Początek roku to zawsze ciekawy okres w kinach. Nowa polska rozrywka, plus oskarowi kandydaci i inne tego typu guilty pleasuresy. Nie ma co wybrzydzać.
Premiery kinowe weekendu 11-13.01.2019
Vice (2018) – Poszedłbym
Nie widzę żadnego powodu przeciwko wizycie w kinie. Lubię takie oskarowe produkcje biograficzne w ciekawej obsadzie. I choć nie sądzę, żeby Vice był jakimś wyjątkowym sztosem, to nudzić w kinie raczej się nie będę.
Ralph Demolka w internecie, Ralph Breaks the Internet (2018) – Poszedłbym
Pierwszy Ralph Demolka to jedna z niewielu animek, które akceptuję bez żadnych zastrzeżeń, więc znów nie widzę żadnego powodu, żeby z dwójką miało być inaczej. Aczkolwiek (bo męczy mnie już to stałe „choć”) wydaje mi się, że temat arkadówek był bardziej wdzięczny od Internetu. Z tego względu z dwójką jak to z dwójką – trzeba zachować ostrożność.
Powrót Bena, Ben Is Back (2018) – Nie poszedłbym
Trudno uznać, żeby wyglądało to jakoś szczególnie zachęcająco. Wymienisz Julię Roberts na Amy Martinez i stracisz zainteresowanie tym tytułem.
Underdog (2018) – Poszedłbym
Teoretycznie wszystko wygląda tu na tragedię. Z wyjątkiem zwiastuna.
Ramen. Smak wspomnień, Ramen Teh (2018) – Nie poszedłbym
Jakkolwiek nie mam się tu zupełnie do czego przyczepić, Ramen. Smak wspomnień nie wygląda mi na film, który trzeba by obejrzeć w kinie.
Podziel się tym artykułem:
>Teoretycznie wszystko wygląda tu na tragedię. Z wyjątkiem zwiastuna.
Czy ja wiem… Zwiastun też jest tragiczny. Tagline od liter KSW (czyli interesu „reżysera” jakby ktoś nie wiedział), ogólnie wygląda jak reklama wpuszczona do kin, szkoda Lubosa na taki chłam. No i kiedy Chabior miał rolę, w której nie mówił co chwilę „kurwa”? A poza Rocky’ego na pomoście to już w ogóle żenada.
Ale widzę, że konkretne sumy wpompowano w promocję, nie zdziwię się na ten szajs zarobi.
A jednak spoko film. Długometrażowa reklama KSW, fakt, ale ogląda się dobrze. Sztampowy jak wszystkie filmy sportowe na świecie.