×
Supersiostry (2024), reż. Maciej Barczewski.

Supersiostry. Recenzja filmu Macieja Barczewskiego

Po COVID-zie świat po raz kolejny stanął na głowie. Marvel liże rany po fakapach finansowych z ubiegłego roku i w tym pokaże tylko jeden film, DC w ogóle wzięło się za całą tę komiksową zabawę od zupełnego początku – w tej sytuacji honoru kina superbohaterskiego postanowiło niespodziewanie bronić kino polskie. Wszelkie znaki na niebie i ziemi wskazywały na to, że będziemy mieli do czynienia ze straszną szmirą, tymczasem… Recenzja filmu Supersiostry.

O czym jest film Supersiostry

Ala (Katarzyna Gałązka) to nastolatka, która wraz z ojcem, nauczycielem fizyki (Grzegorz Damięcki) mieszka w zabitej dechami dziurze, skąd chciałaby się wyrwać dalej, ale nie może. Z braku laku wędruje więc uliczkami swojego miasteczka, gdzie pewnego dnia natyka się na dramat rodzinny na luźne kartki komiksu i bronę. Stając w obronie poniewieranego przez ojca Dżestera (Tymoteusz Frączek), stawia na głowie nie tylko ich życie, ale prawie także traktor. Nie mija długo, gdy po uliczkach mieściny zaczynają jeździć BeWuPy, a zza każdego kąta wychynać diaboliczne Hektory (Mateusz Kościukiewicz) i inne Pułkowniki (Marek Kalita). Na dodatek przez wyłączone radio próbuje się z Alą skontaktować jej starsza siostra Lena (Karolina Bruchnicka), której nie widziała, odkąd była małą dziewczynką. Rozpoczyna się pościg.

Zwiastun filmu Macieja Barczewskiego

Recenzja filmu Supersiostry

No, drogie panie, nie jest źle, nie jest źle. Kazek ma odstrzelone ucho. Z Młodym, znaczy Krzysiem, jest trochę gorzej, ale ten lekarz, światowej sławy specjalista robi, co w jego mocy… Przykro mi, „kochani”, nie będzie to recenzja z gatunku tych bekowych, bo i beki nie ma z czego toczyć. Wyszło przyzwoicie, a na pewno lepiej niż wskazywałby na to zwiastun.

Od razu wypada napisać, że Supersiostry superbohaterskiego gatunku nie stawiają na głowie, prochu nie wymyślają i nie toczą się inaczej niż można by się tego spodziewać. Toczą się zgodnie z planem i łapią się za każdy komiksowy trop, jaki dało się złapać. Jednocześnie ogląda się film Barczewskiego sympatycznie i niewiele między zębami zgrzyta. Silne skojarzenia ze Stranger Things wywołane wcześniej przez zwiastun zostają szybko rozwiane na marginesy i choć oczywiście pobrzmiewają wyraźnie (a w jednej ze scen to już całkowicie wyraźnie), to film opowiada swoją historię i wszelkie podobieństwa można uznać za echa, a nie za kopię. Supersiostry są filmem o rozdzielonych w dzieciństwie siostrach z mocami (jedna włada energią, druga grawitacją) i jest to film o tym, a nie o miasteczku Hawkins, gdzie dzieją się dziwne rzeczy. Tu i tam wypadałoby zapytać scenariusza o to i o tamto, ale gdzie nie wypadałoby?

Najmocniejszą stroną Supersióstr jest bez wątpienia Katarzyna Gałązka, która jak przystało na amerykańskie filmy sprzed trzydziestu lat ma prawie trzydzieści lat, ale udanie wciela się w postać nastolatki przed maturą. To dla mnie najjaśniejszy element nie tylko obsady, ale i całego filmu. Po przeciwnej stronie – również podobnie jak w amerykańskim kinie, tym razem superbohaterskim – wymienić trzeba panów czarnych charakterów. Oczywista sprawa, że są to postaci przerysowane i tego nie ma się co czepiać, ale zarówno standardowo sepleniący Kościukiewicz, jak i deklamujący swoje kwestie Kalita najbardziej narażają Supersiostry na kpiny. Reszta obsady ląduje gdzieś między nimi. Frączek jako comic relief sprawdza się dobrze, gorzej, gdy trzeba zagrać coś na poważnie (chłopaku, jak ty spadłeś z tego wyciągu krzesełkowego? trzeba się było nie ruszać!), natomiast do Bruchnickiej już wcześniej nie mogłem się przekonać i tu jest podobnie. Niewątpliwie piękna, sprawia wrażenie aktorskiego naturszczyka, któremu wszyscy mówią, żeby poszedł do szkoły aktorskiej, bo naprawdę ma talent. Kłopot w tym, że szkołę aktorską skończyła pięć lat temu.

Supersiostry są filmem dla młodszego widza i o tym trzeba pamiętać. I jako film dla młodszego widza wypadają o niebo lepiej niż Akademia Pana Kleksa. Scenarzyści odrobili lekcje z kina superbohaterskiego i nie szarżują tylko opowiadają ten origin jak trzeba. Być może dlatego się to udało, bo film nie udaje czegoś, czym nie jest, ani na siłę nie próbuje być cool. Oczywiście chciałoby się czegoś „o kurde, to było dobre!”, bo wtedy wrażenia byłyby lepsze. A tak to od początku do końca gra na jednej nucie (a skoro o nucie, to Bartosz Chajdecki znowu pozamiatał) i tyle. Również klasycznie: to dopiero początek, zobaczycie, że w drugim filmie, to wam pokażemy! Osobiście się z tym nie zgadzam i nigdy nie zgadzałem – od początku trzeba robić film tak jak gdyby drugiej części miało nie być. I nie ma co szukać usprawiedliwień, że wicie, rozumicie, nie ma u nas tradycji, dopiero się uczymy. Supersiostry to taki sprawdzian spisany od zdolniejszego kolegi na niezłą ocenę, ale bez czekającego za nią w domu prezentu od rodziców. Nie jest to ten przypadek, w którym w lesie na Podlasiu zostaje odnaleziony genialny scenarzysta, o którym nikt wcześniej nie słyszał i tym filmem rozpoczyna swoją światową karierę.

Jednakowoż, jak na tak niskie oczekiwania, jest naprawdę nieźle. Autorzy filmu nie ulegli aktualnej modzie obrzydzania za wszelką cenę początku lat 90. w Polsce i przedstawili ten okres kolorowo i tak jak byśmy chcieli go pamiętać, a nie tak, jakim naprawdę był. Owszem, artefakty z okresu porozrzucane randomowo po odpowiednich miejscach scenografii (dajcie trochę pieczarek na tę zapiekankę z keczupem!) czasem budzą uśmiech wstawionych na siłę, ale często jest to uśmiech z gatunku „o, miałem taką lampę i wieżę z puszek”. Film jest ładnie nakręcony – choć ostatnio to u nas standard – zapewni rozrywkę waszym starszym dzieciom. Ważne, by od początku nie nastawiać się anty i tylko szukać, co tam zgrzyta i chrzęści. Jak również nie spodziewać się nie wiadomo czego po tych zapowiedziach, że efekty specjalne tworzyły tu jakieś amerykańskie spece. Może i tworzyły, ale efekty wizualne tu są i tyle. Zresztą tak jak cały film – jest w nim wszystko co trzeba i tyle. Jego autorzy wracają z tarczą, ale bez nogi i ucha.

(2617)

Po COVID-zie świat po raz kolejny stanął na głowie. Marvel liże rany po fakapach finansowych z ubiegłego roku i w tym pokaże tylko jeden film, DC w ogóle wzięło się za całą tę komiksową zabawę od zupełnego początku – w tej sytuacji honoru kina superbohaterskiego postanowiło niespodziewanie bronić kino polskie. Wszelkie znaki na niebie i ziemi wskazywały na to, że będziemy mieli do czynienia ze straszną szmirą, tymczasem… Recenzja filmu Supersiostry. O czym jest film Supersiostry Ala (Katarzyna Gałązka) to nastolatka, która wraz z ojcem, nauczycielem fizyki (Grzegorz Damięcki) mieszka w zabitej dechami dziurze, skąd chciałaby się wyrwać dalej, ale…

Ocena Końcowa

6

w skali 1-10

Podsumowanie : Ścigana przez tajemniczych ludzi, obdarzona ponadnaturalną mocą dziewczyną wyrusza na poszukiwanie swojej starszej siostry. Osadzony w epoce wczesnej transformacji ustrojowej młodzieżowy film komiksowy, który pomimo paru zgrzytów ogląda się przyjemnie. Nic więcej, ale i tak miłe to zaskoczenie.

Podziel się tym artykułem:

Skomentuj

Twó adres e-mail nie będzie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

Quentin 2023 - since 2004