Wydaje mi się, że ze sporą dozą prawdziwości można stwierdzić to, co w tytule recki – Blair Witch to sequel, na który nikt nie czekał. A już na pewno nie czekałem ja. I zupełnie nie byłem ciekaw, jak wypadnie nowy Blair Witch. Byłem za to ciekawy, jak wypadnie nowy Adam Wingard. Jak wypadł? Well… Recenzja Blair Witch.
O czym jest horror Blair Witch
James… trudno powiedzieć, czym się zajmuje, ale na tłumaczenie tego nie ma czasu, bo James znajduje na jutubce tajemnicze nagranie, datowane według jego uploadera na rok 2014. Co w nim takiego tajemniczego? Otóż na nagraniu widać wnętrze domu wiedźmy Blair, w którym przed laty zaginęła siostra Jamesa – Heather. Sprawa była to głośna i dość dobrze udokumentowana. Czytaj: Heather nie znaleziono, domu nie znaleziono, a przecież bardzo uważnie go szukano. Los Heather i jej przyjaciół, którzy wybrali się do lasów Black Hills w pobliżu Burkittsville pozostał nieznany. Pozostały po nich tylko nagrania, które mogliśmy obejrzeć w pierwszej części. No a teraz jest jeszcze ten film na YT. To wystarczy Jamesowi, by skontaktować się z jego autorem i zmontować ekipę przyjaciół, która wyposażona w kamery, GPS-y i drona rusza do Burkittsville na spotkanie z ww. uploaderem, który ma pokazać, gdzie znalazł wrzucone do netu nagranie. Na miejscu ekipa rozrasta się do sześciorga osób, które dziarsko wyruszają w głąb lasu, przekonani, że z całym swoim nowoczesnym ekwipunkiem żadna wiedźma, jeśli w ogóle istnienie, nie jest im straszna. YYYYY, WRONG!
Recenzja filmu Blair Witch
Żeby zrozumieć fenomen filmu Blair Witch Project, którego Blair Witch jest kontynuacją, trzeba być starym prykiem jak ja. Dzisiejszy widz otoczony kamerkami w każdym możliwym urządzeniu, Internetem, z którym nie rozstaje się nawet na parę minut (laska w kinie w rzędzie obok cały film przegadała na Messengerze; no dobra, 3/4 filmu) oraz z setką obejrzanych found footage’y nie zajarzy, jakim sposobem film za kilkadziesiąt tysięcy dolarów zarobił setki milionów. A to ważne nie tylko, żeby zrozumieć o co tyle hałasu, ale też, żeby pojąć, że powtórka choćby części takiego sukcesu jest dzisiaj niemożliwa. Blair Witch Project wylądował w kinach, gdy kamery dopiero zaczynały być dostępne dla tzw. ludu, a Internet działał, ale po setce połączeń przez modem. Tym sposobem łatwo było rozpocząć internetowego hoaxa, który zapoczątkował historię wiedźmy Blair na wiele miesięcy przed rozpoczęciem zdjęć, a także nakręcić film relatywnie tanio. Blair Witch Project trafił w to wąskie okno, w którym zwyciężył, jako przysłowiowy pierwszy i lepszy. Choć wcale nie był pierwszym found footage’em, żeby wspomnieć choć Cannibal Holocaust, Zwiad: 84 Charlie MoPic czy Special Bulletin, który found footage’em nie był, ale jako mockument znakomicie wpisuje się w schemat „idziemy do lasu, kręcimy dokument”. Te przepadły z kretesem.
Blair Witch nie trafia natomiast w nic. Cała nadzieja w Adamie Wingardzie (You’re Next, The Guest), jaką miałem, zostaje pogrzebana dość szybko i równie szybko okazuje się, że Wingard w swoim filmie nie zrobił żadnej rewolucji. Nie dodał od siebie niczego – a jak coś dodał to źle – i nie zaproponował żadnego usprawiedliwienia sięgnięcia ponownie po znany temat. Podobnie do wielu innych produkcji z ostatnich miesięcy, szumnie zapowiadany sequel tak naprawdę okazał się dość wiernym remakiem.
Nie jestem pierwszym do tego, żeby całkowicie pogrzebać Blair Witch i orzec, że jest złym filmem, bo nie jest. Ale nie sposób nie zwrócić uwagi na to, że porządna realizacja wyświechtanego tematu to obecnie za mało, żeby było o czym w ogóle rozmawiać. Blair Witch ma atuty w postaci standardowych atutów found footage’y o bieganiu po lesie – nocny las jest straszny z definicji, niezależnie od tego czy to las za płotem czy Black Hills. Dlatego pod kątem jedynie walorów filmu grozy Blair Witch się sprawdza tymi trzęsącymi się kamerami, wiatrem między diabolicznie wygiętymi drzewami, znakomicie wyglądającym domem wiedźmy Blair i odgłosami z piekła rodem narastającymi wraz z upływem filmu. Pod tym kątem to udana produkcja, ale cóż z tego skoro „to wszystko już było”. Chcąc chwycić się za bary z klasycznym filmem, Wingard dorzucił sporo niepotrzebnych i niewytłumaczalnych niczym scen z gatunku tej z nogą. Czekałem tylko aż noga przemówi do jej posiadaczki. Na domiar złego bohaterami filmu nie uczynił nikogo, kogo śmierci można by żałować. Przeciwnie, irytującego Petera pewnie każdy by odstrzelił po dwóch scenach na krzyż, albo od razu po udanej scence z flagą Konfederatów. W wyniku tego wszystkiego powstał film dla nikogo. Widzowie pamiętający pierwszą część dostają powtórkę z rozrywki, a ci, którzy nie mieli pojęcia o Blair Witch Project dostają film, który już kilka razy widzieli. I tak jak Blair Witch Project rozpoczął modę na found footage, tak Blair Witch powinien zamknąć ją na dobre. Choć pewnie nie zamknie, bo pokusa nakręcenia filmu kamerką w ajfonie jest zbyt duża, aby z niej rezygnować. Tak czy siak, smutny to „pogrzeb”.
(2125)
Ocena Końcowa
6
wg Q-skali
Podsumowanie : Brat Heather, która zniknęła przed ponad piętnastoma laty w lasach Black Hills wyrusza z kolegami na jej poszukiwania. Sequel Blair Witch Project, który okazał się jego remakiem. Pierwsza porażka na koncie reżysera Adama Wingarda.
Podziel się tym artykułem:
„I tak jak Blair Witch Project rozpoczął modę na found footage, tak Blair Witch powinien zamknąć ją na dobre” – pobożne życzenia, obawiam się, choć bardzo chciałbym by tak się stało. 🙂
W końcu (nie wiem po co) obejrzałem. Nuda, panie. Kolejny niepotrzebny remake, choć w tym wypadku jak dla mnie to i oryginał był niepotrzebny. 😛
Zgoda, ta moja Szóstka po czasie też zbyt uprzejma.
Kompletnie nie zgadzając się przedmówcami, napiszę od siebie, że dla mnie jest to dobra kontynuacja, fajnie rozszerzająca mitologię. Niestety, nie jest to film, gdzie wszystko mamy podane na tacy, wychodzimy z kina ukontentowani i prawimy peany jak to reżyser fajnie wszystko przedstawił czy jakiego to fajnego twista zaserwował. Wypada zadać sobie pytanie, czy sequel „Blair Witch Project” mógł być nakręcony w inny sposób, inną techniką, czy na inną „modłę”? Otóż, dla mnie nie, aczkolwiek uważam, że mógł wyjść parę lat wcześniej. Formuła „Found Footage” dość mocno została przemaglowana, jak wiadomo.
Zagłębiając się w tematykę, lub czytając tu i ówdzie, można dojść do ciekawych wniosków, i wcale nie wszystko wydaję się tak durne i bezsensowne, ale nie czarujemy się czasy analiz filmowych mniej znanych filmów minęły bezpowrotnie. Ale czytając wiele recenzji i komentarzy innych mniejszych lub większych kinomanów, pozostawiły mnie z myślą, że ludzie wiele rzeczy nie zrozumieli w tym filmie, nie skojarzyli faktów, powiązań, i nie dziwię się, że mogli czuć irytację, nudę itp.
Ja jako fan tej części ,jaki i oryginału, też pewnie nie jestem do końca obiektywny, ale jak dla mnie tak czy siak film niesłusznie zjechany przez większość na zasadzie „Mało widać”, „Nuda”, „to i tamto głupie”. Ale jak napisałem wyżej, chyba znak czasów.
Przy okazji przepraszam, za zbyt długi wywód, i pozdrawiam serdecznie.
Przeprosiny niepotrzebne, żałuję tylko, że nie mam się jak odnieść, bo mało co już pamiętam. Choć z tego co pi razy oko pamiętam, raczej głównym zarzutem z mojej strony nie było, że nuda i mało widać, a jedynie to, że zamiast sequela dostałem remake. Nie mam nic przeciwko wyświechtanej formule, wiadomo, że nie było się co spodziewać czego innego niż ff itd., ale jednak autorzy poszli po linii najmniejszego oporu serwując coś na zasadzie reboota. Już lepiej sobie poradzili ci od nowych Ringsów, jeśli chodzi o zrobienie prawdziwego sequela, choć i tak na niewiele się to zdało, bo robiąc sequel też odgrzali stary kotlet, który jeśli nawet kiedyś smakował, to dawno już cały smak z niego wywietrzał :). Pzdr
Może kiedyś jak będzie leciało w tv, to sobie odświeżysz 😉
W moim odczuciu, byli na to poniekąd skazani, przez przepaść czasową między częściami. Nie oszukujmy się, to nie cykl „Star Wars”, „Indiana Jones” czy Heniek Portier. Po tylu latach, musieli trochę przypomnieć, ale od pewnego momentu można zaobserwować, że pewne rzeczy rozszerzają jeżeli chodzi o mitologię, i interpretację cyklu.
Mój zarzut o wytykanie nudy i słabej widoczności, nie odnosił się do Ciebie Quentinie personalnie, lecz często powtarzał się, zarówno jeżeli chodzi o oryginał, jak i nową część na wielu forach i w komentarzach.
Oczywiście nie jest to film idealny, ale nie chcąc się powtarzać, napiszę że klątwą rzuconą na ten film jest to, iż można go polubić albo znienawidzić, można się wkręcić w ten świat lub zgrzytać zębami i usypiać z nudów 😉
Mało można zobaczyć stanu pośredniego, ale gdyby nie trzymali go w szufladzie przez tyle czasu, albo dali twórcą oryginału zrobić prequel, o którym czytałem w jednym wywiadzie, te parę lat wstecz może zrobiłoby różnicę.
Pozdrawiam.