×
Na czatach [Chouf] (2016), reż. Karim Dridi.

Na czatach. Obejrzane na 32. Warszawskim Festiwalu Filmowym

Przemoc, narkotyki, łatwe pieniądze, szybka śmierć – codzienność mieszkających w Marsylii imigrantów i ich rodzin nie jest zbyt różowa i sprowadza się właściwie do dwóch rzeczy. Albo sam zaczynasz handlować dragami, albo znasz kogoś, kto nimi handluje i możesz od niego brać pieniądze na życie. Recenzja francusko-tunezyjskiego dramatu Na czatach aka Chouf wyświetlanego w ramach Pokazów specjalnych na 32. Warszawskim Festiwalu Filmowym.

O czym jest film Na czatach

Bohaterami filmu Na czatach jest dwóch braci, którzy mieszkają w betonowej marsylskiej dzielnicy biedy. Życie tej dzielnicy podporządkowane jest narkotykowym gangom, których członkowie chyba jako jedyni coś tu zarabiają. Reszta wegetuje w betonowych klatkach zwanych mieszkaniami marząc o tym, żeby choć część młodego pokolenia miało lepszy start i nie musiało handlować prochami. Tak jak Sofiane, który ma za sobą młodość durną i chmurną, a po wakacjach wraca z domu na studia. Przyjechał tu jednak póki co odwiedzić stare kąty, spotkać się z kumplami strzelającymi dla rozrywki z kałacha i powłóczyć z bratem po okolicy. Tego ostatniego nie będzie mu dane zrobić, bo wiecie, okłamałem na początku, że bohaterów jest dwóch. Starszy braciak szybko ginie w strzelaninie, a młodszy już nie będzie chciał wrócić do szkoły póki nie odkryje, kto stoi za morderstwem brata. Być może uda mu się to zrobić szybko, bo podejrzenia padają na członków konkurencyjnego gangu i konkretnego lamusa, na którego Sofiane ma oko i któremu zamierza wymierzyć srogą pomstę.

Recenzja filmu Na czatach

Fabuła filmu Na czatach nie jest zbyt istotna i jeśli ktoś oczekuje wielkich zwrotów akcji i zaskoczeń, ten ich nie otrzyma. Raczej dość szybko wiadomo, co piszczy w trawie egzekucji będącej punktem wypadowym filmu, przez co dojście reżysera do konkluzji za bardzo się wlecze, a i można raz czy drugi załamać ręce nad tym, że nasz Sofiane nie jest specjalnie kumaty i zbiera się do połączenia A do B o wiele za długo, przez co zdąży na dobre utonąć w narkotykowym półświatku, którego starał się uniknąć. Ani się obejrzy, a już wprowadza wyniesione ze szkoły biznesowej rozwiązania mające ulepszyć dystrybucję dragów wśród walących drzwiami i oknami amatorów dobrego palenia i wstrzykiwania.

Na czatach to przede wszystkim naturalistyczny obraz marsylskiego getta i życia jego bohaterów. Nie daje żadnych rozwiązań, jedynie dokumentuje to, co można tam zobaczyć. Reżyser ze swoją kamerą zagląda w różne zakątki filmując codzienność mieszkańców tej niezbyt przyjaznej okolicy. Ale znów nie ma w tym zupełnie niczego odkrywczego i niespodziewanego. Jest raczej odwrotnie, a takich filmów o gangach z przedmieść było już sporo – Na czatach specjalnie nie wyróżnia się na ich tle. To właściwie smutne, ale chyba już dawno przestali szokować młodzi ludzie z kałachami żyjący szybko, umierający młodo i zostawiający po sobie atrakcyjnego trupa. Ich życie sprowadza się do wałęsania się z kumplami, cięcia w plejaka i dilerce. Wszyscy raczej wiedzą jak skończą, ale wiedzą też, że lepszego życia dla nich nie ma, więc z dwojga złego już lepiej trochę pożyć. Z tą smutną rzeczywistością pogodzeni są też ich rodzice, którzy tylko dzięki pieniądzom z narkotyków są w stanie wyżywić duże rodziny. Od czasu do czasu tylko ojciec głównego bohatera rzuci paroma morałami i pokręci nosem na „brudne” pieniądze, ale nijak nie jest w stanie pokazać swoim życiem, że warto być uczciwym.

Malujący się z tego wszystkiego obraz jest nieciekawy i ponury, ale Na czatach wcale nie jest wielce ponurym i niewygodnym do oglądania filmem. Może to sprawa marsylskiego słońca, a może tego, że w tej opowieści nie ma za bardzo komu kibicować, a jej finał jest z grubsza znany. Jak mówię, takie filmy jak Na czatach mogły zrobić wrażenie może dziesięć lat temu, ale nie teraz. To kolejna opowieść o tym, że w miejskich betonowych gettach jest beznadziejnie, która nie wnosi do sprawy nic więcej poza sportretowanie tego konkretnego miasta, tego konkretnego getta i jego konkretnych mieszkańców. Mieszkańców, którzy bez pomocy z zewnątrz (policja się tu raczej nie zapędza) sami napędzają koła selekcji naturalnej likwidując słabych osobników i robiąc miejsce na nową dostawę młodych ludzi, którzy wcześniej czy później tu przypłyną z Afryki i od nowa po raz enty rozegrają ten sam dramat.

(2137)

Przemoc, narkotyki, łatwe pieniądze, szybka śmierć - codzienność mieszkających w Marsylii imigrantów i ich rodzin nie jest zbyt różowa i sprowadza się właściwie do dwóch rzeczy. Albo sam zaczynasz handlować dragami, albo znasz kogoś, kto nimi handluje i możesz od niego brać pieniądze na życie. Recenzja francusko-tunezyjskiego dramatu Na czatach aka Chouf wyświetlanego w ramach Pokazów specjalnych na 32. Warszawskim Festiwalu Filmowym. O czym jest film Na czatach Bohaterami filmu Na czatach jest dwóch braci, którzy mieszkają w betonowej marsylskiej dzielnicy biedy. Życie tej dzielnicy podporządkowane jest narkotykowym gangom, których członkowie chyba jako jedyni coś tu zarabiają. Reszta wegetuje w…

Ocena Końcowa

6

wg Q-skali

Podsumowanie : 20-letni student zagłębia się w narkotykowy świat marsylskich slumsów, by znaleźć zabójcę swojego brata. Kryminalny dramat, który widzieliście już wcześniej, choć może w innym biednym zakątku świata.

Podziel się tym artykułem:

Jeden komentarz

Skomentuj

Twó adres e-mail nie będzie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

Quentin 2023 - since 2004