×
Wpis zatytułowany Dobre i przeciętne seriale fabularne 2023 roku. Zdjęcie z serialu Daisy Jones & The Six (2023), reż. James Ponsoldt.

Dobre i przeciętne seriale fabularne 2023 roku

W przeciwieństwie do filmów, jeśli serial jest nędzny, przerywasz jego oglądanie po pierwszym góra drugim odcinku. Stąd brak podsumowania najgorszych seriali roku (w ramach zapotrzebowania mogę sieknąć potem jakiegoś tweeta z tegorocznymi serialami, których nie dociągnąłem do końca, bądź które przerwałem z premedytacją, bo wiedziałem już, że do zestawienia najlepszych nie wskoczą.

Wszystkie podsumowanie serialowe, jakie pojawią się dziś na Q-Blogu nie zostały poddane ponownemu czytaniu, co za tym idzie z góry przepraszam za wszystkie ewentualne literówki.

Dobre i przeciętne seriale fabularne 2023 roku

Dobre seriale fabularne 2023 roku

7

Bear, The, s1
Kilkugwiazdkowy szef kuchni rzuca karierę, by przejąć chicagowski bar kanapkowy należący do jego rodziny i wyprowadzić go na prostą. Przy niewątpliwej wartości, jaką jest pomysłowa opowieść kulinarna, w której najważniejsi są ludzie i ich zmagania z życiem, pierwszy sezon „The Bear” wygląda na produkcję, która zaskoczyła swoim zasłużonym sukcesem i byłaby lepsza, gdyby od początku wiadomo było, że będzie to hit. Za duży chaos i dobre chęci nie zawsze przekładające się w efektowny scenariusz sprawiają, że jest to serial, który może być wielki, ale jeszcze wielki nie jest. Disney+.

Black Mirror, s6
Szósta już odsłona kultowej serii Charliego Brookera jako tako wraca do większej formy w porównaniu do ostatniego sezoniku. Brooker odpoczął nieoglądalnymi „Death to…” i Philomeną Cunk 😛 i wrócił do tego, co potrafi najlepiej. Są więc tu odcinki ocierające się o wielkość, jak i zupełne kiszki. Jednak największym problemem sezonu pozostaje fakt, że nie ma on wiele wspólnego z pierwotnym założeniem „Czarnego lustra”, co dla wielu może być dobrym powodem na obniżenie finalnej oceny. Netflix.

Daisy Jones and the Six
Tytułowa kapela była u szczytu sławy i list przebojów, gdy pewnego dnia po prostu zakończyła swoją działalność. Członkowie zespołu po latach wracają przed kamery filmu dokumentalnego o ich historii, by w końcu wyjawić prawdę o swoim rozpadzie. Znakomicie zrealizowany serial, który w całości ogląda się niczym wysokiej jakości kino. Trudno mi nawet powiedzieć, czemu zasłużył u mnie na niezbyt wysoką ocenę, bo jest serialem przemyślanym, pełnym emocji, historii muzyki i świetnie zakończonym. Mimo to trochę się męczyłem w trakcie seansu, no i jak na tak wielką kapelę przystało, przydałby się jej choć jeden wpadający w ucho hit. Amazon Prime.

Fall of the House of Usher, The. Zagłada domu Usherów
Śmierć dzieci miliardera z branży farmakologicznej skłania go do rozliczenia z życiem i przyznania do popełnionych występków. Elegancko napisany serial, który jednak nie należy do najwybitniejszych dzieł Mike’a Flanagana. Przyjemnie się go ogląda i słucha w podziwie dla precyzyjnych dialogów bez zbędnych słów. Wyłapanie wszystkich nawiązań do popkultury i twórczości Edgara Allana Poe wymagałoby przynajmniej dwóch seansów. Gdyby tylko fabuła pozostawiała miejsce dla jakichś zaskoczeń i niespodziewanych rozwiązań. Niestety, pod względem narracyjnym jest tu monotonnie. (Inny twórca dostałby pewnie Ósemkę). Netflix.

Gen V, s1
Obdarzeni ponadnaturalnymi mocami młodzi ludzie szansy na karierę w superbohaterskim świecie upatrują w specjalnej szkole prowadzonej przez korporację Vought. Spin-off popularnej serii „The Boys” oferuje ten sam nieokrzesany humor i makabrę co serial matka (choć jest to tego typu nieokrzesanie, że jeśli trzeba pokazać członka w zwodzie to tak, ale gdy cycki to już chroń Panie Boże!). Fani będą więc zadowoleni, choć nie oferuje niczego więcej niż przystawkę przed czwartym sezonem. Dodatkowo może razić po łebkach traktowanym i do minimum uproszczonym scenariuszem. Amazon Prime.

Glory, The, s1A. Chwała aka Deo Geul-lo-ri
Gnębiona w szkole uboga dziewczyna postanawia po latach zemścić się na swoich oprawcach, którzy odnieśli sukces w dorosłym życiu. Serial satysfakcjonujący jak każda bezkompromisowa opowieść o sprawiedliwej zemście, choć przesadzony i urwany w połowie jak większość południowokoreańskich seriali Netfliksa. Lepiej poczekać z seansem na premierę drugiej części sezonu, a przed telewizorem zasiąść z karteczką, na której należy rozpisać sobie kto jak ma na imię, bo bez tego szybko się pogubicie. Netflix.

Hunters, s1. Łowcy
Stany Zjednoczone, lata 70. ubiegłego wieku. Grupa żydowskich łowców nazistów trafia na trop powstania IV Rzeszy. Filmowo zrealizowana produkcja, która robi wrażenie wizualnie i dialogowo. Spodziewałem się jednak dużo bardziej komiksowego sznytu niż względnie trzymającego się realiów świata rzeczywistego dramatu. Ogląda się to bardzo dobrze, choć żal straconej szansy na „Bękarty wojny 2”. Amazon Prime.

Informacja zwrotna
Zmagający się z alkoholizmem muzyk rockowy rusza na poszukiwania zaginionego syna, z którym widział się poprzedniej nocy i nic z tego spotkania nie pamięta. Porządna polska produkcja serialowa, która w kilku szybkich do oglądania odcinkach prezentuje okraszony niezbyt zamaskowanymi zwrotami akcji thriller oraz ciężką opowieść o uzależnieniu. Jestem jednak zdania, że lepiej by to wszystko wyszło w anturażu deszczu, błota, mroku, beznadziei i gówna. Bez tego nie czuć pełni ciężaru tej historii. Netflix.

Last of Us, The, s1
Kiedy tajemniczy grzyb zamienia większość ludzkości w żywe trupy, nadzieją na powstrzymanie choroby jest 14-letnia Ellie, która pod opieką doświadczonego przez życie Joela rusza w niebezpieczną podróż przez apokaliptyczną Amerykę. Zupełnie nie rozumiem szału na punkcie serialu oraz głosów mówiących o tym, że to zupełnie nowa jakość w produkcjach postapokaliptycznych. Dobrze to zrealizowany serial, wypełniony emocjami i mniej oczywistymi wątkami, ale fabularnie to nadal poziom „The Walking Dead” czy innej „Drogi”. HBO Max.

Platonic. Platoniczna przyjaźń
Czekający z zapartym tchem na kryzys wieku średniego dwoje dawnych przyjaciół, których ścieżki podążyły w zupełnie różnych kierunkach, spotyka się po latach i pomaga sobie nawzajem w czyhających na nich kłopotach. Jeśli macie w głowie jakieś wyobrażenie tego, jak mógłby wyglądać serial komediowy z Sethem Rogenem i Rose Byrne, to produkcja, o której mowa jest dokładnie takim właśnie serialem. Dobry, nieprzesadzony humor, trochę celnych przemyśleń o życiu – nic wyjątkowego, a jednak dobrze się to wszystko ogląda. Apple TV+.

Slow Horses, s2. Kulawe konie
Wraz z pojawieniem się nowych nabytków w oddziale najmniej rozgarniętych szpiegów MI6 tempa nabiera sięgająca zimnej wojny opowieść o uśpionych radzieckich szpiegach czekających na możliwość destabilizacji Wielkiej Brytanii. Bardzo sprawna i konkretna serialowa opowieść utrzymana w klimacie klasycznych historii o szpiegach. Nie zawiedzie nikogo, komu podobał się pierwszy sezon. Aktorsko i dialogowo – klasa światowa. Brakuje mi jednak poczucia, że to choć trochę ważna opowieść. Bardziej przypomina to jeden z rozdziałów książki, w której konkretnie to dopiero będzie. Apple TV+.

Ted Lasso, s3
Wciąż próbujący pogodzić się z rozpadem rodziny Ted Lasso przystępuje do kolejnego sezonu angielskiej Premiership, w którym jego największym przeciwnikiem będzie „The Wonder Kid” Nate Shelley. Żenująco słabą pierwszą połowę trzeciego sezonu nadrabia z nawiązką kilka ocierających się o genialność odcinków finałowych. Trochę szkoda, że zdecydowano się na koniec z serialem, ale głównie dlatego, że zaoferowane zakończenie mocno ociera się o najmniejszą linię oporu linię najmniejszego oporu. Może więc lepiej było się pokusić o jakiś sezon z europejskimi pucharami. Apple TV+.

Trial by Fire. Próba ognia: Pożar w kinie Uphaar
13 czerwca 1997 roku w indyjskim kinie Uphaar wybuchł pożar, w efekcie którego zginęło 59 uwięzionych w środku widzów, a 103 zostało poważnie rannych. Opowiadający o tych dramatycznych wydarzeniach serial opisuje walkę rodziców dwójki ofiar pożaru, którzy walczą o sprawiedliwy wyrok dla winnych tragedii. Godna obejrzenia porządna produkcja, która trochę za dużo dodaje od siebie, ale rekompensuje to finałowym odcinkiem. Netflix.

Przeciętne seriale fabularne roku 2023

6

#BringBackAlice
Rok po tajemniczym zaginięciu odnaleziona zostaje influencerka Alicja Stec. Cierpiąca na amnezję dziewczyna nie ma pojęcia, co działo się z nią przez miniony rok, a grupka jej najbliższych znajomych ewidentnie coś przed nią ukrywa. Zamiast serialu o polskich nastolatkach dostaliśmy serial o kalkach amerykańskich nastolatków w kalce amerykańskiego high schoolu. To największa słabość tej produkcji, za sprawą której łatwo postawić na #BBA krzyżyk. Tymczasem potem jest już dużo lepiej. I trochę szkoda, że naprawdę fajny odcinek finałowy psuje końcowy farmazon fabularny. HBO Max.

30 Coins. 30 srebrników aka 30 Monedas, s2
Po tym jak tytułowe srebrniki po raz kolejny zostały rozgrabione przez kościelnych hierarchów z całego świata, zebrać je razem i zakończyć istnienie tegoż świata stara się kontrowersyjny miliarder. Pomimo tego, że drugi sezon serialu Aleksa de la Iglesii jest lepszy od poprzednika wyruszając z zabitej dechami dziury w świat, nadal cierpi na te same grzechy. Mnóstwo genialnych pomysłów i diabelskich rozwiązań fabularnych tonie w sosie chaotycznej akcji i momentalnie kuriozalnie słabych efektów specjalnych. Całość sprawia wrażenie produkcji stworzonej przez wybitnie pomysłowego storytellera z ADHD. HBO Max.

Glory, The, Chwała, s1B
Zemsta kobiety na swoich prześladowcach z liceum wchodzi w decydującą fazę, gdy majętni oprawcy zaczynają dalej tracić grunt pod nogami i spiskować jeden przeciwko drugiemu. Druga połowa tej południowokoreańskiej produkcji jest znacząco gorsza od połowy pierwszej. Nie zaskakuje niczym, nie wprowadza żadnej rewolucji, ot sunie przed siebie na autopilocie przez za dużo odcinków. Z tego powodu ogląda się „Chwałę 2” na zasadzie: skoro obejrzałem już kilka godzin odcinków, to dokończę. Netflix.

Hunters, s2. Łowcy
Kilka lat po wydarzeniach pierwszego sezonu grupa żydowskich łowców nazistów ponownie łączy siły, by dopaść ukrywającego się w Ameryce Południowej Adolfa Hitlera. Trudno powiedzieć, co nie zagrało w tym sezonie, bo na pierwszy rzut oka ma wszystko, co potrzebne do szczęścia. Filmowo nakręcony potrafi budować sceny, których nie powstydziłby się Quentin Tarantino (jeden odcinek to zrzynka nieomal 1:1). A jednak rozmywa się to wszystko w niepotrzebnych retrospekcjach i trudnym do zignorowania przynudzaniu. Amazon Prime.

Never Have I Ever, Jeszcze nigdy, s2
Ciąg dalszy miłosnych perypetii uczęszczającej do amerykańskiego liceum i uważanej za przeciętną Devi Vishwakumar, która kocha się w najprzystojniejszym facecie w całej szkole. Twórcy serialu najwyraźniej doszli do wniosku, że skoro wymyślona przez nich maszyna działa, to nie ma w niej co zmieniać, żeby czasem czegoś nie zepsuć. Dostajemy więc to samo, co w sezonie pierwszym i dość szybko z tego powodu przychodzi znużenie i chęć na coś nowego. W efekcie nie chce mi się już odpalać sezonu trzeciego, choć patent z Johnem McEnroe jest niezmiennie zajebisty. Netflix.

Tulsa King, s1
Po odsiedzeniu długoletniego wyroku pozbawienia wolności nowojorski gangster zostaje wysłany przez swoich szefów na wygnanie do prowincjonalnej Tulsy. Tam rozpoczyna budowę swojej organizacji przestępczej. Ogląda się to bez bólu, a Sylvester Stallone na ekranie to zawsze korzyść dla ekranu. Serialowi brakuje jednak zdecydowania, czym chce być, przez co nieumiejętnie łączy wątki nieomal komediowe z bardzo ciężkim dramatem. Dodatkowo zmontowane to wszystko w pośpiechu, co widać. SkyShowtime.

5

30 Coins. 30 srebrników aka 30 Monedas, s1
Kiedy w niewielkiej hiszpańskiej wiosce krowa rodzi dziecko, a jednocześnie pojawia się tam jeden ze srebrników, za które Judasz sprzedał Chrystusa, w walkę o panowanie nad światem angażują się moce piekielne. Alex de la Iglesia wysmażył serial w typowym dla siebie stylu, choć nietrudno oprzeć się wrażeniu, że jednak ciaśniejsze ramy filmu lepiej mu służą niż dziesięcioodcinkowy serial, który trzeba czymś zapełnić. Mnóstwo tu genialnych motywów, a jednocześnie trzeba sporej siły woli, żeby dotrwać do końca. HBO Max.

1923, s1
Nad ranczo Yellowstone nadciąga susza, ciężka zima, wielki kryzys i gang wściekłych hodowców owiec. Jacob i Cara Duttonowie wraz ze swoimi bratankami postarają się pokonać wszystkie te trudności. No ale chyba nie w s1, bo to sezon oczekiwania na coś, co nigdy nie nadchodzi. Pierwszy sezon to jedno długie wprowadzenie do historii, które powinno zająć co najwyżej trzy odcinki. W ten sposób na „1924” poczekamy jakieś szesnaście sezonów :P. Szkoda, że wielki potencjał na epicką historię z Harrisonem Fordem w roli głównej został rozmyty na kilka w nieskończoność snujących się wątków. SkyShowtime.

Mandalorian, The, s3
Pragnący odkupić swe winy łowca nagród Din Djarin wyrusza na Mandalore korzystając z pomocy Baby Yody i Bo-Katan Kryze. Najlepszym uzasadnieniem oceny jest to, że pisząc to podsumowanie kilka miesięcy po seansie, nie pamiętam za wiele ze wskazaniem na prawie nic. Coś, co było czymś naprawdę fajnym w uniwersum „Star Wars”, zamieniło się w produkcję kręconą na zasadzie „kochają to obejrzą, nie ma się co męczyć”. Rok 2023 pokazał, że zarówno w przypadku tego uniwersum jak i Marvela, ilość nie przeszła w jakość i w końcu zirytowała najwierniejszych nawet fanów. Disney+.

Mythic Quest, s3
Podczas gdy Ian i Poppy próbują rozkręcić swoją nową firmę, David mierzy się z zadaniem przeniesienia „Mythic Quest” na duży ekran. Jeden z większych zawodów serialowych sezonu. Autorzy serialu dostali od razu zamówienie na dwa sezony i poczuli się zbyt pewnie. Nie zaprezentowali żadnej interesującej fabuły uznając, że widzowi do szczęścia wystarczą elokwentne dialogi o branży. No ale nie wystarczają. Apple TV+.

What We Do in the Shadows, Co robimy w ukryciu, s5
Podczas gdy Guillermo próbuje zrozumieć swój wampiryzm, jego współlokatorzy przeżywają kolejne przygody wśród zwykłych śmiertelników z New Jersey. Serial wyczerpał swoją formułę ze dwa sezony temu i świetną informacją jest ta o jego zakończeniu w szóstym sezonie. Jest nadzieja na to, że przed nami dobry sezon, którym odsłona numer pięć znów nie była. Najlepiej bawiłem się na odcinku, podczas którego zorientowałem się, że przypadkiem włączyłem odcinek z sezonu numer jeden. HBO Max.

Wszystkie podsumowanie roku znajdziecie TUTAJ.

Podziel się tym artykułem:

2 komentarze

  1. frank drebin

    Hunters ruszyłem kiedyś z powodu obejrzanej gdzieś na yt znakomitej sceny na barbecue i jak początkowo było nieźle, tak z każdym odcinkiem coraz gorzej aż do niedorzecznego finału. Poprawność polityczna czyli black strong woman oczywiście lgbt oraz dwie czarne panienki z niezrozumiałych powodów walczące z nazistami też mnie irytowała ale wisienką na torcie była rola tego młodego pacana, co wyjątkowo .urwiał mnie we Furii, a tu zagrał identycznie .urwiającą rolę. S2 nawet nie chciało mi się kijem ruszać.

    30 srebrników przez kilka odcinków było niezłe ale to chyba tylko dzięki roli tej ślicznotki :p Ale nawet mimo ogromnej przyjemności oglądania jej zmagań serial porzuciłem gdzieś w połowie s1

    Usherów oglądało mi się znakomicie ale, gdzieś w połowie, kiedy zabrakło już większość fajnie napisanych postaci, serial zaczął się ciągnąć jak guma od majtek. I tak jak napisałeś, fabuła musiała iść po sznurku więc nie było żadnych zaskoczeń.

    Informacja zwrotna dla mnie znakomita, fabularnie i aktorsko. Wzięła mnie z zaskoczenia bo książkę porzuciłem po kilkunastu stronach bełkotu i nie znałem fabuły.

    Last of us niezłe aczkolwiek przehajpowane, ale ja uwielbiam postapo.

    Slow horses na razie tylko s1 ale było niezłe. Mało brakowało a też zostałby zniszczony przez politpoprawność w postaci białego terroryzmu, zajebiście silnych, mądrych i wszechrządzących postaci kobiecych oraz pozdusiowatych lub obleśnych postaci męskich. Ale s2 ruszę, muszę tylko czapeczkę z trupią czaszką założyć 😉

    Mandalorian już s2 jakoś tak nieuważnie i na raty oglądałem i nawet nie wiem czy skończyłem. Jakieś takie questogeneryczne bardzo się zrobiło choć świat SW zawsze na propsie.

    Tulsa king mnie zmartwiłeś bo gdzieś tam w planach był.

    P.S.
    „ociera się o najmniejszą linię oporu” – zapewne chodziło ci o linię najmniejszego oporu :p

  2. Tak, o tę właśnie linię. Wyrażenie ewenement. Zawsze pamiętam, żeby się nie pomylić, a i tak w 50% przypadkach się mylę 😀

Skomentuj

Twó adres e-mail nie będzie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

Quentin 2023 - since 2004