×
Wyrwa (2023), reż. Bartosz Konopka.

Wyrwa. Recenzja filmu Bartosza Konopki

Gdyby ludzie przeżywali żałobę w taki sposób jak ten pokazany w filmie Bartosza Konopki Wyrwa, życie byłoby o wiele prostsze i łatwiejsze. A ponieważ Wyrwa jest filmem o wszystkim, jest więc też filmem o przeżywaniu żałoby. I chyba w tym kontekście jest jeszcze bardziej nieudana niż w żenującej części rodem z komedii o Gangu Olsena. W efekcie na zapowiadany mroczny thriller nie pozostało już za wiele miejsca. Recenzja filmu Wyrwa.

O czym jest film Wyrwa

Maciej Tomski (Tomasz Kot) to spolegliwy pracownik Ombanku, który wykorzystywany jest z lewa, prawa i ze środka. Sam sobie zapracował na taką pozycję, więc nie powinien mieć pretensji do nikogo, że podczas gdy on robi tę nieszczęśliwą minę zbitego, nomen omen, kota, rzeczy wokół niego nabierają kierunku, jakiego by sobie nie życzył. A może być jeszcze gorzej. Oto wracająca z wywiadu na drugim końcu Polski żona Janina (Karolina Gruszka) ginie w wypadku samochodowym. Więcej. Miała wracać spod Krakowa, a wracała z Mazur. Wygląda więc na to, że jest coś, o czym mężowi Maciejowi nie powiedziała. Ten postanawia to sprawdzić i w ten sposób dociera do odludnego domu na Mazurach zamieszkałego przez odpoczywającego od blasku sławy gwiazdora, Kamila Wojnara (Grzegorz Damięcki).

Zwiastun filmu Wyrwa

Recenzja filmu Wyrwa

Na Wyrwę wybrałem się z marszu bez żadnej nawet najmniejszej wiedzy na temat tego filmu. Zwiastuna nie widziałem, więc nie mogę potwierdzić ani zaprzeczyć, że jego autorzy wprowadzili widzów w błąd zaganiając ich do kina na mroczny kryminalny thriller. Książki kolegi z roku mojej żony nie czytałem, więc też nie jestem w stanie ich porównać. Intuicja podpowiada mi jednak, że coś z nimi musi być nie tak, skoro na ich podstawie powstało żenujące Żmijowisko, a teraz ten także nieudany film z plejadą rodzimych gwiazd w obsadzie. Lepszy od ww. serialu Canal+, ale wciąż ślizgający się jednak po powierzchni tego, co mogło w nim być interesujące.

No ale kryminały rządzą się swoimi prawami i muszą w nich być twisty, zwroty akcji, a nie jakieś dramaty i pogłębiona psychologia postaci. Kogo to obchodzi, dawać mi tu napięcie, terror, i ekscytację! życzą sobie szanowni widzowie, którzy tylko w takiej sytuacji zapewnią filmowi powodzenie. W odpowiedzi na takie dictum twórcy filmu Wyrwa postanowili być cwanymi gapami i połączyć wszystkie światy w jedno dzieło. A wiadomo jak to już jest z produktami kultury, które chcą być wszystkim. W efekcie są niczym i taki los spotkał także Wyrwę.

Być może dlatego, że nie miałem po tym seansie żadnych oczekiwań wynikłych ze zwiastuna i książki, mogę ze spokojnym sumieniem stwierdzić, że prawdopodobnie najciekawsze dla tej produkcji mogłoby być skupienie się na psychologicznej stronie tego niewątpliwego dramatu, jakim jest śmierć matki, żony, córki. Zepchnięcie na margines kryminalnej intrygi szytej tak niezgrabnie, że do trzecioplanowej roli zatrudniona została Olga Bołądź, i wykorzystanie świetnych przecież aktorów, jakimi są odtwórcy głównych ról. Niech cierpią katusze, niech rozpaczają, wiją się w spazmach i nie chcą dłużej żyć! Można, ale po co? Można też nagłego wdowca wepchnąć w gatunkowe kino z każdą minutą zamieniające się w slapstickową komedię, a z taty ofiary zrobić typowego teścia, który wygląda na to, że wcale nie przejął się śmiercią ukochanej córeczki, ale cieszy się, że w ten sposób dowiódł w końcu swego, że ten oto Maciej z Ombanku nigdy nie nadawał się na męża! Jest też jego żona, po której żałobę widać jedynie w stroju, a tak poza tym, to mogłoby jej w tej opowieści nie być. Szkoda, bo w tym całym śmiertelnym równaniu są też dwie osierocone dziewczynki, którym trzeba powiedzieć, że mamusia już nigdy nie przyjdzie na obiad. Ale zamknijcie oczka i wszystko będzie super, gdy ją sobie przypomnicie. OK, zatańczymy.

Był więc w Wyrwie materiał na chwytający za serce dramat rodzinny z domieszką thrillera o wsiokach z Mazur, ale dla autorów filmu było tego za mało. Szybciorem załatwili sprawę żałoby, która w drugiej połowie tego dzieła w zasadzie nie występuje, choć od śmierci Janki-Janeczki minęły ledwo dwa dni, i przeszli do prywatnego śledztwa, które dociera w takie rejony, że nie mam sumienia Wam tego spoilerować, bo tę żenującą rejteradę trzeba zobaczyć na własne oczy. Zapewniam, jeśli spodziewacie się po kinie zaskoczenia, będziecie zaskoczeni rozwojem sytuacji i rozwiązaniami zaprezentowanymi przez głównych bohaterów. Znalazło się tam nawet miejsce dla żyrafy z The Last of Us i w sumie szkoda, że ten potencjał nie został wykorzystany choćby na jedną dodatkową scenę.

W efekcie błędnych wyborów autorów filmu, również i jego zakończenie pobrzmiewające wyraźnie echami Na rauszu, uznać należy za nieudane. A szkoda, bo wydaje mi się, że gdyby Wyrwa była dramatem o stracie, to takie zakończenie (nie piszę tu o rozwiązaniu zagadki) ocenić trzeba by było jako odważne i nieszablonowe. Niestety. Po tym, co twórcy Wyrwy zaserwowali w drugiej jej połowie, zakończenie macha już tylko ręką uzbrojoną w młotek i dobija do łepka ostatni gwóźdź scalający wieko tego filmu z jego trumną. Ha!

Spytacie więc zapewne: czemu wobec tego wszystkiego oceniam Wyrwę „aż” na Piątkę? Tak w ogóle to pierwotnie wystawiłem temu filmowi Czwórkę, a potem ocenę trochę podniosłem, choć w sumie sam do końca nie wiem, czemu. Przede wszystkim ma Wyrwa w Polsce naprawdę poważną konkurencję do miana najgorszych filmów roku i jest od niej lepsza. Nie można każdemu słabemu filmowi dawać Jedynki, trzeba zostawić margines na stopniowanie filmowego zła. A Wyrwa do połowy jest interesująca i potrafi zaciekawić. Fajny jest już choćby sam ten koncept Poczciwego Przegrywa granego przez Tomasza Kota. Myślę sobie, że jego przyjaźń z kochankiem żony też mogłaby być interesującym wątkiem. No ale kurde dwa lata po wypadku, a nie dwa dni po nim.

(2572)

Gdyby ludzie przeżywali żałobę w taki sposób jak ten pokazany w filmie Bartosza Konopki Wyrwa, życie byłoby o wiele prostsze i łatwiejsze. A ponieważ Wyrwa jest filmem o wszystkim, jest więc też filmem o przeżywaniu żałoby. I chyba w tym kontekście jest jeszcze bardziej nieudana niż w żenującej części rodem z komedii o Gangu Olsena. W efekcie na zapowiadany mroczny thriller nie pozostało już za wiele miejsca. Recenzja filmu Wyrwa. O czym jest film Wyrwa Maciej Tomski (Tomasz Kot) to spolegliwy pracownik Ombanku, który wykorzystywany jest z lewa, prawa i ze środka. Sam sobie zapracował na taką pozycję, więc nie…

Ocena Końcowa

5

wg Q-skali

Podsumowanie : Po śmierci żony w wypadku samochodowym, jej mąż rozpoczyna prywatne śledztwo, by odkryć, co doprowadziło do tej tragedii. Zamiast rasowego dramatu psychologicznego o stracie, autorzy filmu postanowili zaprezentować kino gatunkowe, o którego tworzeniu nie mieli pojęcia. W efekcie na tym filmie o śmierci matki, żony i córki częściej słychać salwy śmiechu niż chlipanie pod nosem.

Podziel się tym artykułem:

Jeden komentarz

  1. Film różni się konwencją od książki. Powieść to typowy kryminał w stylu „zabili go i uciekł” bez tego rozkminiania psychologiczno-egzystencjalnego.

Skomentuj

Twó adres e-mail nie będzie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

Quentin 2023 - since 2004