×

Poszedłbym? Odcinek 6.

Pora na cotygodniowe gdybanie. Tym razem większe niż zwykle, bo sporo filmów, o których nie mam większego pojęcia.

Miłość bez końca – Nie poszedłbym

Nic nie wskazuje na to, że warto wybrać się na „Miłość bez końca”. Jakieś zakochane małolaty, których nie kojarzę z twarzy, w drugim planie parę bardziej znanych B-nazwisk, tytuł i fabuła walentynkowa, a przecież premiera w Walentynki. Werdykt: film walentynkowy. Z gatunku „gdyby nie Walentynki to do kin by nie trafił”. Tak ja to widzę.

Zimowa opowieść – Idę

Za parę godzin, jutro dam znać co i jak.

Choć tak sam z siebie to pewnie bym nie poszedł, mówię szczerze. Zresztą można sobie zobaczyć moje przewidywania w Prevuesach, jak komuś chce się ich szukać.

Jezus mnie kocha – Nie poszedłbym

Trudno sobie wyobrazić na Walentynki gorszy tytuł ze słowem „kochać”. Nieważne o czym to jest, tytuł wystarczy do podjęcia decyzji.

HerPoszedłbym

Jeszcze wczoraj napisałbym, że to dla mnie bezapelacyjnie najlepszy film oskarowy wypuszczony w tym roku do boju. No może nie bezapelacyjnie, ale podobał mi się najbardziej. No ale zobaczyłem Nebraskę i zgarnęła ten tytuł.

Nie zmienia faktu, że iść na „Her” warto. Recenzja pewnie innym razem, a teraz niech wystarczy zielone światło.

Smak curry – Poszedłbym

I się nawet nie zastanawiał. Prawdopodobnie najlepsza propozycja na Walentynki. „Smak…” miał być indyjskim kandydatem do Oscara, ale ostatecznie coś poszło nie tak i wybrano co innego. Ale już samo to zachęca – film dostrzeżony wśród tysięcy tytułów :). Zachęca też to – można zacząć się śmiać – że w Indiach akurat potrafią opowiadać o miłości. A że to „normalny” film, z punktu widzenia zwyczajnego kinomana, to nie potrzeba w ogóle zwracać uwagi na to straszne słowo na B.

No i powód najważniejszy – Irrfan Khan. Znacie go, lubicie, ale jeszcze o tym nie wiecie. Nie widzę słabych punktów w tej propozycji, choć nawet do końca nie wiem o czym to jest. A i tak bym poszedł.

Facet (nie)potrzebny od zaraz – Nie poszedłbym

Miałem darmowe zaproszenie na pokaz przedpremierowy i nie poszedłem. Oto najlepsze uzasadnienie

Anioł Śmierci – Nie poszedłbym

A to tylko dlatego, że przeczytałem opis dystrybutora, w którym zasadził megaspoilera jak sądzę. Dystrybutorzy to jednak osobny gatunek.

Ale tak bardziej serio to film zapowiada się ciekawie. Na pewno warto rzucić okiem, ale w domu.

Podziel się tym artykułem:

Skomentuj

Twó adres e-mail nie będzie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

Quentin 2023 - since 2004