×
Niezatapialni. Le grand bain, Sink or Swim (2018), reż. Gilles Lellouche.

Niezatapialni. Recenzja francuskiego komediodramatu Sink or Swim

Nominowany do dziesięciu Cezarów film Gillesa Lellouche’a to dzieło tak schematyczne, że schematem jest tutaj wszystko. Począwszy od zapowiadającego go standardowego: „film, który w rodzinnej Francji obejrzało zylion widzów!”. Nie przeszkadza mu to jednak być sympatycznym filmem w sam raz na spokojny wieczór. Recenzja filmu Niezatapialni. Le grand bain aka Sink or Swim.

O czym jest film Niezatapialni

Bertrand (Mathieu Amalric) cierpi na depresję. Od dwóch lat siedzi w domu i nie podejmuje żadnej pracy, pozwalając na to, by utrzymywała go żona (Marina Foïs). Szczególną niechęcią darzy siostrę żony i szwagra, którzy uważają się za lepszych i nie marnują okazji na to, żeby mu dopiec. Jedyną odskocznią od depresyjnej egzystencji jest dla Bertranda miejscowy basen, gdzie zagląda od czasu do czasu, żeby popływać. I właśnie tam znajduje ogłoszenie na nabór do sekcji męskiego pływania synchronicznego. Postanawia skorzystać i niedługo potem wybiera się na pierwszy trening. Spotyka tam grupkę podobnych mu facetów w średnim wieku, którzy dzielą pasję do tej niemęskiej dyscypliny sportowej oraz zwierzania się w saunie ze swoich problemów. Ich trenerkami są Delphine (Virginie Efira) oraz poruszająca się na wózku Amanda (Leïla Bekhti). Przydadzą się do tego, by przygotować ich do występu na nadchodzących mistrzostwach świata w Norwegii.

Zwiastun filmu Niezatapialni

Recenzja filmu Niezatapialni

Wszyscy bohaterowie filmu Gillesa Lellouche’a mają jakieś problemy. Bez wyjątku. Simon (Jean-Hughes Anglade) to podstarzały rockman, który w pogoni za sławą zaniedbał rodzinę i wyszedł na tym tak, że mieszka w przyczepie kampingowej i sprząta na szkolnej stołówce. Delphine była kiedyś gwiazdą, potem wpadła w depresję. Laurent (Guillaume Canet) zmaga się z chorobami najbliższych, a biznes Marcusa (Benoît Poelvoorde) znajduje się na granicy upadku. Reszta kolegów i koleżanek również mogłaby pochwalić się solidnym garbem problemów dźwiganych na plecach. To jedna z dwóch rzeczy, które ich łączy. Druga to pływanie synchroniczne.

Dalszą część tej opowieści każdy jest w stanie wyobrazić sobie bez problemu sam. Komediowy dramat sportowy z jednej strony ani przez chwilę nie słodzi, że co tam depresja, kwiatki pachną jest pięknie, z drugiej daje prostą odpowiedź na to, w jaki sposób można poradzić sobie z życiem. Potrzebna jest pasja i przyjaciele. Dobrze, jeśli ci przyjaciele cię rozumieją, wtedy jest prościej. Można wziąć się z życiem za bary i wbrew całemu światu pozostać sobą. Nawet jeśli to bycie sobą oznacza wodne tańce w obcisłych gaciach.

Standardowa historia sportowa od zera do bohatera podana została z dobrze wymierzoną ilością komedii i dramatu. Śmiejemy się tu raczej przez łzy, ale przy okazji cierpienia naszych bohaterów nie są na tyle przytłaczające, żeby strzelić sobie po seansie w łeb. To raczej zwyczajne, życiowe problemy, z którymi każdy w pewnym momencie swojego życia może się mierzyć. Niezatapialni to inspirujące kino, które może zachęcić do spróbowania czegoś, czego do tej pory się baliśmy. Do odważnych świat należy. Nawet jeśli mają depresję.

Miotam się między Szóstką a Siódemką, bo z jednej strony seans Niezatapialnych to seans udany, a z drugiej zabrakło tu czegoś nieoczekiwanego. Powiecie, że pokazy męskiego tańca synchronicznego to w kinie rzadkość i oczywiście będziecie mieli rację (choć mogli trochę mniej topornie wmontować dublerów), ale to za mało, żeby to ciepłe i mimo wszystko trochę wyidealizowane kino (już widzę te anioły podobne do żony głównego bohatera) stało się czymś więcej niż porządnym seansem na wieczór. Czymś, czym swojego czasu był podobny klimatycznie brytyjski Goło i wesoło. Przy czym zdaję sobie sprawę z tego, że, jak zawsze w tego typu produkcjach, ideałem byłoby znać język francuski, bo w tłumaczeniu sporo może umykać.

Niezatapialni na VOD już od 29 marca.

(2279)

Nominowany do dziesięciu Cezarów film Gillesa Lellouche’a to dzieło tak schematyczne, że schematem jest tutaj wszystko. Począwszy od zapowiadającego go standardowego: „film, który w rodzinnej Francji obejrzało zylion widzów!”. Nie przeszkadza mu to jednak być sympatycznym filmem w sam raz na spokojny wieczór. Recenzja filmu Niezatapialni. Le grand bain aka Sink or Swim. O czym jest film Niezatapialni Bertrand (Mathieu Amalric) cierpi na depresję. Od dwóch lat siedzi w domu i nie podejmuje żadnej pracy, pozwalając na to, by utrzymywała go żona (Marina Foïs). Szczególną niechęcią darzy siostrę żony i szwagra, którzy uważają się za lepszych i nie marnują okazji na…

Ocena Końcowa

6

wg Q-skali

Podsumowanie : Cierpiący na depresję Bertrand dołącza do amatorskiej drużyny męskiego tańca synchronicznego. Ciepłe i inspirujące kino o zmaganiu się z demonami codzienności, które rzuciły cień na dawne marzenia i oczekiwania od życia.

Podziel się tym artykułem:

Skomentuj

Twó adres e-mail nie będzie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

Quentin 2023 - since 2004