Dexter, 5×10

– Nadzieja wstępuje w serca nasze. Bye bye Harrison. Daj tacie w spokoju mordować.

– Brrrr. Snuff snuffem, ale właśnie zobaczyłem jeden z moich najgorszych koszmarów – rysowanie płytek ostrym przedmiotem. Brrrrrr.

– Jakie to szczęście, że Cole, Boyd i koledzy nie wypalali swoich filmów na Verbatimach.

– Apple, torturing people :)

– Policji z Miami nie stać na specjalistę, który stwierdzi, że czysta płytka wygląda inaczej od płytki wypalonej. Dwie rysy nożyczkami nic w tej kwestii nie zmieniają.

– Spora jest potęga reklamy w Dexterze. Negatywny kontekst nie odstraszył ani Apple’a ani Facebooka.

– Ciekawe czym sobie Lumen skompresowała filmik z dvd, żeby przerzucić go na komórkę. To typowe czepianie się dla sportu, ale jakoś nie wygląda mi na taką, co wie jak to zrobić.

– Nuda. Tak lekką ręką zmarnować Piątego Faceta i dać jakiegoś rudzielca. Powinni zaszaleć i dać kogoś, kogo już znamy.

– Skorumpowany glina oskarżony przez Wydział Wewnętrzny spokojnie może sobie grzebać po biurku na komisariacie. Pewnie miał magiczną plakietkę z czwartego sezonu :)

– Ależ tak, szanowni policjanci, znam Cole’a, kumplujemy się. I zawsze chciałem poznać Jordana Chase’a. Wielka szkoda, że Cole nie był szefem jego ochrony, bo na pewno by mnie z nim umówił.

– Nie, nie bierz pistoletu, szukamy tylko faktów. OK, weź czterolistną koniczynkę, w końcu jest twoja… ATSD Lumen powinna dojść do wniosku, że jej koniczynka szczęścia nie przyniosła i może lepiej na resztę życia nie mieć jej przy sobie.

– Stanął Deksowi, gdy Lumen machała nożem. Stąd to „Just be careful” :)

– Co odcinek człowiek musi zachodzić w głowę, jakim cudem ten Dex jeszcze chodzi na wolności. Włamuje się do domu i nie sprawdza okolicy, z której można go obserwować? Żeby się choć Jordan w krzakach ukrył, ale nie, siedział sobie w samochodzie i się przyglądał.

– No i proszę. Chcieliście boobiesy i… Dex dostał boobiesy :)

Sympatyczny odcinek bez większych zastrzeżeń 😛 Udowadnia, że zadowolenie widza można uzyskać nie tylko przez stosowanie cliffhangerów. Końcówka normalna, a człowiek nie narzeka. A ile razy nudne odcinki próbowały zrekompensować cliffhangery, nie zliczę.

Gdyby pierwsze odcinki s5 miały podobny poziom, a teraz napięcie by tylko wzrastało, to sezon byłby pewnie bardzo dobry przynajmniej. A tak… Pozostaje się cieszyć, że prawdopodobnie przeżyliśmy już nudę i do s6 nam ona nie będzie groźna.

Skomentuj

Twój adres mailowy nie zostanie opublikowany. Niezbędne pola zostały zaznaczone o taką gwiazdką: *

*

Quentin

Quentin
Jestem Quentin. Filmowego bloga piszę nieprzerwanie od 2004 roku (kto da więcej?). Wcześniej na Blox.pl, teraz u siebie. Reszta nieistotna - to nie portal randkowy. Ale, jeśli już koniecznie musicie wiedzieć, to tak, jestem zajebisty.
www.VD.pl