Końcówka lipca wygląda interesująco – przynajmniej dwa filmy godne rzucenia na nie okiem to nie w kij dmuchał.
Premiery kinowe weekendu 28-30.07.2017
Wojna o planetę małp, War for the Planet of the Apes (2017) – Poszedłbym
Co by nie gadać, Wojna o planetę małp jest świetnym przykładem magii kina. Małpy popylają z karabinami maszynowymi, a ty nie tylko masz ochotę to zobaczyć, ale i nie wykluczasz, że się wzruszysz podczas seansu.
Pierwsza nowa Planeta małp była fajna, druga była nudna. Miejmy nadzieję, że po trójce będzie można narysować sinusoidę.
Atomic Blonde (2017) – Poszedłbym
Zagrożenie może być tylko jedno. Podejdą ambitnie do sprawy i będą chcieli przemycić za dużo fabuły. Innymi słowy, powtórzą błąd m.in. drugiego Raidu. Liczę na to, że nie, bo efektowna rozpierducha nie w PG-13 w zupełności wystarczy do szczęścia. tak więc, do boju Charlize!
Kedi – sekretne życie kotów, Kedi (2016) – Poszedłbym
Fajoskie! Może nie do końca na duży ekran, ale nie znalazłem nic, co by uprawniało do narzekania. No chyba, że ktoś nie lubi kotów, ale w takim przypadku wątpliwe, żeby ładował się na Kedi do kina z własnej woli.
Mała Wielka Stopa, The Son of Bigfoot (2017) – Nie poszedłbym
Można brać dzieci do kina, nie powinno być wpadki.
Wilde Maus (2017) – Poszedłbym
Scenariusz a’la Upadek (nie ten z Hitlerem) zawsze na propsie. Tu w połączeniu z gatunkiem filmowym by Q: wszystko się pieprzy. No i przypomniało mi się, że miałem zgłębiać filmografię Josefa Hadera.
Kacper i Emma jadą w góry, Karsten og Petra ut på tur (2017) – Nie poszedłbym
No sztos, Kacper i Emma jadą w góry! Czekam jak na szpilkach na Kacper i Emma idą po bułki, Kacper i Emma spotykają kota oraz Kacper i Emma słabo śpią w nocy.