało można powiedzieć, że to najbardziej wkurwiające do oglądania kino gangsterskie – niby wszystko jest w nim takie samo jak w gangsterkach z innych regionów świata (mafiosi, policjanci, narkotyki, brutalność, przekupieni politycy itede, itepe), ale natura Włochów dodaje mu niepowtarzalnego smaczku. Ta ich przesadzona miłość do rodziny, nawet u największych skurwieli, którzy nie liczą się z ludzkim życiem, czy mocno charakterystyczne tchórzostwo. Nie ma tam takiego twardziela, który by się nie rozpłakał i nie błagał o litość, gdy w końcu przyjdzie na niego kryska. Największy „twardziel”, który bez mrugnięcia utopił w cementowych butach pęczki swoich wrogów, z lufą przy skroni zaczyna kwiczeć z przerażenia. I dlatego to jest tak trudne do oglądania. Nie dlatego, że cierpi, ale dlatego, że chciałoby mu się powiedzieć „więcej godności, bydlaku, poczuj to, co sprawiłeś innym, a nie kwicz!”. plus „dobrze ci tak!”. I nie dlatego, że kocha rodzinę, ale dlatego, że podwójne obrzydzenie sprawia całując dzieci w czółko niż zabijając wrogów bez mrugnięcia okiem. Oto z grubsza cała paleta uczuć, jakie przetaczają się przez łeb podczas oglądania włoskiego kina gangsterskiego. Podczas oglądania Suburra również.
Fabuła filmu Suburra
Trudna z tym sprawa, bo fabuła filmu jest dość zagmatwana (choć nie ma żadnego problemu w jej śledzeniu) i próba jej bliższego przedstawienia naraża recenzującego na spoiler. Na pewno skrócony opis fabuły cytowany w komentarzach na Filmwebie (główny opis filmu na IMDb) mówi za dużo i na Waszym miejscu bym go unikał. Najlepiej po prostu zaczął oglądać Suburra i to najlepsze rozwiązanie.
A zaczyna się od polityka, który wpada w tarapaty. Próbując wyplątać się z nich wpada w jeszcze większe tarapaty nakręcając machinę, w której trybiki wkrótce wkręcają się wszystkie grube ryby rzymskiej przestępczości zorganizowanej. Od gangsterów z dziada pradziada, poprzez gang brutalnych Cyganów, aż po aspirującego młodego badassa, który chce udowodnić, że jego ojciec-gangster to przy nim miękka pipa. To tak z grubsza i po łebkach, bo trudno (i nie potrzeba) bez nadmiernych spoilerów przedstawić tę opowieść z gatunku „kilka pozornie niezwiązanych ze sobą historii…”. Przy czym te pozornie niezwiązane ze sobą wydarzenia są powiązane na tyle subtelnie, że nie dałoby się z filmu wyodrębnić jakichś trzech, czterech konkretnych segmentów (no wiecie, z takiego Pulp Fiction by się dało, choć to również jedna, spójna całość).
Recenzja filmu Suburra
Ale to nie opowiadana historia jest główną zaletą filmu Stefano Sollimy (muszę w końcu obejrzeć jego A.C.A.B.: All Cops Are Bastards, no i serialową Gomorrę, której też jest reżyserem). Ta jest raczej standardowa i prowadzi przez konieczne punkty wycieczki – skorumpowana władza, która daje poczucie nietykalności, gangsterski honor, który trudno jest zachować w pewnych sytuacjach, brutalni i bezlitośni mordercy, którzy nie liczą się z nikim. To wszystko było i będzie póki trwać będzie kino. Rzecz w tym nie co pokazać, tylko jak to pokazać.
Realizacja Suburry jest imponująca i monumentalna. Wielka w tym zasługa muzyki, która momentami czyni Suburrę tak intensywną, że klimat zbrodni można kroić nożem i wystarczyłoby do obdzielenia przynajmniej kilku filmów. Jakby tego było mało, wszystko to zanurzone jest w pewnym unoszącym się nad filmem duchu mistycyzmu, wszak jesteśmy w centrum chrześcijańskiego wszechświata, w którym tylko dni dzielą od bezprecedensowej sensacji. Wszechświata, który nie potrafi uniknąć zmieszania się z wielką i brudną polityką. W świętym mieście grzech czai się za każdym rogiem – chciałoby się napisać na plakacie filmu. A najwięcej honoru mają jak zawsze ci, po których można by się tego spodziewać najmniej. To ciekawe, ale przy tak umiejętnie podanej gangsterskiej historii nawet skąpany w deszczu nocny Rzym nie wydaje się banalnym realizatorskim zabiegiem, z którego korzysta każdy, kto chciałby, żeby jego film był mroczny. Nie, nawet deszcz tu pasuje bez kręcenia nosem na reżysera.
Do tego wszystkiego Suburra oferuje pełne spektrum emocji, o których pisałem na początku. Na przemian się wkurwiasz, masz ochotę kogoś zabić, przerażasz się i uświadamiasz, że są na świecie tacy ludzie i dziękujesz, że nie spotkałeś ich na swojej drodze. Nie wszystko kończy się tutaj tak jakbym to sobie zaplanował w idealnym scenariuszu i przez chwilę myślałem, że to słabość tego filmu, ale doszedłem do wniosku, że nie. Byłoby za prosto, gdyby w życiu wszystko kończyło się tak, jak z grubsza przewidywałeś i sobie życzyłeś. W filmie tak samo.
(2032)
Czas na ocenę:
Ocena: 9
9
wg Q-skali
Podsumowanie: Jedna, niczym nie różniąca się od drugiej, orgietka kończy się w sposób, który wkrótce postawi cały gangsterski Rzym na nogi. Włoskie kino gangsterskie w całej swojej krasie.
Gdzie dopadłeś film Młodość?
Nie mogę znaleźć nawet na torrentach.
No na razie to nigdzie, nie mam melodii do niego.
W ogóle to powinni zabronić dawać filmom takie tytuły jak Youth. Weź się potem i przekop przez to całe porno, które wyskakuje ;).
Ano powinni zabronić. Żeby chociaż dodali do tego filmu jakiś wyróżnik
Nie zrozumiem też producentów filmów, dlaczego ich filmy są nie do kupienia na ich stronach.
No to ja tak samo miałem z filmem Fear Itself, może nie szukałem jakoś wnikliwie, ale wyskakuje mi jakiś serial i utwory muzyczne, a fabuły ni hu hu.
Jakby co to daj maila 😉
Nadrabiaj Gomorre bo jest równie dobra, a drugi sezon za parę miesięcy. Zresztą Suburre za rok wypuści Netfilx też w formie serialu, ciekaw jestem czy będzie to historia związana z filmem. A sam film na obecną chwilę mój Top 2015 obok Sicario i Ex Machiny.
Jestem po seansie, no jak dla mnie to bardzo dobry z plusem. I faktycznie, fabuła to tylko jeden z elementów.. Muzyka, wrażenia wizualne… Do Wielkiego piękna trochę brakuje, ale jest naprawdę pięknie.
9 i 10-tki Quentina biorę zawsze w ciemno.
Co do wyszukiwarek… Panowie – wpisujecie tytuł (czasem angielski) i rok produkcji. Na torrentach Młodość chyba jest, choć jak dla mnie to takie filmy najlepsze są w kinie 😉
Trzeba trochę cierpliwości, bo początek nieco niemrawy, widzimy różne postaci, historie które z początku wydają się nie mieć ze sobą nic wspólnego, poza tym że obracają się wokół polityki, biznesu i mafiozów. Z czasem jednak ładnie się to zazębia a fabuła coraz bardziej wciąga. No i ten klimat. Jedna z przyjemniejszych niespodzianek minionego roku i trudno nie zgodzić się z wysokimi ocenami. Warto przy okazji zaznaczyć, że reżyser „Suburry” Stefano Sollima to syn Sergio Sollimy, autora paru świetnych spaghetti-westernów ze złotej ery tego gatunku.
A tak a propos dzieci słynnych włoskich reżyserów i włoskiego kina, widziałeś „Dziewczynę z kotem”? 😉
A mnie kupił od początku swoją intensywnością i tajemnicą, może dlatego, że nie wiedziałem, czego się spodziewać (oglądałem nawet bez trailera) i na dobrą sprawę to równie dobrze film o końcu świata mógł być :). Łotewer, końcowe wrażenia takie same.
Jakoś nie wierzę w wyjątkowość Asi Argento i to mnie od Dziewczyny na razie trzyma z boku. Bardziej bym się chciał w te spaghetti westerny wgryźć, nie pogardzę więc jakimiś Twoimi ulubionymi tytułami :).
Rozumiem, że nie ma sensu wymieniać filmów Leone?
Poza nim „Faccia a Faccia” (Solima), „Człowiek zwany Ciszą” (Corbucci), „Django” (Corbucci), „Death Rides a Horse” (Petroni), „La Resa dei Conti” (Solima), „Powrót Ringo” (Tessari) i „Zawodowiec” (Corbucci). W tym ostatnim Franco Nero gra polskiego łowcę nagród o nazwisku Kowalski. 😉
A co do Asi Argento to „Incompresę” warto obejrzeć choćby z dwóch powodów: wątków autobiograficznych (niby to nie o niej, ale wiadomo, że o niej i jej rodzinie, nawet jeśli ojciec bohaterki w filmie nie jest reżyserem tylko aktorem, ale cechy charakteru tej postaci Asia wzięła od ojczulka) i fajnie oddanego klimatu lat 80.
Dzięki, będzie obczajane. No i siur, Leonego nie było sensu :).