Czasem wystarczy wyreżyserować jeden dobry film, żeby kolejnymi projektami automatycznie wylądować na mojej Liście Do Obejrzenia. Dokładnie tak było z urodzonym w Hiszpanii, studiującym bodaj w Argentynie, a kręcącym filmy w Meksyku Adriánem Garcíą Bogliano, który w mej pamięci zapisał się świetnym diabolicznym Here Comes the Devil [Ahí va el diablo]. Potem co prawda było Late Phases, które jakoś specjalnie mnie nie urzekło, ale na Liście już czekał Scherzo Diabolico, którego w końcu udało mi się z niej zdjąć. Czy jest tak fajnie jak w Here Comes the Devil albo tak średnio jak w Late Phases. No na pewno jest inaczej. Recenzja filmu o kapitalnym tytule Scherzo Diabolico.
Reżyseria: Adrián García Bogliano
Scenariusz: Adrián García Bogliano
Obsada: Francisco Barreiro, Daniela Soto Vell, Jorge Molina, Milena Pezzi, Vita Vargas
Muzyka: Sealtiel Alatriste
Zdjęcia: Dario Goldgel
Kraj produkcji: Meksyk
O czym jest film Scherzo Diabolico
Bohaterem Scherzo Diabolico jest wąsaty Aram, który pracuje w jednej z firm jako bodaj księgowy. Z filmu do końca nie wynika czym się zajmuje (albo niedokładnie patrzyłem), ale zaufajmy IMDb. Zresztą nieważne czym się zajmuje. Ważne, że jest pupilkiem swojego szefa, pracownikiem oddanym, który nie oczekuje dodatkowych gratyfikacji ponad to, co podpisał w umowie. Czyli pracuje za frajer po godzinach za miłe słówko szefa i gówniany prezent przywieziony z wakacji. Co kto lubi. Aram ma żonę, której – zapewne poczuliście problem wraz z pojawieniem się słowa „żonę” – przeszkadza uległość Arama. Wkurza ją, że Aram pracuje po nocach, zarabia słabo i wcale tego nie ukrywa (że ją wkurza :P). Wręcz przeciwnie, zamiast obiadu po powrotach Arama z pracy serwuje mu wiązankę z typowego gatunku: jesteś nieudacznikiem! i mści się na swój kobiecy sposób. Czytaj rozbiera się przy nim do naprawdę dużych cycków i idzie spać w drugim pokoju. W Aramie się gotuje, ale jakoś się chłopina trzyma. Przy zdrowych zmysłach trzyma go słuchana na okrągło muzyka fortepianowa wielkich mistrzów. Ale nie tylko to. Aram wyraźnie coś knuje. Albo jest zwykłym sadystą z gatunku: sąsiad był seryjnym mordercą? niemożliwe! pomagał mi nosić zakupy! Nie wiadomo. Wiadomo tyle, że Aram ma na oku młodą dziewczynę, której z pewnością nie chce zaprosić na lody.
Recenzja filmu Scherzo Diabolico
Nie będę Was – trzy osoby, które tu dotarły choć uważam, że opis fabuły Scherzo Diabolico mi się wyjątkowo udał – trzymał w niepewności. Scherzo Diabolico nie jest tak dobrym filmem jak Here Comes the Devil. Za bardzo próbuje być dziełem utrzymanym w stylistyce dzieł Petera Stricklanda (Berberian Sound Studio, The Duke of Burgundy), choć brakuje mu w dłoni atutów by takim zostać. Sama klasyczna muzyka fortepianowa jako podkład muzyczny do wydarzeń w filmie i parę ładnych widoczków krajobrazu kręconych z drona z Biedronki to za mało, żeby mówić o filmie z wyższej półki. Szczególnie że Scherzo Diabolico momentalnie blednie, gdy muzyka cichnie, a dron czeka w garażu. Wtedy na wierzch wychodzą wszystkie jego niedoskonałości, czyli przede wszystkim niski budżet i konieczność mierzenia sił na zamiary. Razi telewizyjność i realizacyjna ubogość, czyli przywary niskobudżetowego kina, które trochę maskuje talent reżysera. Ale nie do końca, bo co najwyżej w połowie.
Scherzo Diabolico rozkręca się zbyt wolno i za długo wiadomo, że nic nie wiadomo. Taka niewiedza często jest dobra, bo wzbudza ciekawość tego jak się to wszystko potoczy, ale czasem jest odwrotnie i masz ochotę, by reżyser jak najszybciej przeszedł do rzeczy, a nie bawił się w kino ĄĘ. I kiedy Bogliano przechodzi do rzeczy robi się ciekawiej, ale już poziomu co najwyżej Szóstki Scherzo Diabolico nie przekracza. Na IMDB film Bogliano określony jest również jako komedia i rzeczywiście reżyser chyba chciał uderzyć w komediowe tony opowiadanej przez siebie historii, ale uczynił to nieumiejętnie i komedii nie ma tu praktycznie wcale. Jest za to dużo latynoskich cycków, co zawsze podnosi wartość filmu i trochę makabry połączonej z przewrotnym zakończeniem. Niestety lepiej to brzmi, gdy o tym opowiadam, niż oglądane na ekranie.
(2092)
Czas na ocenę:
Ocena: 6
6
wg Q-skali
Podsumowanie: Cichy i poczciwy księgowy metodycznie realizuje plan, dzięki któremu ma odmienić się jego życie. Przeciętny film, który miał być thrillerem z bardziej ambitnej półki.
Hmmm… w tej środkowej części, gdy reżyser odkrywa przed widzem o co cały czas chodziło Aramowi w jego intrydze robi się nieźle. Potem niby atmosfera gęstnieje, ale z realizmu uciekamy w zupełnie inne klimaty. I miałem wrażenie jakby ktoś przełączył mi na inny kanał. Ogólnie nie jest źle, gdyby to był film kręcony w erze analogowego campu pewnie patrzyło by się na niego przychylniej, ale ta telewizyjna cyfrowość trochę mu odbiera atutów (a też nie ma ich znowu za dużo).