×
recenzja filmu Ich seh, Ich seh

W czym mamy problem? – recenzja filmu Ich seh, Ich seh

Zupełnie przypadkiem znowu napiszę dwa słowa o Austrii. Wczoraj było mi jej żal, że tak sobie kino z niej łacha ciągnie w Złotej Damie, a dzisiaj zauważę po raz któryś tam na Q-Blogu, że wzięła się na poważnie za zaistnienie na mapie światowego kina gatunkowego. Obstawiła już m.in. western (The Dark Valley), monster-horror (Blood Glacier) i pewnie jeszcze parę gatunków, które mi umknęły. A teraz obstawia trochę horror, trochę thriller, bardzo dużo film dziwny – wszystko to w filmie pod niewiele mówiącym tytułem Widzę, widzę. Aka Goodnight Mommy, czyli oczywiście Dobranoc, mamusiu. Filmie, który z zupełnej nicości się nie wziął, bo przecież leży od dłuższego czasu na mojej liście Do obejrzenia. I powiem szczerze, tylko z tego powodu o nim piszę.

Zobacz teżCo obejrzeć w Halloween, czyli 41 filmów wartych uwagi

Bohaterów filmu jest troje – 9-letni bliźniacy i ich mama. W filmie pojawia się jeszcze kilka postaci (w tym dwie, z powodu których obniżę ocenę o -1), ale nie są wielce ważne dla opowiadanej historii. Wszystko zaczyna się wraz z powrotem mamy ze szpitala. Zachowuje się dziwnie, zupełnie inaczej niż przed szpitalem i wymaga od synów, żeby byli cicho, bo nie może się denerwować. No i najlepiej, żeby w ogóle się do niej nie odzywali, a jeśli już to w ostateczności. Mieszkając w pięknym domu na zadupiu bliźniacy mają wakacje i w związku z obostrzeniami się nudzą. Nuda zamienia się w ciekawość, a potem w strach, gdy zaczynają podejrzewać, że… to nie ich mama wróciła do domu. Dreszcze. W końcu pod pokrywającymi niemal całą twarz bandażami może kryć się ktokolwiek.

Podejrzenia potęguje znana z Bękartów wojny gra w zgadywanie tożsamości – zresztą, najlepsza scena w całym filmie.

recenzja Ich seh, Ich seh

– Obserwuję tę recenzję, więc sobie uważaj…

Wspomniałem wyżej, że gdyby nie pewne okoliczności to pewnie nie pisałbym teraz o tym filmie i to prawda. Można więc przypuszczać, że film jest marny, ale takie postawienie sprawy byłoby niesprawiedliwe dla Ich seh, Ich seh. Problem tkwi w tym, że z pewnością nie jest to film dla każdego. Już samo to, że ma tylko troje bohaterów, a akcja niemal w całości dzieje się w jednym domu, daje trop do zrozumienia, jak wygląda ten film. Przy czym dialogów nie ma tu za dużo. Ograniczeni do tylu bohaterów i jednej lokacji twórcy filmu (Severin Fiala, Veronika Franz) zrobili naprawdę dobrą robotę i postarali się, by całość była odpowiednio klimatyczna i trzymała widza w ciągłej ciekawości, jak też się wszystko zakończy, ale sposób, w jaki to zrobili – preferujący widza, co tu dużo mówić, ambitnego – mnie osobiście nie do końca podszedł. Wolę mniej metaforyczne kino, nawet jeśli te metafory, jak w Ich seh, Ich seh, są oczywiste i nie trzeba oglądać filmu cztery razy, żeby wszystko zrozumieć.

Co za tym idzie trochę się wynudziłem i nie będę zmyślał, że film mnie urzekł. Wiem, że można to było zrobić lepiej, czyli tak, żeby zachować artystyczne ambicje, przy jednoczesnym zadowoleniu mniej wymagającego widza. Ale daleki jest od kategorycznej krytyki i uważam, że przynajmniej dla kilku scen warto zaryzykować seans. Tyle, że trzeba pamiętać, że film albo w całości podejdzie, albo uznacie, że straciliście czas.

I normalnie w takiej sytuacji dałbym Siódemkę, ale Widzę, widzę aka Ich seh, Ich seh aka Goodnight Mommy dostanie Szóstkę. Wszystko za sprawą dennej sceny z dwojgiem baranów z Czerwonego Krzyża, którzy wpadli z wizytą do domu, w którym dzieje się akcja filmu. By nie spoilerować daruję sobie wchodzenie w szczegóły, poprzestając na stwierdzeniu faktu.

(1936)

Zupełnie przypadkiem znowu napiszę dwa słowa o Austrii. Wczoraj było mi jej żal, że tak sobie kino z niej łacha ciągnie w Złotej Damie, a dzisiaj zauważę po raz któryś tam na Q-Blogu, że wzięła się na poważnie za zaistnienie na mapie światowego kina gatunkowego. Obstawiła już m.in. western (The Dark Valley), monster-horror (Blood Glacier) i pewnie jeszcze parę gatunków, które mi umknęły. A teraz obstawia trochę horror, trochę thriller, bardzo dużo film dziwny - wszystko to w filmie pod niewiele mówiącym tytułem Widzę, widzę. Aka Goodnight Mommy, czyli oczywiście Dobranoc, mamusiu. Filmie, który z zupełnej nicości się nie wziął,…

Ocena Końcowa

6

wg Q-skali

Podsumowanie : Dzieci prezenterki telewizyjnej, która wróciła ze szpitala do domu podejrzewają, że nie jest osobą, za jaką się podaje. Prawdopodobnie albo Wam się spodoba, albo bardzo się Wam nie spodoba :).

Podziel się tym artykułem:

18 komentarzy

  1. film jest spk , ale nie ogarniam tego , że pod sam koniec ona mówi ” Lucas znów będzie żył ” . Jak to znów ? to kiedy on umarł ?

  2. SPOILER
    No generalnie cały czas nie żył :).

  3. fajny film dałem sie w bambuko zładować!!zszokowało mnie jak dowiedziałem sie że ten chlopak ma jednak schizofrenie…

  4. A dla mnie scena z wizytą kwestarzy z Czerwonego Krzyża była świetna (doskonale pokazany kontrast – ogromny dramat rozgrywający się w domu i dwoje kwestarzy jakby z innego wymiaru) , natomiast zupełnie niepotrzebne było epatowanie okrucieństwem, powiedziałabym „wizualnym”, jak zaklejone usta, krew, robaki, zdechły kot (okropnie to tandetne!), gdyż wystarczająco wiele było wstrząsów natury psychicznej. Gdyby te drastyczne sceny zrobić inaczej, to byłby świetny psychologiczny film o traumie chłopca, któremu nikt nie pomógł uporać się ze śmiercią brata i o braku właściwej relacji matki z synem. Ale myślący widz sam sobie dokręci i powycina odpowiednie sceny, zatem film warto obejrzeć, ale jako dzieło, które widz musi przepracować.

  5. Dla mnie ten kontrast był za duży, zupełnie jakby nagle w środek dramatu wkroczył Benny Hill z kolegami, wybija coś takiego z rytmu oglądania. Kwestarze wychodzą, a niesmak pozostaje jeszcze przez jakiś czas.

    Tak czy siak, niezależnie od ocen i zastrzeżeń, na pewno nie jest to film, którego seans zapomina się pięć minut po zakończeniu. To ciekawe, ale gdy tak teraz myślę, to pamiętam go lepiej niż niektóre filmy, które oceniłem wyżej :).

  6. Terminator: Genisys 😀 😀 😀 😀 😀

  7. T:G pamiętam akurat bardzo dobrze, bo jak wspomniałem dwa razy w kinie na nim byłem 😛

  8. Film wciągający wszystko zrozumiałem jeden synnie żył i był doradcą brata zabili matkę była inna może miała depresję Ale scena kiedy matka idzie wieczorem do lasu rozbiera się do Naga i porusza głową jak jakiś demon czy coś jest dla mnie niezrozumiała…

  9. Matka rusza głową jak demon we śnie chłopca.

  10. Zaciekawiona

    Czy to będzie w polskim kinie?

  11. Było już. Premiera 12 lutego, więc może jeszcze gdzieś można dorwać.

  12. Nieznajoma12

    Obejrzałam ten film dopiero wczoraj i film całkiem wciągający jednak za bardzo nie ogarnęłam końcówki tego filmu, ten Lucas w końcu się okazuje że niby nie żyje, a później wgl w tej kukurydzy idą oboje i przychodzi ta matka i co tam chodziło wgl?

  13. Film taki 3/10 chyba że ktoś lubi takie filmy …psychologiczne itd ? Trzeba było się dużo domyślać ,trochę mało sesu i treści w samym filmie .

  14. Nieznajoma12

    Mógłby mi ktoś wytłumaczyć końcówkę filmu? Wiemy już że Lucas nie żyje, ten Elias podpala dom i tą matkę w środku, a później jak straż gqsi ten dom to ktoś tam wychodzi i kto to był niby? I znowu mamy tą kukurydzę i tam idzie w tej kukurydzy Elias i Lucas i z naprzeciwka wychodzi ta matka która śpiewała tą kołysanke j co to miało znaczyć niby?

  15. Nie pamiętam już, bo dawno oglądałem, ale teraz zobaczyłem pięć ostatnich minut i wychodzi na to, że SPOILER z domu wyszedł duch matki i a). albo się spaliła z synem i są szczęśliwi we troje w zaświatach (taki pokrętny finał, szczęście z punktu widzenia szurniętego chłopaka, który zabił „fałszywą” matkę i choć umarł, to w końcu jest razem z całą rodziną) b). albo spaliła się tylko matka i teraz syn, który przeżył widzi dwa duchy.

    Raczej sednem jest twist związany z braćmi, samą końcówkę już sobie można interpretować dowolnie i wedle uznania.

  16. Ok, rozumiem, że Lucas caly czas był duchem, ale czm Elias torturował tą matkę, czy ta matka wgl była prawdziwą matką, skoro połknęła karalucha bez żadnej reakcji i czy Elias spalił się z nią? I wgl ta końcówka? Nie rozumiem jej trochę…

  17. Jak tylko zobaczylam w czolowce, ze producentem jest Urlich Seidl, wiedzialam, ze film bedzie mial niepowtarzalny klimat. I mial w sobie cos „Seidlowskiego”, cos co lubie! Protote w formie, minimalizm, tresc, ktorej sie szybko nie zapomina.

Skomentuj

Twó adres e-mail nie będzie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

Quentin 2023 - since 2004