Szkoda, że takie premierowe weekendy jak tydzień temu to tylko raz na ile. Wracamy do codzienności i repertuaru spod znaku: no coś wybiorę, ale przemyślę, czy iść do kina.
Premiery kinowe weekendu 11-13.11.2016
Pitbull. Niebezpieczne kobiety (2016) – Nie poszedłbym
Nie będzie to specjalnie wielkim odkryciem (się), gdy napiszę, że nie jestem fanem Patryka Vegi i Pitbullów. Tych drugich to trochę niesprawiedliwie, bo ani nie widziałem Nowych porządków, ani nie zamierzam oglądać Niebezpiecznych kobiet. Powodów jest sporo, głównym ten, że filmy Vegi przypominają ciuchy z bazaru. Na pierwszy rzut oka może i ktoś się nabierze, że to ostatni szczyt mody, zajebisty fason i szczupły krój, ale gdy się przyjrzeć bliżej to dostrzegasz jakieś gówna typu wyhaftowana na plecach róża itp. Z produkcjami Vegi jest podobnie, a z nowymi Pitbullami już szczególnie. Tak bardzo starają się być cool i jazzy, że jak dla mnie efekt jest odwrotny.
No ale niektórzy takie lubią i zaśmiewają się do rozpuku z kurwagołębi.
Nowy początek [Arrival] (2016) – Poszedłbym
Do Poszedłbyma przekonują mnie zacne recenzje najnowszego filmu Denisa Villeneuve’a – w chwili, gdy piszę te słowa na Rotten Tomatoes ma 100%. Bo sam osobiście nie jestem do końca przekonany, choć filmy Villeneuve’a lubię. Nie wiem, przeszkadza mi jakoś, że on tak szybko te kolejne produkcje tłucze i mam wrażenie, że w takim tempie trudno o coś dobrego.
Oczywiście chętnie dam się w kinie zaskoczyć i nie będę miał problemu z przyznaniem: tak, rzeczywiście, to coś nowego w kwestii komunikacji pozaziemskiej. Ale na chwilę obecną bardziej skłaniałbym się w stronę przeintelektualizowanego Interstellara i zrzynki z Kontaktu z Jodie Foster.
Braveheart – Waleczne Serce [Braveheart] (1995) – Poszedłbym
Drugie bodaj podejście do ponownego wprowadzenia Walecznego serca do polskich kin. Tym razem bardziej trafione, bo kiedy, jak nie w momencie ponownego triumfu reżysera (Przełęcz ocalonych) przyładować na drugą nóżkę jego najlepszym filmem w karierze?
Waleczne serce ma wszystko, czego potrzeba do udanego seansu kinowego. Przeszło dwadzieścia lat od premiery w niczym mu nie zaszkodziło i w ogóle się nie zestarzał. W telewizorze to nigdy nie będzie to samo, dlatego, choć już widziałem Waleczne serce w kinie, obejrzałbym go raz jeszcze.
Dzieciństwo wodza [The Childhood of a Leader] (2015) – Poszedłbym
Trzeba oddać sprawiedliwość zwiastunowi, że zachęca do seansu mimo irytującego początku z mnóstwem pochwał, które zwykle nastawiają mnie anty do zachwalanej produkcji. Taka powinna obronić się sama, a do każdego filmu praktycznie da się znaleźć dwa, trzy bardzo pochlebne zdania, które można wrzucić na zwiastun. I jakiś festiwal, na którym dany film coś wygrał. No ale nic, to tak jak z pisaniem „nominowany do Oscara” przy każdym nazwisku, jakby to coś zmieniało w temacie filmu.
Zdaje się, że to lekko spóźniona premiera i chyba też najlepiej takie filmy oglądać na festiwalu filmowym niż w normalnej dystrybucji, no ale jak coś, to chyba warto spróbować zobaczyć na własne oczy jak rodzi się dyktatura.
Dobra żona [Dobra žena] (2016) – Nie poszedłbym…
…ale obejrzałbym w domu. Lubię jugosłowiańskie kino, choć wolę, gdy jest w nim choć ciut humoru, Tu zdaje się na humor nie ma co liczyć, bo i temat jest trudny. Ale zarazem ciekawy, więc nie ma powodu do tego, by Dobrej żony nie obejrzeć.
Zakwakani [Kryaknutie kanikuly] (2016) – Nie poszedłbym
Jakby to powiedziała #DobraZmiana (analogia chyba oczywista), to najgorszy sort animków*. Nie oglądałbym nawet wtedy, gdybym animki lubił. A nie lubię animków ©.
*No dobra, może nie taki najgorszy, bo ten najgorszy jest zrobiony w Paint’cie.
Biuro detektywistyczne Lassego i Mai. Stella Nostra [LasseMajas detektivbyra – Stella Nostra] (2015) – Nie poszedłbym
I jeszcze na koniec standardowy przedstawiciel europejskiego kina młodzieżowego dołączanego przez zagranicznego dystrybutora w pakiecie do filmu, który dystrybutor polski chce mieć (taka tam moja, niczym nie potwierdzona, teoria).
Napisałbym, że źle to nie wygląda, ale jednak greenboksy kłują w oczy. Mimo to… źle to nie wygląda. Jeśli oczywiście jesteś dzieckiem.
Jakoś nowy Villeneuve wyjątkowo mnie nie przekonuje zwiastunem. Ale liczę, że film będzie lepszy niż zapowiedź.
Braveheart oglądałem w tym roku w tv i oczywiście oglądało się wyśmienicie. Seans w kinie pewnie byłby jeszcze lepszy.