Trudno byłoby chyba znaleźć drugi taki film, który do historii kina przeszedłby jednym kadrem. Nie jedną sceną, bo takich pewnie byłoby więcej, ale dosłownie jednym kadrem. Sztuka ta udała się w 1983 roku kiepskiemu slasherowi Uśpiony obóz [Sleepaway Camp], który był jednym z wielu filmów chcących załapać się na wciąż trwającą modę na slashery.
Powiedzieć o jedynce „kiepski” to mało. Eksploatując wykorzystany do bólu motyw nastolatków mordowanych na letnim obozie przez tajemniczego mordercę, nie dał temu pomysłowi niczego od siebie. Słabo wyreżyserowany, okropnie zagrany, upstrzony amatorskimi scenami śmierci wydawać by się mogło, że przepadnie w mrokach niepamięci. Tak się jednak nie stało – a wszystko za sprawą ww. kadru, który zaskoczył i zaszokował nie tylko widzów, ale i grającą w głównej roli Felissę Rose, która o rozwoju sytuacji dowiedziała się dopiero w trakcie zdjęć.
Tym samym, jak przystało na chyba każdy slasher, który jakoś wybił się ponad przeciętność, Uśpiony obóz musiał doczekać się kontynuacji i takiej oczywiście się doczekał. A nawet kilku. I nie pisałbym nic o dwójce, gdyby nie fakt, że niespodziewanie okazała się bardzo rozrywkowym filmem!
Fabuła standardowa. Przebywająca na obozie letnim młodzież w trakcie wieczornych ognisk opowiada sobie historię o morderstwach z położonego nieopodal obozu Arawak. I zastanawiają się, co też dalej stało się z odpowiedzialną za nie Angelą. W tym samym czasie jeden za drugim giną kolejni obozowicze, ale nikt nie jest świadomy tego faktu, gdyż morderczyni, opiekunka grupy, sprytnie wszystko tuszuje. Czy ktoś w ogóle przeżyje?
A tak w ogóle to Uśpiony obóz 2 jest niepowtarzalną okazją do obejrzenia młodej Nelli Rokity w roli krwiożerczego mordercy:
Podobieństwo uderzające, ale ciekawa historia wcale się na nim nie kończy. Aktorka na zdjęciu to Pamela Springsteen, siostra Bruce’a Springsteena.
Standardowo w slasherach informacja o tożsamości mordercy byłaby spoilerem, ale tak nie jest w przypadku Uśpionego obozu 2. Tu od samego początku wiadomo kto jest mordercą i zabawa w odkrywanie tego kto zabił w tym przypadku nie istnieje. Z jednej strony to w niczym nie przeszkadza, bo filmowi udaje się zachować duży dystans do wymagań gatunku (to właściwie parodia slashera niż slasher), ale z drugiej brakuje jakiegoś mocnego twista na koniec. Z tego zresztą powodu, choć świetnie się bawiłem podczas seansu, to jeden punkt z ostatecznej oceny odejmę.
Ale, jak napisałem, zabawa z sequelem Sleepaway Camp jest przednia i każdy, kto lubi klimaty lat 80. powinien go sobie obejrzeć. Jest też dużo lepiej zrealizowany od jedynki. Choć dalej to przeznaczone na wideo kino klasy C z takim sobie aktorstwem, czerstwymi dialogami i scenami śmierci, którym przydałby się zdolny charakteryzator, to jednak widać, że twórcy świetnie się bawili podczas realizacji, co momentalnie przenosi się na widzów.
Jest też dużo cycków i niepowtarzalna scena topienia ofiary kijem w wychodku:
(1926)
PS. Dobra, wiem, że jesteście ciekawi tego kadru :P. TUTAJ go macie.
Ocena Końcowa
7
wg Q-skali
Podsumowanie : Morderca grasuje pośród uczestników letniego obozu. Kwintesencja wideo-kina z lat 80.
Podziel się tym artykułem:
Siostra Springsteena, siostra Esteveza… a w jedynce epizod zaliczył tato Jamesa Earla Jonesa… jakiś nepotyzm przy castingach do tych slasherów panuje. 😀 A sam film rzeczywiście ma przewagę nad jedynką w postaci cycków i humoru. Za to brakuje już tego autentyzmu obozowego: dwudziestokilkuletni aktorzy grają nastolatków, a w jedynce jednak to były dzieciaki. A ktoś oglądał część 3, bo widzę, że ta sama ekipa robiła i podobno podobny do dwójki… ?