×
Życzenie śmierci, Death Wish (2018), reż. Eli Roth.

Życzenie śmierci. Recenzja filmu Death Wish

Nic nie wskazywało na to, że remake klasycznego filmu z Charlesem Bronsonem w roli głównej się uda. Za kamerą Eli Roth, którego najlepszym filmem jest trailer, a przed kamerą Bruce Willis, który od lat nie zagrał w czymś dobrym (dłużej niż dwie minuty, bo przecie był Split). Na dodatek nie lubię oryginalnego Życzenia śmierci. Mimo to, a może właśnie dzięki temu – niewielkie oczekiwania – okazało się, że Życzenie śmierci A.D. 2018 jest całkiem udane. Recenzja filmu Życzenie śmierci.

O czym jest film Życzenie śmierci

Paul Kersey (Bruce Willis) to chirurg w jednym z chicagowskich szpitali. Nie może narzekać na życie, bo mu się w nim powiodło. Dorobił się porządnego domu, kochającej żony (Elizabeth Shue) i mądrej córki (Camila Morrone), która niedługo wyjedzie na studia. No może jedynie z bratem Frankiem (Vincent D’Onofrio) nie zawsze jest różowo, bo co trochę wyciąga do niego rękę po pożyczkę. Poza tym wszystko gra. Do czasu. W Chicago od dawna źle się dzieje. Po mieście panoszą się gangi, policja nie nadąża z aresztowaniami, przeżycie kolejnego dnia coraz częściej graniczy z cudem. Pewnego wieczora, gdy Paula nie ma w domu, zamaskowani bandyci włamują się do środka, a napad nie idzie zgodnie z planem. W efekcie ginie żona Kerseya, a córka trafia do szpitala, gdzie może się już nigdy nie wybudzić ze śpiączki. Policja szybko zajmuje się sprawą, ale im więcej mija czasu, tym Paul jest coraz bardziej przekonany, że na schwytanie zabójców żony może się nigdy nie doczekać. Kiedy jest już tego w zasadzie pewny, sięga po broń i wyrusza nocą na miasto w poszukiwaniu sprawiedliwości. Wkrótce o Ponurym Żniwiarzu jest głośno w całym Chicago.

Recenzja filmu Życzenie śmierci

Każdy film o zemście z grubsza można zawsze podzielić na dwie części. Pierwszą, w której dowiadujemy się, za co będzie mścił się główny bohater i drugą, w której główny bohater się mści. Teoretycznie ważniejsza jest ta druga, bo to kwintesencja filmów o zemście: dorwanie tych skurwysynów i sprawienie, żeby w imadle błagali o życie. Jeśli by jednak ktoś powiedział, że równie ważna jest pierwsza część, to nie można by mu było powiedzieć, że bredzi. Owszem, ta również jest ważna, bo często zanim bohater zacznie się mścić, dość ma się już tego wprowadzenia, w którym dominującą myślą w głowie widza jest: no do rzeczy, kurde!

Na filmie Życzenie śmierci byłem w kinie z Aśkiem i odczucia mamy różne. Według Aśka Życzenie śmierci za długo się rozkręca, a według mnie wcale nie. Jasne, zanim Bruce Willis zacznie rozpierduchę mija dużo czasu, ale Rothowi udało się go wykorzystać do stworzenia sympatycznego oglądadła, które systematycznie zmierza tam, gdzie każdy wie, że dotrze. Tu jakaś scenka rodzajowa, tam żarcik, gdzie indziej Bruce Willis, który co prawda cały film gra jedną miną, ale w końcu dostał rolę w czymś, za co go kiedyś zdążyliśmy polubić. Bohater Willisa jest fajny, oprychy obleśne – zabijajmy.

Jak przystało na filmy Eliego Rotha – wiele złego można o nich powiedzieć, ale jak ma być krwawo to jest krwawo – Życzenie śmierci jest filmem zemsty, jakiego byśmy oczekiwali. Trzymający się z daleka od PG-13 zawiera i faki i solidną porcję krwawej makabry. Chirurg w roli mściciela to zawsze dobry pomysł i choć nie został wykorzystany tak udanie jak w 7 dniach, to na kończenie żywotów przestępców trudno tu narzekać. Więc nie narzekam.

Nie ulega wątpliwości, że Życzenie śmierci mogłoby być filmem dużo lepszym. Gdyby się tak nad nim dokładniej pochylić (po co?), to np. szybko wyjdzie na jaw, że jeden wątek jest tu zupełnie zbędny (nie będę SPOILERował). Z kolei inne sceny też ni wypiął ni przyłatał: przesadny teściu czy krzykacz na boisku – aż się prosiło, żeby w scenie po napisach dostał po ryju (uwierzyłem internetom, że nie ma sceny po napisach i nie siedziałem do końca). Śmiechowy jest też casting Deana Norrisa – znów się prosiło, żeby świadkowie wyczynów Kerseya mówili mu: kiedy się tak zastanowić, to Żniwiarz wyglądał dokładnie tak samo jak pan. Tyle tylko, że i tak Życzenie śmierci jest filmem dużo lepszym. Niż myślałem.

Wygląda więc na to, że nic nie stoi na przeszkodzie (poza box office’em i krzywdzącymi recenzjami, których niestety dużo), żeby Paul Kersey powrócił na duży ekran jeszcze raz. Szczególnie duży potencjał tkwi w filmowym sklepie z bronią, który warto byłoby wykorzystać w kontynuacji albo choć w serialu.

A Bruce Willis niech sobie zapamięta na przyszłość, że ilekroć zostawia w domu zegarek, dzieje się coś niedobrego.

(2396)

Nic nie wskazywało na to, że remake klasycznego filmu z Charlesem Bronsonem w roli głównej się uda. Za kamerą Eli Roth, którego najlepszym filmem jest trailer, a przed kamerą Bruce Willis, który od lat nie zagrał w czymś dobrym (dłużej niż dwie minuty, bo przecie był Split). Na dodatek nie lubię oryginalnego Życzenia śmierci. Mimo to, a może właśnie dzięki temu - niewielkie oczekiwania - okazało się, że Życzenie śmierci A.D. 2018 jest całkiem udane. Recenzja filmu Życzenie śmierci. O czym jest film Życzenie śmierci Paul Kersey (Bruce Willis) to chirurg w jednym z chicagowskich szpitali. Nie może narzekać na…

Ocena Końcowa

7

wg Q-skali

Podsumowanie : Chicagowski chirurg wyrusza na drogę zemsty, gdy bandyci zabijają jego żonę i poważnie ranią córkę. Rozrywkowe i krwawe kino zemsty, które cierpi na trochę problemów, ale nie przesłaniają one jego plusów.

Podziel się tym artykułem:

2 komentarze

  1. Życzenie Śmierci Eli Rotha jest niezłym filmem. Zaskakuje tym, że Roth stworzył remake filmu, który nie jest przepisaną opowieścią o zemście za gwałt na bliskich, a raczej udaną próbą odgrzania klimatu filmów lat 80-tych- krótkich, trzymających w napięciu sensacji z pozytywnym bohaterem. Podczas oglądania nie bolą pośladki, dłużyzny- jest ich mało-przygotowują widza do sceny kulminacyjnej, fascynująca, ponaciągana twarz głównego bohatera mówi do nas- Ostatni Skaut dojrzał! Spójrz na zegarek… I nie wiesz kiedy, klimat filmu wciąga Cię, bo trochę martwisz się o starego Bruce’a i o jego filmowego brata. No właśnie , ten brat jakoś nie pasuje do niego, także ten filutny domek- lekarzy w stanach stać na więcej- ale nie czepiajmy się. Pozostaje po obejrzeniu przeświadczenie, że wersji zakończenia tej historii było chyba kilka. Mianowicie od początku brat Kersey/a sugeruje, że maczał palce w napadzie. Później schodząc do piwnicy brata przechodzi transformację w zafrasowanego, pozytywnego gościa- i naiwna opowieść uspokaja otyłych Amerykanów, mówiąc- wartości rodzinne są jednak niezniszczalne i najważniejsze!
    Miłego oglądania. Warto przysiąść modzele, bo film w odbiorze jest naprawdę przyjemny!

  2. Ano, o bracie pisałem w kontekście zbędnego wątku. Szczególnie gdy już wyszło na jaw, że jest… zbędny :).

Skomentuj

Twó adres e-mail nie będzie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

Quentin 2023 - since 2004