×
Split (2016), reż. M. Night Shyamalan.

Split. Ostatnia scena, która zmienia wszystko

No i odbił się chyba na dobre od dna M. Night Shyamalan, który po kpiarskiej Wizycie teraz znów spróbował na poważnie. I wyszło. Przy czym jestem pod wrażeniem sprytu, z jakim tego dokonał. Jedyny minus, że nie sposób o tym filmie napisać bez spoilerów, tak jak powinno się o nim napisać. No ale spoilery to na samym końcu, a na razie recenzja filmu Split w reżyserii M. Nighta Shyamalana.

O czym jest film Split

To wszystko wynika z trailera, więc pewnego dnia trzy młode dziewczyny (chyba młodsze niż na to wyglądają, wśród nich wschodząca gwiazda – zapiszcie ją sobie faken – Anya Taylor-Joy z m.in. The VVitch) zostają niespodziewanie uprowadzone przez młodego mężczyznę (James McAvoy) i zamknięte w piwnicy. Nie wiadomo, jakie są zamiary porywacza, ale przy pierwszym kontakcie po przebudzeniu nie robi im nic wielce złego, więc może nie będzie tak strasznie. Taki kłopot, że pozostają zamknięte na cztery spusty, choć z wypasioną łazienką, więc też nie jest źle. Krótko po porwaniu w piwnicy pojawia się tajemnicza kobieta, która odwiedza porwane dziewczyny. Okazuje się ku ich przerażeniu, że to również koleżka, który je porwał, tyle że w kobiecym wdzianku. Bo widzicie, koleś ten cierpi na rozszczepienie osobowości i według pani doktor, która go prowadzi, w jego ciele kryją się aż 23 różne osoby. Porywacz, elegancka facetka, młody chłopak, naukowiec od jakichś tam prehistorycznych Indii itp. Mężczyzna w jednym ze swoich wcieleń cały czas kontaktuje się z panią doktor, która zaczyna podejrzewać, że coś nie gra w państwie duńskim.

Recenzja filmu Split

Są tacy, którzy docenili komediowy wydźwięk poprzedniej Wizyty, ale są też i tacy, którzy nie. Dla nich dobra wiadomość, bo Split jest całkiem na poważnie i chyba nawet pół onelinera się tu nie przedostało. Inną dobrą wiadomością jest to, że nie jest to na poważnie w typie rośliny nas atakują (The Happening), ale na poważnie-poważnie. Rasowy thriller, jakim jest Split rozgrywa się zgodnie z regułami gatunku i być może to jest jego słabością, bo pod tym względem niczym nie zaskakuje. Bohaterowie zachowują się jak przystało na taki film, a jedynym odstępstwem od normy jest pomysł z rozszczepieniem osobowości głównego bohatera. Daje on zresztą nieograniczone możliwości raz na popisy aktorskie McAvoya (bardzo daje radę), a dwa na zapychanie filmu pojawieniem się kolejnych wcieleń. Spokojnie, nie ma ich w Split aż tak dużo, z pięć może, więc nie ma mowy o epatowaniu możliwościami wynikającymi z faktu schorzenia psychicznego bohatera. W przerwach od wydarzeń w piwnicy dowiadujemy się ciekawych szczegółów o chorych na tę przypadłość, co może i nie jest zgodne z prawdą (nie chce mi się sprawdzać), ale ma również znaczenie w tej historii.

Pod względem tego wszystkiego, co napisałem wyżej Split szybuje w okolicach Siódemki dla tych, którzy nie mają nic przeciwko rozgrywaniu filmów według zasad gatunku i pewnie Szóstki, dla tych, którzy są już zmęczeni kidnap-thrillerami (one będą próbowały uciec, on i tak je dogoni i zamknie z powrotem). No ale wiadomo, to film Shymalana, więc oprócz standardowej gatunkowej fabuły wszyscy czekają na finałowy twist. Świadomość jego możliwej obecności ułatwia śledzenie filmu i rozmyślanie, czym Shyamalan nas tym razem zaskoczy. Sam wymyśliłem w trakcie filmu ze cztery twisty, ale nie trafiłem. Wiecie czemu? Bo żadnego twista tu nie ma. Ha.

No to o co tyle zachodu? O to, że choć nie ma twista-twista to jest ostatnia scena, która totalnie zmienia obraz tego wszystkiego, co obejrzeliśmy w Split. I nadaje mu zupełnie nowe znaczenie! Ale o tym po SPOILERZE

Czy jest scena po napisach?

Za chwilę będą SPOILERY dotyczące zakończenia filmu Split więc jakby co to jeszcze ta cut-recka, żeby kto zabłąkany miał szansę się stąd wynieść. Nie, nie ma sceny po napisach (nie czekałem, ale tak piszą w necie i im wierzę). Jest scena po napisie końcowym, ale wstawiona od razu, więc nie sposób jej przegapić.

Jak kończy się film Split i dlaczego kończy się znakomicie SPOILERY

Nie można całe życie wozić się na filmowych twistach. Wymyślisz jeden super, ze dwa średnie i jeszcze dwa odtwórcze i to chyba wszystko, co cię może spotkać w karierze reżysera. Shyamalan chyba o tym wie, bo nie dość, że postanowił zrezygnować z zabawy w zaskoczenie widza, to jeszcze rozejrzał się po tym, co teraz modne w kinie i złapał się właśnie za to. A co ostatnio modne w kinie? Ano kino komiksowe i stopniowe dodawanie superbohaterów do stworzonych przez siebie uniwersów. No to miłośnik komiksów Shyamalan dodał nowego bohatera do swojego uniwersum robiąc to na opak w stosunku do innych. Bez ogłaszania wszystkiego na pół roku przed premierą pierwszym teaserem plakatu. Po cichu, bez słowa, nie zająkując się prawie ani jednym słowem nawet przez większość czasu trwania filmu. Wow.

Komiksowe kino od dłuższego czasu oprócz banalnych i kolorowych historyjek o superbohaterach próbuje wmówić widzowi, że komiksy to także poważne historie opowiadające o życiu i jego problemach, a nie o naparzaniu się po gębach. Powstają jeden po drugim komiksowe filmy na serio, prawie obyczajowe dramaty o ciężkim losie i rozterkach facetów w rajtuzach. Mroczne dzieła pełne deszczu, skandynawskich klimatów i moralnych wyborów. Nie udało mi się chyba kupić żadnego z tych filmów, bo nawet gdy przez chwilę pomyślałem, że to naprawdę na poważnie, to za drugą chwilę pojawił się facet w masce i z pelerynką. Shyamalanowi udało się to, co nie udało się ww. poprzednikom. Zrobił komiksowy film na poważnie pokazujące genezę komiksowego czarnego charakteru w taki sposób, że nawet ja ją kupiłem. I dzięki tej jednej tylko finałowej scenie zmienił obraz i wydźwięk swojego Split o 180 stopni. Jestem pod wrażeniem.

(2187)

No i odbił się chyba na dobre od dna M. Night Shyamalan, który po kpiarskiej Wizycie teraz znów spróbował na poważnie. I wyszło. Przy czym jestem pod wrażeniem sprytu, z jakim tego dokonał. Jedyny minus, że nie sposób o tym filmie napisać bez spoilerów, tak jak powinno się o nim napisać. No ale spoilery to na samym końcu, a na razie recenzja filmu Split w reżyserii M. Nighta Shyamalana. O czym jest film Split To wszystko wynika z trailera, więc pewnego dnia trzy młode dziewczyny (chyba młodsze niż na to wyglądają, wśród nich wschodząca gwiazda - zapiszcie ją sobie faken…

Ocena Końcowa

8

wg Q-skali

Podsumowanie : Cierpiący na rozszczepienie osobowości mężczyzna porywa i więzi trzy nastolatki. Panie Shyamalan, pan jesteś cholerny spryciarz! Porządny, ale przeciętny film jedną, końcową sceną zamienić w coś wartościowego! Brawo.

Podziel się tym artykułem:

7 komentarzy

  1. Nic z tego.
    Ten reżyser jest na mojej czarnej liście.
    Krótkiej, za to absolutnie przestrzeganej ostracyzmem.

  2. Ale w sumie to nic nowego u Shyamalana. Bo przecież już w Niezniszczalnym z Willisem i Jacksonem gdy filmy komiksowe nie były aż tak popularne jak teraz zrobił podobny numer – zabawił się kinem komiksowym, genezą superbohatera i czarnego charakteru. Zresztą Niezniszczalny to jeden z najbardziej niedocenianych jego filmów moim zdaniem. Powtarzałem z rok temu i świetna rzecz:-)

  3. W ogóle to zabawna sprawa z tym zakończeniem. Bo jak jakiś czas temu oglądałem trailer filmu i jak pokazali McAvoya to przyszła mi taka myśl do głowy mimo tego że trailer nic z tego nie sugerował, że dobre będzie jak okaże się że McAvoy zagra mutanta dobrego albo czarny charakter jak z komiksu. Może nie przypadkowo akurat McAvoya zaangażował (podobno początkowo Di Caprio miał zagrać) gdyż znany jest jako Profesor X dzisiejszej widowni z XMen i stąd taka myśl w głowie mi się pojawiła. No i może powiąże jakoś z innymi swoimi filmami a jedyny co się nadaje to właśnie Niezniszczalny, który też sie bawił kinem komiksowym. No i okazało się że nie pomyliłem się:-D Tylko nie wiem czy zakończenie to taki żart ze strony reżysera związany z falą mody jaka ostatnio panuje czyli serializacja filmów, moda na kino komiksowe, czy chce zrobić spójne swoje uniwersum. Poza tym Shyamalan zamierzał nakręcić kontynuację Niezniszczalnego jeśli się nie mylę, więc ten film w sumie można tak określić:-)

  4. Nawet jak powie, że żart to i tak nie uwierzę :). Zbyt dobry to „żart”, żeby marnować go na zwykły żart. Ostatnia scena totalnie zmienia wszystko to, co obejrzeliśmy wcześniej i „robi” z tego zupełnie nowy film. I pokazuje, że można na poważnie podejść do przenoszenia na ekran formatu komiksowego o ile nie grzmi się o tym na lewo i prawo pół roku wcześniej. Zupełnie inaczej ogląda się taki film z tej perspektywy niż wiedząc, że to będzie taki standardowy origin.

    „Niezniszczalny” to mój ulubiony film Shyamalana tak że tego… Nie chciałem aż tak spoilerować, więc ograniczyłem się do wzmianki o dodaniu nowego bohatera do stworzonego przez siebie uniwersum.

  5. Hola, hola! To ja pierwszy miałem 23 osobowości!

Skomentuj

Twó adres e-mail nie będzie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

Quentin 2023 - since 2004