Jako orędownik często powtarzanej tu reguły dotyczącej tego, że współczesne kino umie w komediodramaty o umierających nastolatkach, nie mogłem przegapić filmu Petera Hutchingsa Kiedy się pojawiłaś. Film ów okazał się dziełem przyzwoitym, które nie ma startu do Gwiazd naszych winy czy Earla i mnie, umierającej dziewczyny. Recenzja filmu Kiedy się pojawiłaś.
O czym jest film Kiedy się pojawiłaś
Calvin (Asa Butterfield) to hipochondryk, który nie ma pojęcia, co zrobić ze swoim życiem. Zresztą i tak pewnie niedługo umrze. Dni spędza na marnej pracy na lotnisku i sprawdzaniu swoich symptomów chorobowych. I jeszcze podkochuje się w stewardesie Izzy (Nina Dobrev), oto wszystkie jego zajęcia. Lekarz, który nie jest w stanie wytłumaczyć Calvinowi, że wszystko z nim OK (z Calvinem, nie lekarzem :P), postanawia wysłać go na spotkanie grupy wsparcia dla osób chorych na raka. Liczy na to, że chłopak nabierze perspektywy i przestanie codziennie mierzyć swoje pieprzyki. Właśnie tam do Calvina przysiada się kolorowa Skye (Maisie Williams). Bezpośrednia dziewczyna widzi w Calvinie łatwy cel i bez problemu oplata go wokół palca. Przekonuje chłopaka, żeby pomógł jej zrealizować rzeczy z jej listy do zrobienia przed śmiercią. Czasu jest niewiele, bo Skye pozostało kilka tygodni życia.
Zwiastun filmu Kiedy się pojawiłaś
Recenzja filmu Kiedy się pojawiłaś
Kiedy się pojawiłaś jest niewątpliwie filmem przyzwoitym. Ogląda się go spoko i choć to tyle, co można o nim ciepłego powiedzieć, to jednak w konkurencji z dużą liczbą filmów, które ogląda się nie-spoko – wygrywa. Podejmowany tu temat jest trudny, ale reżyser zgrabnie lawiruje pomiędzy meandrami nowotworu dbając o to, żeby nie przeciągnąć struny. Filmowa Skye jest pogodzona z chorobą i ciągle z niej żartuje. Humor ten na pewno trzeba zaliczyć do grona czarnego, ale to familijny czarny humor i nie sądzę, żeby ktoś oburzył się na jakikolwiek z występujących tu nieszkodliwych żartów. Skye nie użala się zbytnio nad sobą przez co Kiedy się pojawiłaś zamienia się w podnoszące na duchu dziełko, o którym jednak szybciutko się zapomina.
A zapomina się, bo nie wnosi zupełnie niczego nowego do tematu nastolatków umierających na raka. Więcej, nie próbuje tego nawet robić. W przeciwieństwie do konkurencji nie jest oparty na motywach książkowego bestsellera, a na oryginalnie napisanym scenariuszu. Można to uznać za jego plus, póki nie zda się sprawy, że może i scenariusz był oryginalny, ale jego autor zasiadł do pisania zapewne po przeczytaniu wszystkich z ww. bestsellerów. Z niektórych z nich nawet wprost się śmieje, co akurat chyba jako jedyne zostanie przeze mnie zapamiętane z całego seansu. Kiedy Skye namawia Calvina, żeby jej pomógł z listą, zapewnia, że: spokojnie, nie każę ci jechać ze mną do Amsterdamu.
Maissie Williams i Asa Butterfield dobrze radzą sobie z rolami, będąc motorem napędowym filmu Kiedy się pojawiłaś. Nina Dobrev statystuje tu w roli ładnego drugiego planu, ale nie ma zbyt wiele do zagrania. Kiedy się pojawiłaś nie jest specjalnie zabawny ani nie jest specjalnie wzruszający. Znalazł sobie miejsce gdzieś pomiędzy i tam dobrze się czuje. Filmowi brakuje lepszego scenariusza, który wychodziłby poza odhaczanie kolejnych niezbędnych w takich historiach scen. W efekcie powstała produkcja idealnie pasująca do puszczenia jej w telewizji w niedzielnych godzinach popołudniowych.
(2261)
Ocena Końcowa
6
wg Q-skali
Podsumowanie : Umierająca na raka nastolatka prosi hipochondryka o pomoc w zrealizowaniu jej listy rzeczy do zrobienia przed śmiercią. Trochę do pośmiania, trochę do wzruszenia, niewiele więcej. Produkcja idealna do telewizyjnego niedzielnego popołudnia.
Podziel się tym artykułem:
Przepraszam, to ma być recenzja? Jakieś parę wersów pisanie na kolanie nazywasz recenzją, serio? „Ogląda się go spoko”? Naprawdę?! SPOKO?! Ile ty masz lat? Dwanaście? A niektóre twoje teksty wywołują u mnie kompletne zdziwko, nie powiem. Meandry nowotworu? Powiedz, że ty sobie jaja robisz!
Mam podobne zdanie. Lawiruje pomiędzy tym co zabawne a tym co poważne nie umie się mocno ustosunkować na tych biegunach i właśnie przez to się rojeżdża. Jest to jednak film przyjemny w oglądaniu i można przymknąć oko na aktorstwo poziomu średniego