Tendencja do idealizowania VHS-owych filmów z lat 80. ubiegłego wieku sprawia, że myśląc o tych produkcjach często wydaje nam się, że były to filmy znakomite, perełki kinematografii. Nie były. Wydaje nam się również, że takich filmów się już nie kręci. Kręci się, ot choćby dostępne na Prime Video Upiorne wakacje. Może się wydawać, że owe wakacje są za słabe, żeby 40 lat temu być hitem bazarów. No ale nie są. Recenzja przygodowego horroru Upiorne wakacje. Prime Video.
O czym jest film Upiorne wakacje
Noah (Mason Thames) chciałby w przyszłości zostać dziennikarzem tak samo jak jego zmarły tata. Mieszkając w małym miasteczku szuka tematów, które mogłyby zainteresować miejscowego wydawcę gazety. Tych wydaje się, że w wygwizdowie nie brakuje, bo miesza tu choćby tajemniczy pan Carruthers, który w przeszłości miał zabić i zakopać w ogródku swoich żonę i syna. Mimo to wygląda na to, że Noah pisane jest zostanie w rodzinnej dziurze na zawsze. Aż tu nagle zaczynają znikać dzieciaki, a podejrzenie pada na wiedźmę. Taką prawdziwą, wiedźmową.
Zwiastun filmu Monster Summer
Recenzja filmu Upiorne wakacje
No ale panie, co pan piszesz, że małe miasteczko, że wygwizdów. Wszak to Martha’s Vineyard, w którym Steven Spielberg nakręcił słynne Szczęki. Jeśli więc w trakcie seansu będziecie mieli wrażenie, że znacie te okolice, to rzeczywiście je znacie. Wymeldował się tylko rekin, bo go wysadzili w powietrze.
Pytanie tylko czy zasiadać w ogóle do seansu Upiornych wakacji. Otóż jeden rabin powie, że nie, a drugi powie, że nie bardzo. Trudny do osiągnięcia konsensus opinii rabinów każe przypuszczać, że może najlepiej samemu się przekonać co i jak, a dopiero potem dojść do wniosku, że można było obejrzeć co innego, ale w sumie to też w tłumie ujdzie. Mają bowiem Upiorne wakacje parę zalet, które nie pozwalają przejść obok nich obojętnie.
Umiejscowiona w latach 90. akcja filmu na dzień dobry odhacza sentyment do kina sprzed jeszcze wcześniejszej dekady poprzez usadzenie czwórki głównych dziecięcych bohaterów filmu na BMX-ach. Szybko czujemy się więc jak w domu i czekamy na Kino Nowej Przygody. Ładne krajobrazy (choć w netfliskowych gównofilmach z Polski ładniejsze) są areną powoli rozwijającej się historii z wiedźmą w tle. Jej tropem ruszają młodzi bohaterowie w towarzystwie szybko zrehabilitowanego pana Carruthersa. Pierwsze pół godziny tej przyzwoitej produkcji serwuje tropy, którymi wszyscy podążamy jak Indianin za karibu, ale można poczuć uczucie zaciekawienia rozwojem sytuacji.
I to już peak tej produkcji, która wkrótce popadnie w marazm i wywoływanie u widza uczucia obojętności pomieszanej z oczekiwaniem na zakończenie. Podsycona ciekawość gaśnie jak w piosence Eltona Johna i trochę przykro, że nie udało się jakoś twórczo obejść ograniczeń horroru dla młodszego widza, bo tym ostatecznie są Upiorne wakacje. Da się je jednak przetrwać bez większej irytacji, również ze względu na wiodących prym w obsadzie Masona Thamesa, który wkrótce zostanie Czkawką z aktorskiej Jak wytresować smoka i Mela Gibsona, który ma takie dwa czy trzy momenty w rozbiegówce filmu, w których wyłania się z niego stary dobry ironiczny Mel Gibson z Mavericka. A potem niknie w tej z uporem maniaka niegolonej brodzie.
Smutna jest więc ta ekranowa jesień życia gwiazdora Zabójczej broni, który wylansował wyluzowanego twardziela rzucającego sarkazmem celniej niż Marcin Prokop ripostą. W jego oczach tli się jeszcze Martin Riggs, ale w zaroście hodowanym na przekór modom niczym siwe włosy Andie MacDowell czuć zmęczenie. Gdy pojawia się taki zarośnięty niepotrzebnie niczym leśny dziad, nie sposób nie powstrzymać się przed westchnięciem na myśl o tym, co dzieje się z naszymi ekranowymi idolami. Jasne, problemem Gibsona nie jest zarost i może nawet wstyd o tym pisać w takich kategoriach, ale nie zmienia to faktu, że razem z nim umiera i nasza młodość. Mógłby się więc ogolić i ogarnąć, bo za chwilę grywał będzie już tylko w kompletnych szajsach. Już teraz filmom z jego udziałem można dużo zarzucić, ale jednak na poziomie VHS-owego popkorniaka się bronią. Również dlatego, że wciąż ma dobrych przyjaciół, którzy wspierają jego produkcje mimo nie najlepszej opinii o nim samym. No i jest też w końcu nieformalnym ambasadorem Hollywood.
Bo co by nie gadać, wielka szkoda, że był sobie kiedyś gwiazdor o nazwisku Mel Gibson, a potem już go nie było.
(2648)
Ocena Końcowa
5
w skali 1-10
Podsumowanie : Nudne lata 90. w małym miasteczku urozmaicają nagle zaginięcia dzieci, o które podejrzewana jest najprawdziwsza wiedźma. Film, który byłby hitem giełd ery VHS, a teraz jest tylko jedną z wielu produkcji do zapomnienia na streamingach. Nie robi za wiele, aby tak nie było, ale zobaczyć można dla Masona Thamesa i Mela Gibsona. I jeśli ma się piętnaście lat.
Podziel się tym artykułem:
