Słuchajcie, ale wymyśliłem! No więc tak… Kojarzycie te wyjścia z sali kinowej w Cinema City? Można wyjść dołem w prawo albo w lewo. No i ktoś na tych drzwiach przed seansem Heretic napisał „Wierzę” na jednych i „Nie wierzę” na drugich. Chodziło o to, czy wierzysz w misterność intrygi obejrzanego filmu i w to, czy jest godny takich pochwał, jakie płyną pod jego adresem od momentu premiery na którymś tam z festiwali. Po seansie wyszedłem tymi drzwiami z „Nie wierzę” i przeżyłem. Chyba więc dobrze wybrałem. Recenzja filmu Heretic.
O czym jest film Heretic
Dwie misjonarki Kościoła Jezusa Chrystusa Świętych w Dniach Ostatnich (Sophie Thatcher, Chloe East) pukają do drzwi sympatycznego pana w średnim wieku. To pan Reed (Hugh Grant), który zaprasza je do swojego domku na ciasto z jagodami pieczone właśnie przez jego żonę. Szybko okazuje się, że pan Reed jest przygotowany do rozmowy o Jezusie bardziej niż by się tego spodziewały nasze dwie panny. Jedna roztropna, druga nieśmiała, która nie nawróciła jeszcze nikogo. No i to właściwie tyle fabuły, żeby nie wchodzić w rejony spoilerowe.
Zwiastun filmu Heretic
Recenzja filmu Heretic
Wydaje mi się, że Heretic, który z niewiadomych względów wyświetlany jest w polskich kinach jako… Heretic, stał się dość oczywistą ofiarą moich przekonań i wyobrażeń o tym, co czeka mnie w kinie. Co prawda nie oglądałem zwiastuna ani nie czytałem streszczenia fabuły dłuższego niż zdanie, ale dotarły do mnie głosy o zachwyconych festiwalowych widzach, którym spodobała się ta rzekomo misterna gierka w kotka i myszkę z wieloma czekającymi na odpowiedź pytaniami. A także opinie, które przekonywały o tym, że po wyjściu z kina zaczniesz kwestionować swoją wiarę (jeśli w coś wierzysz rzecz jasna) i zadawać kolejne pytania. Wyobraziłem sobie więc zmyślny thriller z pozostającą do końca niewiadomą na temat tego, kto w tej opowieści jest dobry, a kto zły. Przede wszystkim jednak z podanymi w popkulturowej formie teologicznymi dyskusjami podejmującymi wszystkie te niewygodne pytania na temat religii, których lepiej nie zadawać, bo odpowiadający zacznie się jąkać i odwróci kota ogonem. Obalającymi ich dogmaty i przekonującymi, że to tylko bajki wymyślone dla niezbyt dociekliwych odbiorców, które zaczynają się sypać, gdy tylko pogrzebiesz troszkę głębiej. Nie wiedziałem jedynie, skąd u autorów filmu o strzelaninie z dinozaurami tak dogłębna wiedza na te tematy, ale założyłem, że solidnie się przygotowali przed napisaniem scenariusza ci nasi Scott Beck i Bryan Woods.
Co się okazało? Odpowiedź siłą rzeczy zahaczać będzie o spoilery, więc uprzedzam, choć niezmiennie zapewniam, że staram się pisać recenzje bez spoilerów i tak będzie też tym razem. Jeśli się obawiacie, bo jesteście zbyt ciekawi filmu, to wróćcie tu po obejrzeniu (jeśli jesteście też ciekawi recenzji). Na odchodnym zostawię Was z tweetem napisanym zaraz po seansie.
#Heretic sympatyczny, ale jednak zawód. Za dużo łażenia po piwnicach, za
mało dyskusji o religiach. pic.twitter.com/hkJps9tmnT— Ten Quentin Official (@quentiin) November 24, 2024
Co się okazało? Właściwie żadne z tych moich oczekiwań nie zostało spełnione, a film okazał się zupełnie o czym innym niż to, co napisałem wyżej. No dobra, nie „zupełnie”, bo to przesada, ale chyba trudno dziwić się mojemu zawodowi, gdy okazało się, że Heretic to jedynie ładnie wyglądający, przeciętny thrillerek ze świetnym Hugh Grantem, o którym za chwilkę. Żadnej większej niewiadomej do końca seansu nie było, żadnego zaskoczenia, które zmiotłoby widza z planszy (liczyłem na to, że nasze misjonarki mają jakieś tajemnice czekające na ujawnienie), ale przede wszystkim nie było żadnej popkulturowej, teologicznej dysputy, która rzeczywiście zmusiłaby widza do przemyśleń. Poza jednym, bardzo fajnym wykładem z obecnością Monopoly i Creep Radiohead, potem temat w zasadzie ucichł. A i sam wspomniany wykład stanowił kompilację haseł przeczytanych na Wikipedii. A może i nawet jednego hasła, bo pewnie ktoś przygotował takie dotyczące podobieństw w różnych wiarach, religiach i wyznaniach.
To co jeśli nie zagadki, zwroty akcji i teologiczne dyskusje? Ano dużo ganiania się po ciemnej piwnicy z grzybem, trochę makabry (wyprucie żyły urocze, ale towarzyszące mu wydarzenie całkowicie kładzie integralność intrygi), niejasno podane rozwiązanie dotyczące prawdziwego źródła religii i jeszcze więcej ganiania się po piwnicy czy też dokładniej rzecz ujmując piwnicznym labiryncie.
Ale
Z czym nie przesadzano w recenzjach i opiniach, to z rolą Hugh Granta. Grant jest tu rozbrajająco uroczy w tej swojej oopsy-daisowej manierze z Notting Hill połączonej z religijnym fanatyzmem. Kuszące byłoby napisać, że gwiazdor zaskakuje bardziej mrocznym niż komedioromantycznym wcieleniem, do jakiego zdążył nas przyzwyczaić, ale umówmy się, kogokolwiek zaskakuje, że Hugh Grant dobrze bawi się i świetnie sprawdza się w konwencji Heretica? No raczej nie. Ekranowej charyzmy ma na tyle, że sama ona już mu wystarcza, żeby być wszystkim, co najlepsze w filmie Becka i Woodsa. Filmie, który wydaje się, że miał potencjał na dużo więcej, ale autorzy nie mieli już czasu posiedzieć nad nim, bo musieli pisać Ciche miejsce: Dzień siódmy oraz 68.
(2632)
Ocena Końcowa
6
w skali 1-10
Podsumowanie : Dwie misjonarki pukają do drzwi sympatycznego pana, który bardzo chce porozmawiać z nimi o Jezusie. Ładnie nakręcony thriller ze świetnym Hugh Grantem i dużą porcją zmarnowanych okazji na coś więcej niż ganianie się po mrocznej piwnicy.
Podziel się tym artykułem: