×
Kamila Urzędowska i Mirosław Baka w filmie Chłopi (2023), reż. Dorota Kobiela.

Chłopi. Recenzja polskiego kandydata do Oscara

Miło mi poinformować z parotygodniowym spóźnionym zapłonem, że wszystkie moje obawy związane z Chłopami okazały się niepotrzebne. Film, który na zwiastunie wyglądał jak produkcja przepuszczona przez appkę zmieniającą zdjęcia w obrazy, na dużym ekranie już tak nie wygląda. Wygląda zachwycająco i brzmi zachwycająco. Recenzja filmu Chłopi. Czytasz pełną recenzję filmu, skróconą jej wersję znajdziesz TUTAJ.

O czym jest film Chłopi

Jagna (Kamila Urzędowska) to młoda panna na wydaniu, którą niejeden chłop z jej wsi wziąłby w obroty. Mieszkająca z matką (Ewa Kasprzyk) dziewczyna nie za bardzo jednak myśli o romansach. Choć cała wieś plotkuje, że ten i ów już wytentegował ją w słomie, Jagnie w głowie raczej wycinanki i nieśmiałe wzdychanie poza pozostałe po ojcu morgi, hen w stronę wielkiego świata. Ten być może istnieje, choć równie dobrze świat może kończyć się tu na tej wsi, skąd wszędzie daleko. Jagna sobie wycina, a tymczasem najbogatszy gospodarz we wsi, Maciej Boryna (Mirosław Baka) niedawno pochował żonę i zastanawia się nad tym, czy może rację mają ci wszyscy jego krewni i znajomi, którzy namawiają go do ponownego ożenku wskazując Jagnę jako idealną kandydatkę na żonę. Boryna podejmuje decyzję, Jagna nie ma za wiele do gadania i żyli długo i szczęśliwie. Może by i żyli, ale problemy są przynajmniej dwa. Jagna staje się główną kandydatką do spadku po Macieju, co nie podoba się jego dzieciom. Szczęście w nieszczęściu, że nie wszystkim, bo problem drugi, Antek Boryna (Robert Gulaczyk) ze wzajemnością umizguje się do Jagny nie bacząc na to, że w domu coraz bardziej frustruje się żona Hanka (Sonia Mietelica).

Zwiastun filmu Chłopi

Recenzja filmu Chłopi

Tak się zastanawiam, czy kiedykolwiek czytałem Chłopów Reymonta, na podstawie której to powieści film małżeństwa Welchmanów powstał. Tak, chodziłem do szkoły, więc musiałem Chłopów przerabiać, ale czy ich przeczytałem? Oto jest pytanie. A zarazem odpowiedź na to, czy pochylę się w recenzji nad zgodnością filmu z książką. Się nie pochylę. Uważam, że jest wystarczająco zrozumiały bez jej znajomości, bo nawet jeśli ją czytałem, to nic z niej nie pamiętam, a film zrozumiałem. Nie oznacza to od razu, że zadaniu przeniesienia klasyki podołali scenarzyści, państwo Welchmanowie, ale o tym może za chwilę.

Wizualna i dźwiękowa strona polskiego kandydata do Oscara

Scenariusza w filmie Chłopi można nawet nie zauważyć, bo głównym obuchem młota, którym dostaje się w kinie po głowie są strona wizualna i muzyka. O pierwszej napisano już chyba wszystko, więc nie ma co powielać podstawowych informacji na temat procesu jej powstawania. Tak samo jak zostawmy na boku pretensje twórców obrazów wykorzystanych w filmie, którzy skarżą się teraz – gdy film obejrzało w kinach ponad półtora miliona widzów – na skandaliczne warunki pracy. Nas na potrzeby tej recenzji interesuje tylko to, jak Chłopi wyglądają, a wyglądają zachwycająco. Ekipa za to odpowiedzialna wykonała wspaniałą, mrówczą robotę, stylizując swoje dzieło na obrazach twórców epoki tożsamej do dokładnie nieokreślonego czasu miejsca akcji powieści. Nie będę się przy okazji silił na szczegóły, bo te najbardziej znane obrazy każdy rozpozna, a reszty nie rozpoznałem. Wygląda jednak na fajną zabawę takie ruszenie na łowy w celu odnalezienia wszystkich obrazów, które stały się inspiracją dla filmu.

Jako rzekłem, strona wizualna wygląda fantastycznie pod każdym względem i spieranie się, w jakim procencie wpływ na nią mieli tzw. „artyści cyfrowi” nie ma większego sensu. Ktoś może powiedzieć, że co to za sztuka namalować z gotowego obrazka, no ale nie ma go co słuchać. Bo może i namalować z gotowca to nie sztuka, ale przecież nie o takie przemalowanie chodzi. Gra światła na tych obrazach dopracowana została do najdrobniejszego szczegółu i super jest po prostu śledzić te wszystkie cienie, czerwienie lata, czernie nocy i tańczące na twarzach płomienie ognia. Całość przygotowana została do tego stopnia, że np. w jednej ze scen w karczmie, gdy obserwujemy rozmawiających na pierwszym planie, to gdy w dalszym planie ktoś wchodzi do karczmy, ostrość przenosi się właśnie na te osoby w głębi. Wizualny cukierek.

Jak również muzyczny cukierek przygotowany przez L.U.C.-a, który załapał się jako lider filmowej kapeli, Łukasz. Tzn. nie wiem, czy to jego namalowali, bo nie sprawdzałem, chciałem tylko zwrócić uwagę na ten wyłapany easter egg. Łącząca nowoczesność z ludową klasyką ścieżka dźwiękowa w filmie brzmi znakomicie, ale i wcale nie gorzej w samochodzie podczas powrotu z kina. Jest prosta i wpadająca w ucho. I oddająca wszystkie emocje, których w Chłopach nie brakuje.

A co ze scenariuszem?

W obliczu tak zachwycającej oprawy, punktowy scenariusz Chłopów istnieje niczym dobry sędzia na meczu piłkarskim – nie widać go za bardzo. Mowa o filmie, więc to słabo, gdy scenariusz nie dowozi, ale w takim konkretnie filmie można to wybaczyć. Fabuła jest zrozumiała, choć motywacji wielu postaci trzeba się domyślić, a wydarzenia zostają odhaczone punkt po punkcie bez wdawania się w szczegóły. Ten kocha tą, tamta nie kocha tamtego, ci czekają na spadek, tamci obgadują tych, bo na nic więcej ich nie stać, ci zdradzają, tamci kochają nieszczęśliwie – w Chłopach widoczne jest całe spektrum pierwotnych zachowań ludzkich w najczystszej formie podbijanej odpowiednim anturażem. Gdy kochają, płonie ogień, gdy cierpią, zacina deszczem. Moim zdaniem nie było większej potrzeby pogłębiania tej historii i taki bryk z Reymonta w zupełności wystarcza. Brakuje może trochę szerszej perspektywy, bo np. gdy chłopi tłuką się w lesie z panami, to postronny widz może nie poskładać do kupy wszystkich faktów i nie wiedzieć, o co to całe zamieszanie.

Co dla mnie głównie fajne, jeśli chodzi o scenariusz, to fakt, że film rzuca uważne światło na polski folklor, obyczaje, obrzędy i ludowość. Rzeczy, które gdy jesteś młodym czytelnikiem pewnie bawią swoim skansenem i zaściankowością, ale z wiekiem docenia się, że tkwimy w jakichś konkretnych korzeniach, których echa, choćby w obrzędach weselnych, odbijają się do dzisiaj. Interesujące jest to zagłębienie się w świat chłopów, który na powierzchni po prostu jest każdym innym światem napędzanym przez te same uczucia, ale w głębi znajduje się o wiele więcej niż na pierwszy rzut oka widać.

Nie jestem tylko pewny, czy Chłopi to rzeczywiście dobry polski kandydat na Oscara. Wystarczająco zrozumiały i uniwersalny, by próbować się o niego bić (pomijając już to, czy nie wpadnie w kategorię dla filmów animowanych, gdzie mógłby mieć w sumie większe szanse). Nic to nie zmienia w moim odbiorze, ale kto mi zabroni się zastanawiać? To zresztą nie jest jedyna rzecz, nad jaką się zastanawiałem się po seansie. Rozmyślałem też, czemu Jagna wolała trzy raz mniej charyzmatycznego i przystojnego od ojca Antka, a sam Antek wolał jednak mimozę Jagnę od świetnej Hanki. Większość problemów by im odpadła, gdyby też nad tym dłużej pomyśleli.

(2599)

Miło mi poinformować z parotygodniowym spóźnionym zapłonem, że wszystkie moje obawy związane z Chłopami okazały się niepotrzebne. Film, który na zwiastunie wyglądał jak produkcja przepuszczona przez appkę zmieniającą zdjęcia w obrazy, na dużym ekranie już tak nie wygląda. Wygląda zachwycająco i brzmi zachwycająco. Recenzja filmu Chłopi. Czytasz pełną recenzję filmu, skróconą jej wersję znajdziesz TUTAJ. O czym jest film Chłopi Jagna (Kamila Urzędowska) to młoda panna na wydaniu, którą niejeden chłop z jej wsi wziąłby w obroty. Mieszkająca z matką (Ewa Kasprzyk) dziewczyna nie za bardzo jednak myśli o romansach. Choć cała wieś plotkuje, że ten i ów już wytentegował…

Ocena Końcowa

9

w skali 1-10

Podsumowanie : Po ślubie z bogatym Maciejem, Jagna utrzymuje romantyczne stosunki z jego synem Antkiem, co obojgu grozi katastrofą. Zachwycające wizualnie i dźwiękowo dzieło sztuki z punktowym scenariuszem, który nie stara się udawać, że to on jest tutaj najważniejszy.

Podziel się tym artykułem:

5 komentarzy

  1. Polarbear_pl

    A bo to już specjalność polskich pisarzy w szczególności noblistow😉 że głowni bohaterowie wola mimozy od fajnych kobiet vide Zbyszko z Bogdanca i Danusia lub Wokulski. Polska literatura mimozami stoi.

  2. Ale Wokulski to wolał głupią pizdę, a nie mimozę! 🙂

  3. Dziś już nie ma takich mimoz jak dawniej. Teraz to socjal, 500+ i alimenty na 4 dzieci od 4 ojców. A nie na gnoju wywiozą… Dodge this!

  4. Mimozy są, tylko płeć zmieniły. Tym łatwiej, że teraz jest dużo więcej płci.

  5. Polarbear_pl

    Bycie głupia pizda nie wyklucza bycia mimozą.

Skomentuj

Twó adres e-mail nie będzie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

Quentin 2023 - since 2004