Kojarzycie te poważne filmy, w których główną rolę niespodziewanie dostaje aktor komediowy i wszyscy łapią się za głowę, jaki to będzie niewypał? A potem okazuje się, że ów aktor zagrał tak, że ci sami wszyscy dają mu pewnego Oscara? Cóż, Gierek i kreacja tytułowego bohatera granego przez Miśka Koterskiego nie jest przykładem takiego filmu. Ale bywają. Recenzja filmu Gierek.
O czym jest film Gierek
Noc z 12 na 13 grudnia 1981 roku. Do drzwi Edwarda i Stanisławy Gierków pukają smutni panowie i zabierają ze sobą zaspanego Edzia. Jedenaście lat wcześniej zdarzyły się tutaj podobne odwiedziny. Tyle, że posłaniec w postaci niejakiego Maślaka (Sebastian Stankiewicz) ma o niebo lepsze informacje. Oto nadchodzi koniec Gomułki i trzeba go będzie zastąpić na stanowisku I Sekretarza PZPR. Gierek nadawałby się do tego najbardziej, ale sam zainteresowany nie bardzo chce przykładać ręki do zmiany. Uczciwie woli poczekać aż Gomułka ustąpi sam. Szybko jednak orientuje się, że za dużo gadania nie ma. Propozycję przyjmuje i choć w kraju jest niespokojnie, szybko udaje mu się zjednać przychylność robotników. Wkrótce kocha go cała Polska, bo kraj na oczach jego mieszkańców zaczyna się zmieniać. Półki zapełniają się towarem, a inwestycje przemysłowe pojawiają się jak grzyby po deszczu.
Zwiastun filmu Gierek
Recenzja filmu Gierek
Całą historię filmu Gierek można wyczytać w jego napisach końcowych. Nie trzeba słuchać ćwierkających wróbli z branży, by szybko domyślić się, co też wydarzyło się za kulisami tej produkcji. Produkcji sygnowanej reżyserskim i operatorskim nazwiskiem braci Węgrzynów opromienionych sukcesem bardzo fajnego Procederu. A mimo to nazwisko reżysera pojawia się bodaj na piątym miejscu napisów końcowych. Pierwsze cztery zarezerwowane są dla Heathcliffa Janusza Iwanowskiego, który poprzez należące do niego Global Studio sfinansował i tę produkcję. Oraz dla jego partnerki Jolanty Owczarczyk. Oto Heathcliff, który dał na Gierka pieniądze, figuruje w tych napisach jako pomysłodawca scenariusza, scenarzysta (pierwsze miejsce na liście czterech nazwisk), producent kreatywny, jak również reżyser montażu. A Michał Węgrzyn jest hen gdzieś tam za nim, co wszystko mówi o projekcie.
Bo czasem może jednak warto wyłożyć kasę, mieć na wszystko oko, ale pozwolić robić swoje specjalistom, których się zatrudniło?
Można się tylko domyślać, że Miśka Koterskiego w roli Edwarda Gierka również wymyślił Heathcliff. Wybór ten spotkał się z puknięciami w głowę osób, których nie przekonało, że młody Misiek „Odmień I’m” Koterski przytył do roli jakieś dwadzieścia kilo. Ostatecznie wszystkich nieprzekonanych miał przekonać film, no ale i on ich nie przekona. Koterski nie dał rady operując dwoma minami i teatralnie recytując swoje kwestie. Gdyby porównać go do innych postaci kina, pierwsze skojarzenie, jakie przychodzi mi do głowy, to Laska z Chłopaki nie płaczą. Myślę, że Laska zagrałby Edwarda Gierka dokładnie tak samo. Niemal słychać w jednej z kwestii filmowego Gierka kultowe: Jestem Laska, jestem synem Króla Sedesów.
Trudno więc pozytywnie oceniać całą tę filmową eskapadę, kiedy niedomaga jej główny bohater będący w zasadzie całym filmem. Gierkowi poświęconych zostało 80% wszystkich scen, więc nie ma nawet czasu na to, żeby zapomnieć o nietrafionej decyzji obsadowej głównego bohatera. Gorsi tu są od niego tylko statyści, których chyba wzięto z łapanki. Ciągle gapią się w kamerę itp. Przyobserwujcie tych dwóch „żołnierzy” odprowadzających Gierka do samolotu przed wylotem do Moskwy.
Gierek Heathcliffa wprowadza polskie kino współczesne w nową erę: erę kina superbohaterskiego. Edward Gierek oczami Heathcliffa to pierwszy polski filmowy superbohater XXI wieku. Uosabia on powiedzenie, że prawdziwi superbohaterowie nie noszą peleryn. Polski superbohater nosi garniak, a jego supermocą jest umiejętność zdobycia Coca-Coli. Zgodnie z tym, co sugerowały zwiastuny, Gierek to laurka na zadany temat i jeden wielki pean pochwalny na cześć tytułowego bohatera. W tej interpretacji ma on może z półtora wady, a tak poza tym, to gdyby nie imperialiści i komuniści, to Polska byłaby teraz supermocarstwem z bronią jądrową. Gierek otacza troskliwym ramieniem cały naród i dba tylko o jego dobro, w międzyczasie rozwijając nie tylko przemysł jądrowy, ale i wszystkie inne przyszłościowe przemysły tak jak np. przemysł elektroniczny. Aż szkoda, że mu podłożyli świnię, bo teraz pisałbym tę recenzję na laptopie marki Gdańsk.
Fabuła Gierka poświęcona jest staraniom bohatera o zastanie polski murowanej, a zostawienie zdigitalizowaną oraz staraniom jego politycznych przeciwników o to, żeby w odpowiednim momencie strącić go ze stołka, a Polskę przywrócić do ery kamienia łupanego. Ich niecne pomysły (jak przystało na komiksowych złoczyńców, używają tu swoich pseudonimów; i tak generał Jaruzelski jest tutaj generałem Roztockim) i plany przypominają zabawy przedszkolaków wywijających hołubce, gdy coś im się uda. Przedszkolaków, którym w końcu postanawia pomóc starszy brat z nieco lepszym planem na ostateczną anihilację Gierka. Przypomina to więc sporymi momentami kabaretowy skecz z polskiej wersji Saturday Night Live.
Jednocześnie jest w Gierku spory potencjał rozrywkowy, co sprawia, że pierwszą połowę filmu ogląda się sprawnie i bez bólu. Realizacyjnie nie ma się tu czego przyczepić i ten obrazek z lat minionych prezentuje się ładnie. Zasługa w tym zapewne filmowej ekipy, która mając nad sobą nadproducenta i reżysera montażu, nadal pozostała fachowa. Trudno jednak się wykazać, gdy reżyser montażu każe do scen „miłosnych” wrzucać ten sam irytujący romantyczny motyw muzyczny, a do scen podniosłych i wzniosłych, motyw równie podniosły i wzniosły. Łzy wzruszenia zaleją Wam oczy, gdy towarzysz Gierek zapyta stoczniowców: Pomożecie?!
Druga połowa Gierka ciągnie się już za to niemiłosiernie i ten cały upadek Gierka zaczyna przypominać północnokoreańską kronikę filmową o śmierci Najukochańszego Przywódcy. Nikt nie ukrywał, że oto film stworzony przez fana Edwarda Gierka.
Będę już kończył, a że nie wcisnęło mi się to nigdzie wyżej, to na koniec napiszę jedynie, że najbardziej w całym Gierku podobała mi się kreacja Philippe’a Tłokińskiego. O reszcie obsady nie wspominam, bo albo dostali do zagrania parodię, albo nie dostali do zagrania zbyt wiele.
(2519)
Ocena Końcowa
4
wg Q-skali
Podsumowanie : Kronika wzlotów, wzlotów, wzlotów i upadku I sekretarza PZPR Edwarda Gierka. Sprawnie zrealizowana laurka z epoki, która nikogo nie przekona, że kiedyś tam Polską rządził Aleksander Macedoński. Zbyt często przypominająca skecz, by w ogóle próbować traktować ją poważnie.
Podziel się tym artykułem:
jak dla nas film Gierek może być hitem jeszcze większym niż jak pokochałam gangstera. Oba filmy w podobnym klimacie i przedstawiają nasze dawne czasy.
W moim odczuciu film bardzo stronniczy. Chcieli z Gierka zrobić świętego be skazy a historia pokazuje że było inaczej. Swoją drogą starsi, którzy pamiętają te czasy po obejrzeniu trailera na pewno nie wybiorą się do kina. Młodzi może i owszem, ale czy zobaczą tam historię?
Nie jestem fanem tego filmu.
Bardzo mierny film