Lata lecą, a moja teoria dotycząca komedii szpiegowskich wciąż jest aktualna. Chcesz obejrzeć jakąś sensacyjną akcję z jajem – zapuść komedię szpiegowską. Więcej na ten temat w dalszej części tej recenzji. Recenzji bardzo porządnej komedii Szpieg, który mnie rzucił.
O czym jest film Szpieg, który mnie rzucił
Audrey (Mila Kunis) i Morgan (Kate McKinnon) to dwie najlepsze przyjaciółki, które bez ostrzeżenia zostają wepchnięte w sam środek szpiegowskiej rozpierduchy, której celem jest pozyskanie… Cóż, pozyskanie pucharu za zdobycie drugiego miejsca w rozgrywkach Fantasy League, ale każdy oprócz bohaterek szybko domyśli się, że coś musi się kryć w jego środku. Puchar należał do byłego już chłopaka Audrey (Justin Theroux), który rozstał się z dziewczyną sms-em i słuch po nim zaginął (chłopaku, nie sms-ie :P). Teraz niespodziewanie pojawia się (chłopak, nie sms :P) i informuje Audrey, że powinni w te pędy jechać do Wiednia, gdzie przekażą puchar jedynej osobie, której można ufać w tym temacie. Jeśli misja się nie powiedzie, światu grozi, wiadomo, kęsim. Tak się jednak składa, że cały ciężar misji szpiegowskiej spocznie na Audrey i Morgan, które wyruszają w podróż po Europie, starając się przeżyć i rozkminić, czy sympatyczny Sebastian (Sam Heughan), który stara się im pomóc, rzeczywiście jest agentem CIA.
Recenzja filmu Szpieg, który mnie rzucił
Wracając do zajawionej przeze mnie na początku teorii: wciąż jest aktualna, choć kino od czasów MacGrubera zdążyło się zmienić na lepsze. Logany i inne Deadpoole dały sygnał do krwawej ofensywy, którą do pewnego czasu oferowało jedynie kino z Azji z filmami pokroju dwóch Raidów. Co za tym idzie w Johnach Wickach czy Atomic Blondynach dbałość o choreografię scen akcji osiągnęła najwyższy poziom, przez co komediowe filmy akcji nie były już jedynymi, w których postrzeleni ludzie krwawili. Z tego względu Szpieg, który mnie rzucił nie jest już taką atrakcją, jaką mógłby być z pięć lat temu. Nie zmienia to jednak faktu, że duża ilość akcji, jaką można tu zobaczyć jest najmocniejszym punktem filmu w reżyserii Susanny Fogel.
I mówiąc szczerze owa akcja zawstydza trochę wyczyny kaskaderskie Toma Cruise’a z ostatniego Mission: Impossible – Fallout. OK, OK, nikt tu nawet w połowie nie zbliżył się do wyczynów Tomka, który raz solidnie się przygotował, a dwa powiedział kaskaderowi „nie”, ale wybuchowa akcja nie była raczej jedyną rzeczą, na jakiej skupili się autorzy komedii Szpieg, który mnie rzucił. Wyszła im niejako przy okazji i trzeba powiedzieć, ze wyszła im zacnie. A wydaje się, że w M:I taka akcja była celem nadrzędnym i jej podporządkowany był cały film. Tymczasem nie widzę różnicy między pościgiem samochodowo-motocyklowym w filmie Szpieg, który mnie rzucił, a podobnym w M:I, a takich pomysłowych scen śmierci jak w komedii Fogel w M:I nie widziałem. Czapki z głów za gimnastyczne skręcenie karku.
Podobne fabularnie komedie – Agentka, Dorwać Smarta – wychodzą w Hollywood dobrze i Szpieg, który mnie rzucił też wyszedł dobrze. W warstwie komediowej nie jest już jednak tak dobry jak w tej sensacyjnej, a prezentowany tu humor to typowa „średnia krajowa” – fart jokesy, zbyt przeszarżowane momentami popisy Kate McKinnon i trochę wymiotów – ale nie można powiedzieć, że Szpieg, który mnie rzucił prezentuje klozetowy humor. Udało się dobrze wkomponować to w film, a scena z dwoma niezbyt rozgarniętymi Amerykankami to wizytówka komedii Fogel. Całość ma momenty słabsze i mocniejsze, ale do krawędzi żenady nawet się nie zbliża.
I w sumie skłonny byłbym na wyższą ocenę niż ta, którą wystawię ostatecznie, ale zabrakło w filmie Szpieg, który mnie rzucił bardziej ekscytującego finału. Ten, który zaprezentowano nie dorównał temu, co można było obejrzeć wcześniej. Szkoda, bo można było spuentować całość czymś bardziej wybuchowym niż taka sobie bijatyka na trapezie i rozkminy kto w końcu jest dobry, a kto zły.
I tylko szkoda, że ze względu na konflikt pomiędzy Cinema City, a dystrybutorem filmu Szpieg, który mnie rzucił – Monolithem – filmu Fogel nie można zobaczyć w kinach sieci CC. Bardzo to nie w porządku w stosunku do posiadaczy kart Cinema City Unlimited, którzy po to je kupili, żeby nie musieć płacić 40 zeta za bilet do Multikina. A jakby tego było mało, to np. w takim Multikino Wola Park są tylko dwa seanse filmu Fogel, czego już zupełnie nie rozumiem. Fajna nowość, do obejrzenia tylko w Multikinie (no i pewnie też w sieciówkach), a ci dają dwa seanse na cały dzień.
(2164)
Ocena Końcowa
7
wg Q-skali
Podsumowanie : Dwie przyjaciółki zostają wplątane w szpiegowską intrygę, która rzuca je w szaloną podróż po Europie. Bardzo porządna komedia szpiegowska, której największym atutem są pomysłowe i dobrze zrealizowane sceny akcji.
Podziel się tym artykułem: