×
Biały tygrys, The White Tiger (2021), reż. Ramin Bahrani.

Biały tygrys. Recenzja filmu The White Tiger. Netflix

Napisałbym, że za każdym razem, gdy na Netfliksie pojawia się jakiś indyjski film*, rzucam się na niego jak Reksio na szynkę. Ale nie napiszę, bo się nie rzucam, a sporo indyjskich premier netfliksowych zostawiam na zaś, które nigdy nie następuje (ale zauważam, że wjechała np. nowa Kajol itp.). Napiszę zamiast tego, że nie wiedziałem jak zacząć tę recenzję. Recenzja filmu Biały tygrys. Netflix.

*Biały tygrys to koprodukcja indyjsko-amerykańska, za którą stoi m.in. głos dzisiejszego pokolenia #BlackLivesMatter Ava DuVernay**.

**Co zresztą jest interesujące w kontekście tego akurat filmu lansującego ruch #YellowAndBrownLivesRulez.

O czym jest film Biały tygrys. Netflix

Balram (Adarsh Gourav) to człowiek z planem. Mógłby siedzieć w swojej zabitej dechami wiosce i handlować herbatą, ale nie zamierza spocząć na liściach betelu. Egzystencja pod butem apodyktycznej babki mu się nie uśmiecha i przy najbliższej nadarzającej się okazji zamierza czmychnąć stąd jak najdalej. Jest jednak na tyle świadomy, że wie, iż tej okazji trzeba pomóc. Kiedy więc dowiaduje się, że trzęsący miastem przedsiębiorca szuka kierowcy dla swojego wracającego ze Stanów syna Ashoka (Rajkummar Rao), postanawia zakręcić się wokół tej roboty. Nie przeszkadza mu, że nie ma prawa jazdy, bo wie dobrze, że dilwale dulhania le jayenge. Wkrótce więc dostaje posadę kierowcy numer 2 w eleganckim domu miejscowego bogacza. A stamtąd to już tylko parę kroków do wielkiego Delhi, które wkrótce odwiedza razem z Ashokiem i jego przywiezioną ze Stanów dziewczyną, Pinky (Priyanka Chopra).

Zwiastun filmu Biały tygrys

Recenzja filmu Biały tygrys

Wyreżyserowany przez Ramina Bahraniego (świetne 99 Homes, beznadziejne 451 stopni Fahrenheita) film Biały tygrys to ekranizacja powieści pod tym samym tytułem autorstwa Aravinda Avigi. Mam ją gdzieś na półce, ale nie czytałem, więc nie wiem, jak film wypada w porównaniu z nią. Wiem, jak wypada bez porównania z nią, a w porównaniu z innymi tego typu opowieściami „gangsterskimi” (w cudzysłowie, bo jednak tej gangsterki to tu za dużo nie ma) o zdeterminowanych bohaterach i ich drodze od zera do bohatera. Wypada przeciętnie. Gangi Wasseypuru toto zdecydowanie nie są.

Podobnie do innych tego typu opowieści (ot choćby naszego niedawnego Jak zostałem gangsterem. Historia prawdziwa), historię głównego bohatera poznajemy z ust jego samego. Wiemy, że gdzieś zaszedł, wiemy, że po drodze wydarzyło się coś, co miało kluczowy wpływ na jego biografię, nie wiemy gdzie i co (chyba, że oglądaliśmy zwiastun :P). Przez niewiele ponad dwie godziny się tego dowiemy, ale warto już teraz zauważyć, że nie będzie to jakaś specjalnie ekscytująca i emocjonująca historia. Nie nastawiajcie się na jakieś wielkie wow w jej trakcie.

Wszystko, co najlepsze w filmie Biały tygrys (paradoksalny tytuł wobec filmowej koncepcji końca cywilizacji białego człowieka i rozpoczynającej się ery człowieków żółtych i brązowych; oznacza pojawiającego się raz na pokolenie tygrysa o umaszczeniu białym – czytaj: kogoś wyjątkowego) związane jest z oryginalnym i ironicznym spojrzeniem na indyjską rzeczywistość. Rzecz, która w starych Bollywoodach byłaby nie do pomyślenia, a która w nowszym kinie indyjskim pojawia się dużo częściej niż biały tygrys. Pogubiłem się już czy Biały tygrys jest bardziej filmem indyjskim czy amerykańskim, ale patrząc na niego przez pryzmat walorów czysto produkcyjnych, bardziej przypomina produkcję zachodnią, co niekoniecznie w tym przypadku jest komplementem. Co za tym idzie, trudno w przypadku filmu Biały tygrys mówić o jakiejś specjalnej autoironii, co nie zmienia faktu, że jest jej sporo. Twórcy filmu umiejętnie pokazują, dlaczego taka historia mogła wydarzyć się tylko w Indiach (jak również to, dlaczego teza o początku cywilizacji żółto-brązowego człowieka jest słuszna), a dzięki temu Biały tygrys zyskuje na wiarygodności. Jednocześnie piętnując indyjskie społeczeństwo, kastowość, polityczną korupcję, które czynią to wszystko, co tu opowiedziane – możliwym. Trafia się w filmie Bahraniego kilka bardzo udanych ironicznych cytatów, które nadawałyby się na strony z fajnymi cytatami filmowymi.

Cóż z tego, kiedy Biały tygrys pozbawiony jest zupełnie emocji. Nie zastępują ich ani wspomniane wyżej komentarze społeczne, ani bardzo dobra realizacja, dzięki której możemy sobie pooglądać Indie saute. O ile do połowy Biały tygrys jeszcze jakoś się trzyma, to potem, wraz ze zniknięciem pewnego kogoś, zamiast budować napięcie, to jest wręcz przeciwnie i rozpoczyna się długa modlitwa o zakończenie tego filmu jak najszybciej.

(2451)

Napisałbym, że za każdym razem, gdy na Netfliksie pojawia się jakiś indyjski film*, rzucam się na niego jak Reksio na szynkę. Ale nie napiszę, bo się nie rzucam, a sporo indyjskich premier netfliksowych zostawiam na zaś, które nigdy nie następuje (ale zauważam, że wjechała np. nowa Kajol itp.). Napiszę zamiast tego, że nie wiedziałem jak zacząć tę recenzję. Recenzja filmu Biały tygrys. Netflix. *Biały tygrys to koprodukcja indyjsko-amerykańska, za którą stoi m.in. głos dzisiejszego pokolenia #BlackLivesMatter Ava DuVernay**. **Co zresztą jest interesujące w kontekście tego akurat filmu lansującego ruch #YellowAndBrownLivesRulez. O czym jest film Biały tygrys. Netflix Balram (Adarsh Gourav)…

Ocena Końcowa

5

wg Q-skali

Podsumowanie : Pochodzący z niewielkiej indyjskiej wioski chłopak rozpoczyna karierę kierowcy miejscowego bogacza. Celny i ironiczny portret indyjskiego społeczeństwa oraz bardzo dobra realizacja to za mało w tej pozbawionej napięcia typowej historii od zera do bohatera.

Podziel się tym artykułem:

Skomentuj

Twó adres e-mail nie będzie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

Quentin 2023 - since 2004