[WSTĘP]
Premiery kinowe weekendu 16-18.07.2021
Berlin Alexanderplatz (2020) – Poszedłbym
Zdecydowanie najciekawsza propozycja weekendu, choć przed wybraniem się do kina należy uzbroić się w cierpliwość i opróżnić pęcherz, gdyż dzieło Burhana Qurbaniego trwa aż trzy godziny i nie ma w nim żadnych komiksowych superbohaterów.
Escape Room: Najlepsi z najlepszych, Escape Room: Tournament of Champions (2021) – Poszedłbym
W innych miejscach tego nie przeczytacie, ale tutaj Wam powiedzą, że pierwsza część Escape Roomu była niespodziewanie bardzo fajnym filmem z ciekawie i z rozmachem zaprojektowanymi pokojami śmierci. Miało nie wyjść, a wyszło. To może i za drugim razem też wyjdzie? Bo przecież kto nie lubi sezonów Survivora, w których mierzą się ze sobą najlepsi zawodnicy wcześniejszych edycji? (Póki nie było ich za dużo).
Kosmiczny mecz: Nowa era, Space Jam: A New Legacy (2021) – Nie poszedłbym
Nigdy nie rozumiałem fascynacji pierwszym Kosmicznym meczem, który był (i wciąż jest) nędznym filmem. Jego druga część też taka będzie. A nawet jeśli nie, to i tak nie mam żadnej ochoty na oglądanie familijnych bzdur z animkami walczącymi z kolejnym koszykarzem, który uważa, że jest najlepszy na świecie (pierwszy przynajmniej był).
Żużel (2021) – Poszedłbym
To prawdopodobnie jeden z tych guilty pleasure’ów, który może wjechać cringem jak w masło i zapewnić udany seans (niekoniecznie z powodu tego, że to dobry film). Wydaje się też, że jeśli ten film okaże się zupełnie zły, to i tak warto będzie go zobaczyć, żeby się pośmiać. Win-win. Bo niby kino sportowe, a jednak melodramat. Bo niby Dorota Kędzierzawska, a jednak film o żużlu.
Cwaniaki z Hollywood, The Comeback Trail (2020) – Nie poszedłbym
Zwiastun, który widziałem dawno temu, zapowiadał być może udaną satyrę na Hollywood. Miesiące upłynęły, film dawno wypłynął gdzie indziej i kto chciał, mógł go obejrzeć. A jednak o filmie dalej wiadomo niewiele, czyli wniosek z tego taki, że nie warto sobie nim zawracać gitary. Gdyby był dobry, już dawno byśmy o tym słyszeli. Nie dajmy się więc skusić obsadzie z Robertem De Niro, Tommym Lee Jonesem, Morganem Freemanem i Zachem Braffem na czele.
Repertuar uzupełniają familijna Tajemnica sióstr Sprite, Sprite Sisters – Vier zauberhafte Schwestern (2020), animowana Ella Bella Bingo, Elleville Elfrid (2020), biograficzny Creation Stories (2021) oraz nie wiem jaki Święta, święta i po świętach, Tres Veroes (2019).
Podziel się tym artykułem:
The Comeback Trail całkiem sympatyczne, taka wariacja nt. „Producentów” więc bez niespodzianek w fabule, ale wykonanie porządne, można się pośmiać no i wiadomo, że ten film się ogląda dla staruszków, którzy coś tam grają, a nie pojawili się, żeby tylko zainkasować czek (może poza Freemanem, który robi się moim zdaniem za stary na granie). Także polecam, przyjemne 7/10 na burzowy letni wieczór 😉
Space Jam to kultowy film dla fanów kosza, czyli dla mnie, więc nie gadaj. Historia może dupy nie urywa, ale muzyka wiele tam robi właśnie z perspektywy kibica basketu. Na dwójkę idę i mam wrażenie, że znowu ścieżka dźwiękowa i humor zadecydują tak naprawdę o ocenie, reszta za bardzo się nie liczy.