Filmy tak już czasem mają, że lubią wychodzić parami. Wedle tej zasady w zeszłym roku pojawiły się dwie produkcje, których tematem było fałszowanie lądowania na Księżycu. Pierwsza, tania i niezależna Moonwalkers oraz druga tania i niezależna Operation Avalanche. Oglądając jedną i drugą widać jak na dłoni, ile w procesie kręcenia filmu znaczy zdolny reżyser. Recenzja filmu Operation Avalanche. Netflix
O czym jest film Operation Avalanche
Zimna Wojna trwa w najlepsze. Supermocarstwa walczą ze sobą o podbój kosmosu, a Stany Zjednoczone, które zostały wyprzedzone Łajką i Gagarinem w konkurencji kto pierwszy w kosmosie, nie mogą sobie pozwolić na to, by przegrać także w wyścigu o to, kto pierwszy postawi swoją stopę na Księżycu. NASA pracuje pełną parą, ale jest obawa o to, że wśród naukowców kryje się rosyjski szpieg, który na bieżąco informuje swoich mocodawców o tym, co w trawie piszczy. Do zdemaskowania szpiega wysłanych zostaje dwóch młodych mózgowców, którzy dołączyli do CIA wraz z tajnym projektem sprawdzającym przydatność takowych do służby krajowi. Mózgowcy mają pomysł – udając ekipę kręcącą film dokumentalny wmieszają się w NASA-tłum i w ten sposób odkryją kreta. I rzeczywiście odkrywają, ale nie kreta, tylko to, że NASA nie jest w stanie w najbliższym czasie posłać kosmonautów na Księżyc. Aby zapobiec zakończeniu misji, jeden z mózgowców wpada na pomysł, by przygotować film, który zostanie wyemitowany jako transmisja na żywo z lądowania na Księżycu. Szefostwo niechętnie, ale się zgadza, a nasi mózgowcy wyruszają na spotkanie ze Stanleyem Kubrickiem.
Recenzja filmu Operation Avalanche
Reżyser (choć w jego przypadku to spore uproszczenie) Matt Johnson wpadł do mojego notesu już dawno temu filmem The Dirties. Jeśli nie widzieliście, to polecam i kajam się, że nie sieknąłem mu w stosownym czasie recki. Johnson nie tylko go wyreżyserował, ale i napisał scenariusz, zagrał główną rolę, zmontował go i wyprodukował. Połączenie czarnego humoru, pomysłu i found footage’u w jednym sprawiło, że tę opowieść o koleżce, który planuje krwawą zemstę na kolegach ze szkoły oglądało się z mieszanką podziwu i dobrej zabawy. Nic dziwnego, że kolejny film Matta Johnsona trafił od razu na Listę Do Obejrzenia, szczególnie że już jego założenia były atrakcyjne. Kto bowiem nie lubi grzebania w spiskowych teoriach dziejów?
Spiskowa teoria dziejów mówi nam, że w lądowanie na Księżycu zostało sfingowane, a maczał w tym łapy sam Stanley Kubrick. Dowody na prawdziwość tej historii poupychał m.in. w Lśnieniu (odsyłam do znakomitego Room 237). Operation Avalanche z radością chwyta się tej spiskowej teorii dziejów, ale Stanley Kubrick jest tylko małą częścią całej avalanche’owej układanki. Tym różni się od Moonwalkers, który uczepił się tego Kubricka i go nie puszcza (chyba, bo na razie obejrzałem tylko do połowy ). To dobra różnica, bo tak naprawdę nie wiadomo do końca, czego się po Operation Avalanche spodziewać. Film korzysta pełnymi garściami z wszystkiego co wiemy i czego nie wiemy o tej wyprawie (np. świetna scena pisania monologu Armstronga) mieszając ze sobą fikcję z prawdziwymi bohaterami i prawdziwymi migawkami zza kulis. A czasem łącząc jedno z drugim – wyobraźni reżysera nic nie ogranicza.
Trudno powiedzieć dlaczego Operation Avalanche nie jest Dziesiątką (ani nawet Dziewiątką), bo i fajnie się go ogląda i tematykę podejmuje ciekawą, i z pewnością jest oryginalny, a także ma oryginalną formę (mockument połączony z found footage’em stylizowanym na filtry z Instagrama z lat 60. 😉 – wydawać by się mogło, że ta formuła już się wyczerpała i może w horrorze rzeczywiście tak, ale nadal są filmowcy, którzy potrafią ją twórczo wykorzystać w innych gatunkach filmowych). Na pewno mniej ciekawy w zderzeniu z kulisami ewentualnego fingowania lądowania na Księżycu jest wątek kreta i rozgrywek wywiadu, a i trochę czasu potrzeba, żeby przyzwyczaić się do poszatkowanej narracji z nagrań telewizyjnych. Natomiast samo sedno, czyli fingowanie śledzi się super ciekawie, bo i ciekawie zostało tu przedstawione z zaznaczeniem wszystkich problemów, jakie podczas realizacji filmowanego nagrania mogłyby się przytrafić filmowej ekipie. Bo to nie tak, że wystarczyło ustawić lądownik, nagrać kosmonautę, puścić w telewizji i voila. Przedsięwzięcie, jak pokazuje Operation Avalanche, musiałoby być o wiele bardziej skomplikowane, by wszyscy w nie uwierzyli.
(2182)
Czas na ocenę:
Ocena: 8
8
wg Q-skali
Podsumowanie: Dwóch młodych agentów CIA podejmuje się misji sfingowania materiału z lądowania na Księżycu. Pomysłowy w formie i bardzo ciekawy w treści film reżysera, o którym jeszcze usłyszymy.