×
Rok za rokiem, Years and Years (2019). HBO GO.

Rok za rokiem. Recenzja pilotowego odcinka Years and Years. HBO GO

Wiele wskazuje na to, że zachciało się HBO GO mieć swój własny Black Mirror. Brytyjska produkcja BBC One szybko budzi skojarzenia z Czarnym lustrem, przedstawiając świat niedalekiej przyszłości i zagrożenia związane z rozwojem współczesnej techniki. Ale nie przede wszystkim. Zanim skończy się pilotowy odcinek, znajdziemy się w świecie, którego raczej nic nie zapowiadało (nie widziałem żadnych zwiastunów, nie czytałem opisów fabuły, może wtedy bym się spodziewał).

Sygnowany jako serial z Emmą Thompson, Rok za rokiem nie ma tej Emmy Thompson w pilotowym odcinku za dużo. Pojawia się ona w trzech lub w czterech scenach, deklarując m.in., że pierdoli uchodźców i bardziej interesuje ją to, żeby jej śmieci zostały zabrane na czas. W świecie polityki, do którego należy, takie oświadczenie nie może przysporzyć jej popularności. Politycznie poprawny świat musiałby się drastycznie zmienić, aby grana przez nią Vivienne Rook mogła dochrapać się jakiegoś stanowiska. Uważaj, czego sobie życzysz.

Zwiastun serialu Rok za rokiem. HBO GO

Nie od razu nawiązała się nić sympatii pomiędzy mną, a serialem Rok za rokiem. Nie przepadam za brytyjskimi produkcjami telewizyjnymi pod kątem realizacji i aby zatrzymać mnie przed ekranem, potrzeba czegoś więcej. Momentami monumentalnego, głównie dzięki muzyce, której nie powstydziłby się Wagner, Years and Years nie mogłem rozgryźć. Czy ma to być ww. Czarne lustro, a może brytyjska wersja This Is Us? Czy przewrotny komentarz polityczny do aktualnej sytuacji na świecie? A może wszystko na raz bez wyróżniającego się pomysłu? Pozostania przy odcinku pilotowym nie ułatwiało perfidne skrojenie go pod aktualną, politycznie poprawną modłę. Z jednej strony pierdoląca uchodźców Emma Thompson, z drugiej rodzina głównych bohaterów, Lyonsów z Manchesteru, zbudowana z wszystkich możliwych klocków. Oto para homoseksualistów, międzyrasowe małżeństwo, niepełnosprawna kobieta, samotnie wychowująca dwójkę dzieci, w tym małego Chińczyka oraz konserwatywna babcia pamiętająca sklepy towarowe. Brakuje chyba tylko wojującej lesbijki, ale o jednej z bohaterek wiadomo na razie niewiele, więc wszystko przed nami. Nie lubię takiego schlebiania oczekiwaniom i obawy przed tym, żeby przypadkiem cała obsada nie była biała.

Na szczęście taki wybór członków rodziny w ostatecznym rozrachunku nie ma większego znaczenia, a jedynie zwiększa liczbę fabularnych możliwości na przyszłość. Czy skompletowano ją z premedytacją czy przewrotnie – również szkoda poświęcać czas na rozkminianie tych kwestii. Rok za rokiem ma na siebie inny pomysł i trzeba przyznać, że gdy nadchodzi czas, naprawdę robi wrażenie, a po plecach przechodzą ciarki.

Utopiony w bieżącej sytuacji politycznej – fala uchodźców z Ukrainy uciekających przed wojną z Rosją, starania Donalda Trumpa o ponowną kadencję, filozofia gender – równocześnie przemyca te charakterystyczne dla Black Mirror innowacje, które sprawiają, że jednocześnie Rok za rokiem ogląda się jak serial obyczajowy, jak i science-fiction. Przy czym sci-fi wprowadzone jest nienachalnie, stanowiąc jedynie logiczną konsekwencję, która może nastąpić nie za sto, ale za pięć, dziesięć lat. Interesujące przystawki do robota, transhumanistyczna bohaterka, która chce się zdigitalizować, unowocześnione filtry na Instagram – to tylko dodatek, ale dopełniający intrygującego obrazu całości.

Przeważnie w sytuacji tego typu miszmaszu pojawia się wniosek, że jak coś jest do wszystkiego, to jest do niczego. Końcówka serialu Rok za rokiem chowa póki co te obawy do kieszeni i z ciekawością kliknę w odcinek numer dwa, gdy tylko się pojawi.

Podziel się tym artykułem:

3 komentarze

  1. PS. Włączyłem drugi odcinek i niestety nie poszli takim tropem, na jaki bym liczył 🙁

  2. Jak masz ochotę na brytyjskie This is Us, to polecam The A Word. Jest to serial o rodzinie wychowującej autystycznego chłopca, który mimo poruszania wielu poważnych tematów ma w sobie sporo lekkości i dużo humoru co jest zasługą świetnych dialogów, zwłaszcza w wykonaniu Ecclestona, który jest kapitalny w roli dziadka i Grega McHugha w roli jednego z jego synów.

    Trochę przypominał mi The A Word połączenie takiego starego serialu o którym pewnie mało kto dzisiaj pamięta, czyli Dzień za Dniem połączonego właśnie z This is Us, które w ostatniej serii się popsuło (a planują chyba 6 sezonów). Lubię This is Us, ale jednak wolę angielski serial, który jest lepszą produkcją. Pewnie tylko fani seriali brytyjskich kojarzą serial i fani Christophera Ecclestona.

  3. Kiedyś już chyba mi go polecałeś, a ja zapomniałem sprawdzić. Brzmi fajnie, szczególnie dla fana Bekki Thatcher :).

Skomentuj

Twó adres e-mail nie będzie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

Quentin 2023 - since 2004