Dzień dobry, jest 27 lipca 2015 roku, godzina 15:01. Jeśli do momentu czytania przez Was tych słów coś się w kinowym repertuarze zmieniło to sorry ;).
Eskorta [The Homesman] (2014) – Poszedłbym
Mocno spóźniona ta premiera, ale przynajmniej film godny uwagi, więc niech już tam będzie, że lepiej późno niż wcale. Szczegółowe uzasadnienie zielonego światła znajdziecie w mojej RECENZJI. Tu tylko jej fragment:
Na pewno nie jest to film dla wszystkich. Jest spokojny, surowy, nieco poetycki i mocny zarazem. Jak przystało na takie kino więcej dzieje się poza obrazem. Co nie oznacza, że obraz jest jego słabym punktem. Wręcz przeciwnie. Pierwszym co rzuca się w oczy są piękne zdjęcia Rodrigo Prieto (i muzyka Marco Beltramiego, choć średnio pasująca do dość przygnębiającego filmu, ale bardzo ładna), który szeroko kadruje bezkresne amerykańskie równiny połowy XIX wieku. (…) Dziki Zachód w tym antywesternie Jonesa to świat zimny, brutalny i nieprzyjazny. Pełen rozległych przestrzeni i samotności.
PS. Groźne machanie palcem do dystrybutora, który perfidnie ustawił na główną fotkę zwiastuna Meryl Streep. Tyle jej w filmie co kot napłakał.
Mission: Impossible – Rogue Nation (2015) – Poszedłbym
Co tu dużo gadać? Nie ma się co rozwodzić, trzeba iść do kina i tyle filozofii. Moim skromnym zdaniem M:I to seria, która dopiero z czasem nabrała blasku – pierwsze dwie części średnio mi się podobały. I choć jest to blask rozrywki, która ma zarobić – a przy okazji nie silić się na nie wiadomo co, tylko zapewnić akcję, akcję i jeszcze trochę akcji – to nikt tu nie ukrywa, że tak właśnie ma być. A takie jasne postawienie sprawy lubię i do kina idę z czystym sumieniem. Duży ekran, Tom Cruise przyczepiony do samolotu i suchary Simona Pegga.
Co by nie gadać o Tomie Cruise’ie, to ciężko znaleźć drugiego takiego aktora, który miałby tak równą filmografię, w której bardzo ciężko byłoby znaleźć jakąś wyjątkową kaszanę.
Mały Książę [Le petit prince] (2015) – Nie poszedłbym
Asiek spłakała się jak bóbr na zwiastunie, mnie zaciekawiła jedynie postać dziadka grana przez animowanego Antoniego Macierewicza. Wiadomo, że nie lubie animków, wiadomo, że na animowanego Małego Księcia do kina nie pójdę.
Choć przez niektórych uważana za arcydzieło grafomanii, to chyba jednak lepiej przeczytać książeczkę, bo gruba nie jest.
Amy (2015) – Poszedłbym
Kurczę, mam nadzieję, że jestem właśnie w miejscu, w którym są kina… Kolejny z serii filmów, o których nie ma co pisać, a na które po prostu trzeba skoczyć do kina. W końcu jakiś nowy i głośny dokument, który trafił szybko i do nas. Zwykle takie nie trafiają w ogóle albo trafiają z dużym opóźnieniem. Ale częściej ta pierwsza opcja.
Gwarantem udanego seansu powinno być przede wszystkim nazwisko reżysera – Asifa Kapadii, który świetnym Senną udowodnił, że w takich historiach czuje się jak ryba w wodzie i wie, jak je pokazać i do kogo uśmiechnąć się po archiwalia.
Gołąb przysiadł na gałęzi i rozmyśla o istnieniu [En Duva satt pa en gren och funderade pa tillvaron] (2014) – Poszedłbym
To, co prawda, jeden z głośniejszych tytułów ostatnich miesięcy, ale jak to zwykle bywa w przypadku surrealistycznych komedii: albo się umrze ze śmiechu, albo po pół godzinie naciśnie STOP. Trudno wyrokować, szczególnie że Skandynawowie raczej nie są słynni ze swojego poczucia humoru.
Fabuła jest tu raczej mało ważna, więc oceniać trzeba po próbkach humoru prezentowanych w zwiastunie. I, jak dla mnie, wyglądają one pozytywnie. Choć bez dwóch zdań trzeba się będzie wstrzelić w klimat Gołębia…
Dar [The Gift] (2015) – Nie poszedłbym
Joel Edgerton kręci się wokół drugiej strony kamery od dawna. To on m.in. wymyślił The Rover. Nie dziwi więc fakt, że w końcu wyprodukował, napisał i wyreżyserował jakiś film pełnometrażowy. Można by się jednak spodziewać czegoś bardziej oryginalnego niż tej najbardziej stereotypowej ze stereotypowych historii.
Filmowi nie pomaga Jason Bateman w obsadzie. Przez cały czas trwania zwiastuna masz wrażenie, że ktoś za chwilę wyskoczy zza kadru i krzyknie: „Jaja sobie z ciebie robię!”. Podejrzewam, że w trakcie filmu będzie tak samo. Rozumiem, że to pewnie kumpel Edgertona, który potrzebował (Edgerton nie Bateman :P) jakiegoś głośniejszego nazwiska, by lepiej wypromować swój film, ale niestety, Bateman tu zupełnie nie pasuje. Tak jak i kolczyk w uchu Edgertona.
Reality [Réalité] (2014) – Poszedłbym
Poszedłbym tylko i wyłącznie dlatego, że jakoś do tej pory omijało mnie kino Quentina Dupieux. I myślę, że na pierwszą z nim przygodę Reality nadaje się doskonale. Napoleon Dynamite w filmie reżysera Morderczej opony opowiadającym o operatorze, który chce nakręcić horror? Brzmi zachęcająco.
A jako że o innym surrealistycznym filmie już tu wyżej pisałem, to pozostaje mi tylko dodać, że tutaj mógłbym dopisać to samo co tam.