×

Będziesz legendą, człowieku

Miałem dzisiaj nic nie pisać, ale skoro jest ku temu okazja, to szybciutko w Dwóch Słowach (TM).

O „Będziesz legendą, człowieku” było głośno odkąd tylko ten tytuł pojawił się w świadomości kinomanów i kibiców. Wybitny dokumentalista Marcin Koszałka dostał zgodę na towarzyszenie Reprezentacji Polski w trakcie przygotowań do EURO 2012 i już podczas trwania turnieju. Ze swoją kamera miał wjazd wszędzie, łącznie z gabinetami masażystów czy prywatnymi pokojami piłkarzy. Jednym słowem: żyć nie umierać. Wygramy – będzie świetny dokument. Przegramy – będzie świetny dokument.

Niestety te nieograniczone możliwości okazały się właściwie niepotrzebne. Bo zamiast dokumentu o EURO jest dokument o Damienie Perquisie (największy wygrany ME – załapał się do kadry dzięki polskim korzeniom i jeszcze film o nim nakręcono!), a Koszałka, co dziwi choć nie powinno, sięgnął do swoich korzeni i wybitnego „Takiego pięknego syna urodziłam” kręcąc w zasadzie jego sequel. Czarnym charakterem filmu jest ojciec piłkarza, a najważniejszym morałem jest płynąca z jego zapłakanej twarzy rada, żeby Damien kochał swoje dzieci czy coś w ten deseń. No super.

Dodany na drugiego bohatera Wasyl pojawia się zupełnie przypadkowo jak wyrzut sumienia reżysera, który przypomniał sobie, że o EURO miał film zrobić.

Dokumenty rządzą się swoimi prawami i nie ma nic dziwnego w tym, że reżyser nie wybrał drogi na skróty, której wielu mogłoby się spodziewać. Mógł przecież zrobić wywiad z Natalią Siwiec i pobić się na moście z ruskimi kibicami. Byłoby to mniej ambitne, ale może ciekawsze od zlepku różnych randomowo wybranych scen połączonych nic nie wnoszącymi do filmu kiepskimi animacjami. Zaskakujące, że w ogóle znalazł się dla nich czas w tym krótkim przecież, bo 75-minutowym filmie. Epokowe wydarzenie bez precedensu w polskim sporcie, a tu animki.

Koszałka stara się odbrązowić żywot piłkarzy, który powszechnie wydaje się być „życiem jak w Madrycie”. Dużo zarabiają, nic nie robią, finał. Nie. Tutaj snują się pustymi korytarzami hotelowymi, odbijają (samotnie, a jakże) piłkę w odrapanych pomieszczeniach przypominających kanały (te sceny to po EURO już chyba nakręcono, bo nie wierzę, żeby w trakcie turnieju reżyser ciągał Wasyla po takich miejscach), mają różne głębokie przemyślenia podkreślane dobitnymi kurwami. Niestety, średnio przekonywujące to dla mnie (poza tymi kurwami), jakby na siłę za pomocą metafor i wyciszonego tumultu trybun do pojedynczych odgłosów sapania konkretnych piłkarzy (nieźle ktoś się musiał bawić dubbingując Karagounisa) chciał zrobić kolejny diament polskiej szkoły dokumentu. Niestety, wiadomo, że życie piłkarzy aż tak beznadziejne nie jest i proszę nas nie zmuszać do tego, żeby im współczuć tej mordęgi niewątpliwie jaką było dla nich EURO i w ogóle kariera piłkarska. Perquis to tutaj prawdziwe dziecko wojny – połamana ręka, skopany, wyszydzany przez masażystów – no dramat! W przeciwieństwie do kolegów z reprezentacji, którzy jeśli się pojawiają to grają na konsoli. Ale nie pasując do ogólnie przyjętej narracji szybko i bez słowa znikają.

A jak już coś mówią to narzekają, że Tytoń się wypromował broniąc karnego. Nikt wam nie bronił wypromować się strzelając po trzy gole, c’nie?

Zawiodła Reprezentacja, zawiódł Koszałka. 5/10. Taki sam film by nakręcił i bez zgody na przeszkadzanie piłkarzom w przygotowaniach. Wystarczyło łazić z kamerą za Grzegorzem Lato i już byłby dużo lepiej.

(1580)

Podziel się tym artykułem:

Jeden komentarz

Skomentuj

Twó adres e-mail nie będzie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

Quentin 2023 - since 2004