Niepotrzebne okazały się moje obawy o to, że bez znajomości książki Joanny Bator, na podstawie której powstał film Lankosza, nie ma co siadać do Ciemno, prawie noc. Wydaje mi się (bo nie czytałem), że udało się zaadaptować ją na potrzeby ekranu lepiej niż w przypadku poprzedniej ekranizacji dokonanej przez Lankosza – w tamtym przypadku prozy Miłoszewskiego – Ziarna prawdy. gdzie bez znajomości książki miałbym sporo pytań. Recenzja filmu Ciemno, prawie noc.
O czym jest film Ciemno, prawie noc
Dziennikarka Alicja Tabor (Magdalena Cielecka) powraca do rodzinnego Wałbrzycha, którym wstrząsnęła seria zaginięć dzieci. Alicja zamierza zgłębić sprawę i poznać u źródła wydarzenia, którymi żyje Wałbrzych. Zaniedbany rodzinny dom dziennikarki jest świetną bazą wypadową, z którą jednak wiążą się nie do końca miłe wspomnienia. Zadowolony z powrotu Alicji na stare śmieci jest jej sąsiad Albert Kukułka (Jerzy Trela), który ma nadzieję na to, że kobieta zostanie na dłużej. Alicja nie ma takiego zamiaru i chce jak najszybciej ruszyć do pracy. Pierwszym punktem na jej liście jest rozmowa z matką jednej z zaginionych dziewczynek (Roma Gąsiorowska).
Zwiastun filmu Ciemno, prawie noc
Recenzja filmu Ciemno, prawie noc
Wspomniałem we wstępie, że państwu Lankoszom udało się umiejętnie przenieść na duży ekran prozę Joanny Bator, a teraz doprecyzuję, że chodziło mi o to, że Ciemno, prawie noc w wydaniu filmowym jest w pełni zrozumiały. Nie miałem poczucia, że o czymś powinienem doczytać w książce, a tego obawiałem się najbardziej. Zdaję sobie jednak sprawę z tego, że do pełni szczęścia, by wyczerpać wszystkie wątki, film powinien trwać jakieś trzy godziny (i tyle trwałby według pierwszej wersji scenariusza). Tymczasem w metrażu poniżej dwóch godzin mamy do czynienia raczej ze streszczeniem fabuły. Jasnym i klarownym, ale jednak streszczeniem. Od rozmowy do rozmowy – przepytywane przez Joannę postaci mają w całym filmie góra po dwa wystąpienia.
Pod tym względem Ciemno, prawie noc jest filmem dość kuriozalnym. Dzieje się tak dlatego, że oto filmowe śledztwo w sprawie zaginięć dzieci zamienia się w chyba najprostsze filmowe śledztwo od lat. Nie nastręcza ono Alicji żadnego większego problemu, bo wszyscy wszystko wiedzą. Wystarczy tylko w odpowiednim momencie zapytać odpowiednią osobę i uzyskać wszystkie potrzebne odpowiedzi. Nie trzeba nawet specjalnie naciskać. Aby film do końca trzymał w ciekawości kolejności wydarzeń, niektóre z postaci postanawiają jedynie wyznać wszystko, co wiedzą, trochę później. Układa się z tego ciekawa historia łącząca trzy płaszczyzny czasowe i zahaczająca o burzliwe dzieje Wałbrzycha i Zamku Książ, ale trudno tu mówić o jakimś trzymaniu w napięciu, niepewności czy obgryzaniu palców z emocji. Thrillera tu niewiele, interesującej opowieści sporo.
A jednak oceniam Ciemno, prawie noc o wiele wyżej niż się spodziewałem. Wszystko za sprawą mrocznej realizacji, która jest największym atutem filmu Lankosza. Film posiada zapędy baśniowe, choć te akurat jakoś niespecjalnie mocno wybrzmiewają ponad poverty porn, jakim Ciemno, prawie noc charakteryzuje się najbardziej. Lankosz z uporem maniaka cyzeluje wszystkie możliwie jak najbrzydsze kadry z Wałbrzychem w roli głównej i opowiada swoją historię pośród wyjątkowej biedy, zaniedbania i odpadających tynków. Gdy Alicja pierwszy raz zmierza nocą do swojego domu, brakuje tylko wyskakującego zza winkla Kuby Rozpruwacza. Te wszystkie szarości, mroki, podziemne tunele i zimne lasy wyglądają na ekranie pierwsza klasa i nadają filmowi wyjątkowego klimatu chłodu, brudu i beznadziei.
W efekcie może i są w filmie Ciemno, prawie noc dłużyzny, z którymi mocno kontrastuje ekspresowe tempo rozwiązywania zagadki (w zasadzie to kilku zagadek, bo nie wszystkie znaki zapytania kręcą się wokół dzieci), ale po lekkim kręceniu nosem przy pierwszych minutach filmu, potem wciągnąłem się i obejrzałem go do końca z przyjemnością.
(2277)
Ocena Końcowa
7
wg Q-skali
Podsumowanie : Dziennikarka wraca do rodzinnego Wałbrzycha, by zbadać sprawę zaginięć dzieci. Bardzo dobra realizacja wynosi tę porządną historię ponad polskie przeciętniactwo. Kolejny udany film Lankosza.
Podziel się tym artykułem:
To ja – znajac ksiazke – nic z filmu nie zrozumialem :(. Ech, dziwny jest ten swiat.
🙂 Wielkie kino, takie niejednoznaczne 🙂