×

CIEMNO WSZĘDZIE, GŁUCHO WSZĘDZIE

Dobrze, że chociaż nie zimno… Jest jeszcze jeden sposób na rozpoznanie tego, że w Ogrodzieńcu są święta – Quentin wtedy siedzi sam w pustym domu. Cruella zabrała męża i gdzieś poleźli na meeting rodzinny, a mnie nie zabrali. Znaczy się sam się nie zabrałem, bo ja nie lubię rodzinnych meetingów. Nigdy na stole nie stoi to, czego ja bym chciał, a tego czego nie chcę na ogół jest pod dostatkiem. Na przykład takie śledzie? No kto jada takie paskudztwa. I to jeszcze w cebuli pływają te oślizgłe stwory. Buueee. I tak sukces, że przez lata nauczyłem się jadać sałatkę warzywną czy jajka z majonezem (no kluczem do powodzenia w przypadku obydwu potraw było przyswojenie majonezu) bo kiedyś, gdy tego nie trawiłem, to dopiero był koszmar. Ja pierdziu. Tak sobie myślę, że ja naprawdę byłem kiedyś dziwny! Z bigosu jadłem tylko kapustę, a jak szedłem do fast fooda to zawsze brałem hot-doga, ale uwaga – bez żadnych dodatków 🙂 „Tylko bułka i parówka?” pytała zdziwiona kobitka za ladą, a ja no że tak, tylko bułka i parówka. Wtedy hot-dogi dopiero opanowywały rynek szybkiej żywności więc może nie było to aż tak dziwne. Wiadomo, dziecko ze wsi to amerykańskiego przysmaku nie zrozumie. Tak czy siak, kiedyś to byłem strasznie wybredny. No może wybredny to złe słowo. Po prostu mało co lubiłem. No, ale przyszłość pokazała, że są na świecie osoby bardziej kulinarnie rąbnięte ode mnie, ale o nich pisał nie będę. No i mnie przeszły też te wydziwiania i nie wstyd ze mną w gości teraz iść. Tylko tych śledzi chyba nigdy nie strawię. Albo galarety. Buuuee, galarety też nie trawię. No to siedzę teraz sam jak ze mnie takie panisko.

Melancholijny mam nastrój i wielką ochotę do pisania. Tak wielką, że nawet napisałem parę postów na zaniedbywane przeze mnie ostatnio grupy dyskusyjne. Tu też bym w sumie mógł stukać, ale co Was zanudzał będę. Zresztą i tak chęć do pisania nie przekłada się na samo pisanie – w końcu już od kilku godzin dumam nad napisaniem kilku recenzji i na dumaniu się kończy. A musicie wiedzieć, że mam o czym pisać, bo na przykład przed chwilą obejrzałem bardzo dobry polski film, którego tytułu jednak nie zdradzę. Hehe. W każdym bądź razie okazuje się, że nawet w szambie można złowić złotą rybkę.

Z tego całego melancholijnego nastroju popadłem w parominutową depresję. Wspomniany wyżej film wzbudził u mnie odruchy depresjonogenne, co w pustym i cichym domu nie jest zbyt mile widzianą rzeczą. Przycupnąłem na fotelu i powyglądałem przez okno. Za oknem nic ciekawego nie zobaczyłem, ale przynajmniej oczy odpoczęły. A potem wziąłem telefon i… to zadziwiające jak w pamięci zostają takie szczegóły jak numery telefonów. Numer, który wystukałem, nie wystukiwałem od pół roku, nawet o nim nie myślałem. A tu podniosłem słuchawkę i bez zastanowienia wystukałem kilka odpowiednich liczb. Mam tylko nadzieję, że zdążyłem odłożyć słuchawkę zanim po drugiej stronie rozległ się dzwonek. A potem depresja mi przeszła.

No, a teraz idę coś zjeść, bo zgłodniałem z tego lenistwa. Zjeść i poszukać kasety z „Kryminalistkami”, bo coś jej znaleźć nie mogę. Mówię Wam, szukanie konkretnej kasety wśród sześciuset innych to jak szukanie igły w stogu igieł. No, ale może drugie poszukiwania będą bardziej owocne. No to Was opuszczam na jakiś czas. Opuszczam, ale zostawiam z pytaniem, na które odpowiedzi szukam od jakiejś godziny:

JaKi JeSt SeNs PiSaNiA w TeN sPoSóB? wLaZłEm Na BlOgA nAsZeGo UlUbIoNeGo IwAnKa, A tAm KoMeNtArZ pIsAnY w TeN wŁaŚnIe SpOsÓb. To ZdAjE sIę TrEnDy, CoOl I gLaMoUr, AlE dLaCzEgO? pRzEcIeŻ tO mĘcZąCe. MaCiE jAkIeŚ pOmYsŁy?

Podziel się tym artykułem:

Skomentuj

Twó adres e-mail nie będzie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

Quentin 2023 - since 2004