Duet Benson/Moorhead powraca swoim najbardziej normalnym do tej pory filmem. Twórcy świe… oryginalnych Spring i Endless po raz kolejny opowiadają pokręconą historię okraszoną ich autorskim spojrzeniem na kino. Z lekka arthouse’owym, z lekka niezależnym, z lekka nie dającym się pomylić z filmami innych twórców. Recenzja filmu Synchronic.
O czym jest film Synchronic
Dwóch ratowników medycznych, Dennis i Steve (Jamie Dornan, Anthony Mackie – Synchronic to nie tylko najbardziej normalny film Bensona i Moorheada, ale też pierwszy, w którym gra ktoś rozpoznawalny), w ostatnich dniach zostało wezwanych do coraz dziwniejszych przypadków, do jakich dochodzi w Nowym Orleanie. A to ktoś z uśmiechem wylądował w kawałkach w szybie windy, ktoś inny spontanicznie się samospalił, a jeszcze ktoś inny dostał pod żebro konkwistadorskim orężem. Szybko okazuje się, że z tajemniczymi śmierciami coś wspólnego może mieć tytułowa tabletka – synchronic. Sytuacja komplikuje się, gdy w równie tajemniczych okolicznościach znika córka Steve’a.
Zwiastun filmu Synchronic
Recenzja filmu Synchronic
Kto widział Spring i Endless, ten powinien wiedzieć, czego się spodziewać, a ja nie muszę tego opisywać. Gorzej z tymi, którzy nie widzieli i nie wiedzą, czego się spodziewać. Te osoby muszą nastawić się na produkcję, która być może przypadnie im do gustu, a być może wcale nie (ha!). Przy czym łatwiej o tak kategoryczne rozgraniczenie było w przypadku dwóch poprzednich filmów panów Bensona/Mooreheada. Te dość wyraźnie stawiały granicę pomiędzy kinem rozrywkowym, a kinem kontemplowanym w placówkach studyjnych. Albo się je kupowało, albo nie. Twórcy wykorzystywali do granic możliwości posiadany przez siebie skromny budżet w kreowaniu tych produkcji poruszających się po granicy kina science-fiction i osiągali efekty, których pozazdrościłyby produkcje za 200 milionów dolarów. Mimo to były to produkcje na tyle oryginalne i autorskie, że wymagały sporego skupienia, co nie zawsze pomaga w docenieniu efektu końcowego. Chciałoby się na filmie rozerwać, a tu trzeba myśleć, niedobrze.
W przypadku Synchronic duet reżyserów postanowił nieco zmniejszyć wymagania stawiane widzom, a i chyba dostał w końcu trochę więcej dolarów, jeśli oceniać po obsadzie filmu i niektórych jego bardziej wymagających sekwencjacch. Nie do końca wyszło to efektowi końcowemu na dobre, bo Synchronic tak sobie wisi pomiędzy kinem studyjnym, a popularnym widowiskiem rozrywkowym. I gdy przyzwyczaisz się już do tego pierwszego w początkowych minutach filmu, potem będziesz musiał przyzwyczaić się do czegoś innego. W efekcie nie do końca wiadomo, komu Synchronic przypadnie do gustu. I czy w ogóle komuś.
Tak kluczę naokoło z jednego głównego powodu. Po obejrzeniu zwiastuna raczej staje się jasne, o czym dokładniej opowiada Synchronic, ale że wyraźnie nie jest to zapowiedziane, również i ja nie będę się wdawał w szczegóły. Utrudnia to pisanie o Synchronic.
Synchronic na pewno jest filmem, na który warto rzucić okiem, ale i trzeba mieć do niego trochę cierpliwości. To nadal nie jest rozrywkowe kino sci-fi, ale nie jest też już dziełem filmowców, którzy muszą kombinować, żeby pokonać wszelkie ograniczenia. Użyć głowy, własnej wyobraźni i pomysłowości, znaleźć sposób na efektowne pokazanie czegoś w warunkach chałupniczych. I nie wychodzi to na dobre filmowi Synchronic, który nagle sprawia wrażenie stąpającego po linii najmniejszego oporu. Do tego momentami wzbudza uśmiech szydery, bo choć logicznie pokazuje to, co ma do pokazania, to mimo wszystko na ekranie wygląda to zbyt niepoważnie. I psuje odbiór filmu. Podobnie jak beznadziejnie dobrana muzyka, która zamiast pomagać – przeszkadza.
Mimo to Synchronic pozostaje dziełem na tyle oryginalnym, że finalnie potrafi się obronić. Nie jest kolejnym filmem zrealizowanym od sztancy i widać w nim rękę mających swój styl reżyserów. Twórców, którzy właśnie na dobre dołączyli do mainstreamu i zostali reżyserami kilku odcinków marvelowskiego Moon Knighta. Swoją drogą szykuje się niezły projekt, bo jego showrunnerem będzie koleś z Egiptu, który nakręcił film, którego akcja rozgrywa się w całości w furgonetce.
(2447)
Ocena Końcowa
6
wg Q-skali
Podsumowanie : Dwóch ratowników medycznych trafia na trop tajemniczej pigułki o jeszcze bardziej tajemniczych właściwościach. Zawieszone pomiędzy mainstreamem, a arthouse’m autorskie kino, które potrafi obronić się swoją oryginalnością, ale jednocześnie za mało jej, by piać nad nim w zachwycie.
Podziel się tym artykułem:
taki widze mało popularny film, chociaz sam wyglada nawet ciekawie. i ocena na fw nie jest tragiczna. moze obejze jak bede mial za duzo czasu.
k137